Choć termin premiery „The Boy and the Heron” zbliżał się nieubłaganie, Studio Ghibli nie wypuściło niemal żadnych materiałów promocyjnych. Zero wywiadów, zero zwiastunów, zero zdjęć promocyjnych. Jedyne, co dostaliśmy, to plakat. Mało tego, nie było nawet wiadomo, o czym dokładnie opowiada sam film!
„Plakat i tytuł – to jedyne, co dostawaliśmy, gdy byliśmy dziećmi. Podobało mi się, gdy musiałem wyobrażać sobie, o czym opowiada film. Chciałem, aby inni również mogli znów to poczuć”, powiedział Toshio Suzuki, współzałożyciel i dyrektor Studia Ghibli, w rozmowie z NHK.
W końcu nadeszła godzina zero – w piątek 14 lipca odbyła się oficjalna, japońska premiera filmu „The Boy and the Heron”. Co zatem wiemy? Tytuł został zaczerpnięty z książki Genzaburo Yoshino, która ukazała się w 1937 roku. Co ciekawe, film nie jest adaptacją dzieła Yoshino.
Główny bohater, Mahito, po śmierci matki wyprowadza się z ojcem na wieś. Tam poznaje czaplę, która przenosi go do innego wymiaru, gdzie powoli poznaje szczegóły tajemniczego zniknięcia rodzicielki. Akcja toczy się podczas II Wojny Światowej.
A tak prezentuje się piosenka z czołówki, która została opublikowana po japońskiej premierze. Utwór „Spinning Globe” wykonuje Kenshi Yonezu.
Reakcje krytyków i publiczności
Wraz z premierą sieć zalały pierwsze recenzje. Dziennikarz Anime New Network stwierdził, że osadzenie historii Mahito podczas II Wojny Światowej było dość przewidywalne.
„To jednak jedyna przewidywalna rzecz w filmie. Świat, który przemierza Mahito, to coś, czego jeszcze nie widzieliście. Nawet w innych filmach Miyazakiego. Od oceanów wypełnionych gigantycznymi rybami po miasta pełne mężczyzn, jedzących papugi. Nigdy nie wiecie, gdzie zmierza film ani kogo zaraz spotka Mahito”, napisał Richard Eisenbeis.
Jak zwróciła uwagę Emma Steen z japońskiego „Time Out”, film jest „dużo dojrzalszy i ma dużo więcej niepokojących momentów niż »Ponyo« lub »Mój sąsiad Totoro«”.
Podobnie wypowiadają się widzowie. „Myślę, że łączy on w sobie to, co jest najlepsze w filmach Studia Ghibli. Był momentami przerażający i był magiczny. Nie było żadnej promocji, więc nie wiedziałam, czego się spodziewać, ale był dobry” – powiedziała angielska nauczycielka, Valeriia Matveeva, cytowana przez brytyjski „The Guardian”.
Jeszcze w tym roku film będą mogli obejrzeć mieszkańcy Ameryki Północnej. Na tę chwilę nie wiadomo, kiedy „Boy and the Heron” trafi do europejskich kin.