W zeszłym tygodniu mieliśmy okazję przypomnieć sobie wszystkie te nastoletnie listy do idoli, kiedy to Timothée Chalamet na swoim Instagramie opublikował zdjęcia przeuroczej poczty od fanów. A już myśleliśmy, że nie da się kochać go bardziej.
Pierwsze zdjęcie pokazuje Timothée w otoczeniu niezliczonych paczek i listów, w tym jednego pochodzącego z Japonii, którego autor uprzejmie prosi aktora o autograf, o ile „nie jest to zbyt duży kłopot”.
Na kolejnych zdjęciach Chalamet pokazuje kilka spośród otrzymanych prezentów, w tym pudełko perfekcyjnie ułożonych skarpetek w różnych kolorach, ręcznie wykonany kubek z wyrytymi w glinie tytułami jego filmów, opaska z brzoskwinką, a także cekinowe poduszki i dekoracyjną zasłonkę, obie ozdobione jego twarzą oraz sceną z kultowego filmu „Tamte dni, tamte noce”. Wszystkie przedmioty zostały ręcznie wykonane przez fanów. Pokazuje to jak wielkim fenomenem stał się Timothée w ostatnich latach, a jego szczerość i radość w stosunku do wielbicieli sprawiają, że trudno jest nie ulec jego urokowi.
Warto dodać, że nie pierwszy raz aktor pokazał fanom swoją wdzięczność. Jeden z wątków na Twitterze zbiera fotografie, na których Chalamet ma na sobie ubrania i dodatki wykonane właśnie przez fanów – w tym bransoletkę z koralików, którą założył na czerwonym dywanie zaraz po otrzymaniu.
Wniosek? Śmiało wysyłajcie Timothéemu cokolwiek przyjdzie wam do głowy – pamiętajcie tylko, że istnieje spora szansa, że naprawdę to otworzy. I może nawet pokaże na swoim Instagramie.
/tekst: Dominika Trębacz/