Większość z nas jest podatna na opinie innych, a bycie influencerem to bardzo opłacalny zawód. Jeśli kupujesz produkt na podstawie świetnej rekomendacji influencera, to oczekujesz, że będzie działał. Niestety bywa różnie, a wiele polecanych produktów zwyczajnie nie spełnia oczekiwań. Bierze się to stąd, że influencerzy często polecają produkty w ramach współprac barterowych lub reklamowych i często są to produkty, których nie używają na co dzień. A deinfluencing to po prostu przeciwieństwo influencingu. To wojna przeciwko osobom, które wprowadzają odbiorców w błąd i promują nadmierną konsumpcję.
„Kapcie UGG? Po sezonie do wyrzucenia; strata pieniędzy. Tatcha The Dewy Skin Cream? To musi być żart z tymi 70 funtami. Apple Air PodMax? Dajcie spokój – nawet przecenione o połowę byłyby za drogie, a poza tym dźwięk nie jest zniewalający. Uwielbiam wiele marek spośród tych, które pokazuję, ale staram się przypomnieć publice, że posiadanie tych produktów nie jest »normalne«. To luksus i przywilej”, mówi TikTokerka @bbybeets.
Według niektórych deinfluencing jest zwykłym chwytem marketingowym, który jest luźno oparty na zrównoważonym rozwoju i trudnościach finansowych, jakich konsumenci mogą doświadczać podczas globalnego kryzysu gospodarczego.. Deinfluencing to odpowiedź na recesję i wzrastającą inflację. To trend, który nakłania do krytycznego myślenia, świadomego podejmowania decyzji i odchodzenia od konsumpcjonizmu.
Kiedyś pewnie nie cieszyłby się on tak dużym zainteresowaniem, lecz od jakiegoś czasu możemy zauważyć, że zaufanie użytkowników wobec influencerów maleje. Użytkownicy cenią szczerość i nie boją się zabierać głosu, gdy czują, że ktoś jest nieautentyczny. Urząd ds. Standardów Reklamy (ASA) niedawno nakazał markom kosmetycznym i influencerom zaprzestania stosowania filtrów w kampaniach w mediach społecznościowych, twierdząc, że jest to „wprowadzanie w błąd” widzów.
Jeśli influencer marketing wykorzystuje osobiste rekomendacje do sprzedaży produktów, deinfluencing powinien skłonić konsumentów do krytycznego myślenia o swoich zakupach i oceny ich konieczności. Jednak niektórzy twórcy dzielą się produktami, które ich zawiodły oraz polecają zamienniki, co dalej jest influencingiem i nie rozwiązuje problemu nadmiernej konsumpcji.