Choć pierwszy teaser ukazał się w wakacje zeszłego roku, wciąż nie dostaliśmy daty oficjalnej premiery. Nieoficjalnie mówi się, że premiera jest zaplanowana na czerwiec, ale nie zostało to jeszcze potwierdzone przez HBO. Teraz magazyn „Rolling Stone” opublikował wstrząsający raport na temat tego, co rzekomo działo się na planie serialu.
Śledztwo „Roling Stone”
Dziennikarze „Rolling Stone” twierdzą, że rozmawiali z trzynastoma osobami związanymi z serialem. „To był cyrk” – mówi jedno ze źródeł, dodając, że prace na planie były opóźniane przez liczne błędy, powtórzenia oraz zmiany w scenariuszu. Pierwszym zwiastunem kłopotów miała być zmiana reżysera. Pierwotnie za kamerą stała Amy Seimetz („She Dies Tomorrow”), ale uznano, że serial za bardzo „skupia się na żeńskiej perspektywie”. Wówczas stery przejął Sam Levinson.
Jak podaje „Rolling Stone”, Seimetz zdążyła już wtedy nakręcić 80 proc. materiału. Według doniesień Seimetz nie miała szans, aby odnieść sukces – gdy przyjechała na plan 7 tygodni przez rozpoczęciem zdjęć, dostała na wpół skończony scenariusz, napięty harmonogram, niemalże niemożliwe do spełnienia oczekiwania HBO oraz Josepha Epsteina, który pierwszy raz próbował swoich sił w roli showrunnera. „Poprawialiśmy scenariusz codziennie. To było szaleństwo” – komentuje jedno ze źródeł.
Ponoć problemów było kilka. Jednym z nich był budżet – HBO rzekomo oczekiwało, że Seimetz dostarczy estetykę na miarę „Euforii” pomimo niższego budżetu. Kolejną kością niezgody były terminy. Seimetz miała nakręcić część sezonu, a później oddać stery innemu reżyserowi i zająć się postprodukcją podczas zdjęć do serialu Netflixa „Łasuch” w Nowej Zelandii. The Weeknd przygotowywał się do trasy koncertowej, a Levinson kończył drugi sezon „Euforii”, więc zjawił się na planie dopiero po kilku tygodniach. Rzekomo pojawił się dopiero w dniu, w którym Depp kręciła swoją pierwszą scenę intymną z The Weekndem.
Początkowo HBO i produkcja miała być zadowolona z pracy Seimetz, ale wszystko zmieniło się podczas kwietniowej przerwy – tuż przed nakręceniem finałowego odcinka. Wówczas Seimetz otrzymała informację, że zostanie zastąpiona Levinsonem. Według źródeł magazynu to The Weeknd był niezadowolony ze zmian dokonanych przez reżyserkę. Artysta rzekomo chciał, aby serial mniej skupiał się na wątku dotyczącym kultu oraz był „mniej feministyczny”. „To wyglądało, jakby The Weeknd chciał nakręcić serial, który opowiada o nim samym. Samowi to pasowało” – opowiada źródło. Niestety problemem po raz kolejny okazał się terminarz The Weeknda.
Z relacji wynika, że po przejęciu sterów przez Levinsona serial zupełnie zmienił kierunek. W scenariuszu pojawiło się wiele graficznych scen seksu – miało być ich nawet więcej niż w „Euforii”.
„Zgodziłam się wziąć udział w mrocznej satyrze poświęconej sławie i popularnej modelce z XXI wieku. Rzeczy, z którymi muszą zmagać się gwiazdy, ludzie, którzy pociągają za sznurki i manipulacja w świecie po Trumpie. Serial przestał być satyrą i stał się tym, co miał wyśmiewać”, skomentowało źródło.
Serial przestał opowiadać historię młodej gwiazdy, która wpada w sidła wysoko postawionego drapieżcy i stał się „poniżającą historią miłosną z płytkim przesłaniem”. A tak przynajmniej twierdzą źródła, na które powołują się dziennikarze.
„To było niczym fantazja o gwałcie, o której marzy każdy toksyczny mężczyzna. A kobieta wraca po więcej, bo dzięki temu jej muzyka jest lepsza”, ocenia jeden z informatorów.
W jednej z wersji Tedros uderza w twarz Jocelyn, która uśmiecha się i prosi go, aby zrobił to znowu. To powoduje erekcję u Tedrosa. W innej wersji Tedros szantażuje Jocelyn, że jeśli jajko znajdujące się w jej waginie pęknie, to on jej „nie zgwałci”. W efekcie Jocelyn błaga Tedrosa, aby ją zgwałcił, bo wierzy, że tylko dzięki niemu może osiągnąć sukces. Obie sceny nie zostały nakręcone. „Co to miało być? Co ja czytam? To było jak porno z torturami” – mówi źródło.
Choć tym razem pieczę nad wszystkim sprawował Levinson, na planie wciąż panował chaos. Zdjęcia miały trwać trzy miesiące, ale trwały niemal pół roku. Aktorzy nigdy nie wiedzieli, czego mogą się spodziewać, a HBO pozwalało twórcom robić to, na co mają ochotę. Levinson nieustannie miał zmieniać scenariusz, co prowadziło do nieustannego zamieszania. „Panował chaos, bo nigdy nie mieliśmy planu. Nigdy nie wiedzieliśmy, co wydarzy się dzisiaj, jutro lub w kolejnej scenie” – zdradza źródło. W pewnym momencie Levinson miał nawet przestać wysyłać scenariusze do zespołu HBO.
Na tę chwilę nie wiadomo, co znajduje się w ostatecznej wersji scenariusza. Część scen kręcono w domu The Weeknda, a jedną podczas... jego koncertu.
Odpowiedź The Weeknda
The Weeknd i Sam Levinson nie odpowiedzieli na prośbę „Rolling Stone” o komentarz na temat materiału. Depp przesłała magazynowi oświadczenie, w którym nazwała Levinsona „najlepszym reżyserem, z jakim kiedykolwiek pracowała”, dodając, że nigdy nie czuła się „bardziej wspierana i szanowana, a jej wkład i opinie nigdy nie były równie doceniane”.
Kilka godzin po publikacji materiału The Weeknd udostępnił niepublikowany wcześniej fragment serialu „The Idol”, w którym Tedros i Jocelyn dyskutują na temat „Rolling Stone”. W serialu magazyn chce, aby Jocelyn pojawiła się na okładce, lecz zdaniem głównych bohaterów „Rolling Stone” jest „przebrzmiały” i „staromodny”.
„Zdenerwowaliśmy was, »Rolling Stone«?”, podpisał film The Weeknd.