Brazylijka Helen Fernandes nie potrafi doskonale rysować, ale tworzone przez nią zgrzebne, półamatorskie tatuaże stały się niezwykle popularne i pożądane. Założone przez nią w 2017 roku konto na Instagramie, gdzie prezentuje swoje prace, ma już blisko 80 tysięcy obserwatorów. Jej zadowolonych klientów można liczyć w setkach. Mówi, że tworzy „tatuagens peba", czyli śmieciowe tatuaże. Warto zobaczyć jej dzieła – być może będą dla Was inspiracją, szczególnie jeśli lubicie podszytą infantylizmem brzydotę. Jej przygoda z rysunkiem rozpoczęła się od wizyt w Kościele.
„Zaczęłam rysować, ponieważ rodzice zabierali mnie do Kościoła trzy razy w tygodniu. Chcieli mnie uspokoić, więc dawali mi długopis i kartkę. Rysowałam coraz więcej, bo bardzo to lubiłam”, wyjaśnia Fernandes.
Helen tatuuje od 8 lat. Nie jest to jednak jedyna rzecz, której się poświęciła. Z wykształcenia jest... inżynierem mechanikiem, ma też za sobą kurs materiałoznawstwa. Prowadzi zajęcia plastyczne i dorabia jako ilustrator.
W swoim rodzinnym mieście, Salvador de Bahia, dwudziestokilkuletnia Brazylijka założyła studio tatuażu o tej samej nazwie, co jej konto na Instagramie – Malfeitona. W języku portugalskim oznaczy to „źle zrobione".