Co jeszcze ciekawsze, ta gwiazda świeci jednocześnie w falach radiowych i rentgenowskich, tworząc kosmiczną partyturę, której nikt dotąd nie słyszał. Chandra, kosmiczny detektor rentgenowski NASA, po raz pierwszy złapał taki duet u „długookresowego transjenta radiowego” – kategorii odkrytej dopiero w 2022 roku, świeższej niż najnowszy sezon „Stranger Things”.
Zespół Zitenga Wanga z Curtin University stworzył kompozytowy portret tego kosmicznego dziwaka: rentgenowskie błękity Chandry, podczerwień Spitzera w cyjanowo-pomarańczowych tonach i radiowe czerwienie z LOFAR-a. Wizualnie przypomina kadry z „Interstellar” – piękne, ale niepokojące w swojej obcości.
Przez pół roku obiekt słabł w obu długościach fal, jakby ktoś powoli kręcił pokrętłem głośności w dół. Ta zmienność w krótkim i długim terminie to coś, czego Droga Mleczna jeszcze nie widziała. Naukowcy stoją przed zagadką godną Stanleya Kubricka: czy to neutronowa gwiazda z magnetyzmem silniejszym niż cokolwiek znane, czy może biały karzeł z towarzyszem, wymagający pola magnetycznego potężniejszego niż wszystko, co znamy w naszej galaktyce?
Pozornie ASKAP J1832 leży w pozostałościach supernowej, ale to prawdopodobnie kosmiczny fotobombing – przypadkowe nałożenie się dwóch niezależnych obiektów w naszej perspektywie. Gwiazda odmawia łatwych odpowiedzi, wymykając się kategoriom jak postmodernistyczny antybohater.
ASKAP J1832 kpi z naszych klasyfikacji. W uniwersum pełnym pulsarów-perkusistów, ta gwiazda wybrała rolę dyrygenta, dyktującego tempo, którego nie sposób zignorować, gdy kosmos znów przypomina nam, że jego wyobraźnia przewyższa nawet najśmielsze scenariusze Hollywood.