Gra przetestuje nie tylko zdolności strategiczne gracza, ale również marketingowe. Wyposażenie muzea w ciekawe ekspozycje to jedno, prawdziwym wyzwaniem jest jednak przyciągnięcie odwiedzających, aby placówka mogła na siebie zarabiać. Wystawy muszą być ciekawe nie tylko dla znawców sztuki, ale przede wszystkim dla masowego odbiorcy.
Mechanizm jest prosty. Na start każdy gracz otrzymuje budżet oraz możliwość zaprojektowania własnego muzeum, restauracji, sklepu z pamiątkami oraz galerii. To nie koniec zabawy, ponieważ w dalszej kolejności należy zatrudnić pracowników, naukowców, konserwatorów i docentów, którzy o to wszystko zadbają.
Tak jak w prawdziwym życiu, na sukces muzeum przekładają się dwa czynniki. Pierwszy z nich to przychody z biletów oraz gadżetów sprzedanych w sklepie z pamiątkami. Drugim jest natomiast prestiż, na który składa się liczba odwiedzających oraz poziom ich zadowolenia z odbytego doświadczenia. Dodatkowe punkty można zgarnąć m.in. za wygranie wyzwania dla kustoszy, polegającego na stworzeniu wystawy dinozaurów, która przyciągnie co najmniej 200 osób.
Co ciekawa, twórca Mondo Moseum zadbał także o poprawność polityczną. W jego wirtualnej rzeczywistości sztuki nie można kupić, a skupiskiem wszelkich obiektów jest pobliska instytucja. Żadne dzieła nie znalazły się w posiadaniu jej władz przez imperializm albo kradzież, a gracze mogą pozyskać je do swojej kolekcji tylko jeżeli zaimponują dyrekcji owej instytucji na tyle, aby otrzymać je w ramach pożyczki.
Choć McBride-Charpentier planował wydanie własnego symulatora od lat, produkcja rozpoczęła się dopiero w styczniu tego roku. Prace nad projektem nadal trwają, ale autor zapowiada, że już na wiosnę gra będzie gotowa do nabycia.
Zobaczcie zwiastun gry Mondo Museum: