Na początku poznajemy Filipa, który występuje jako drag queen i właśnie przygotowuje się do performensu. Następnie opowiada on o swojej historii. Moją uwagę zwróciły słowa dotyczące tego, jak długo żył w strachu. Zdarzało się, że chcąc wrócić do domu w sukience, nie został wpuszczony do ubera. To wzbudziło we mnie skrajne emocje. Z jednej strony smutek, poczucie niesprawiedliwości - bo jest to określając wprost - upodlenie człowieka. Z drugiej strony czuję dumę, że mimo wszystko Filip znalazł siłę, by być, kim jest.
Szczególną uwagę zwraca także Aaa, z którą w jakimś stopniu czuje połączenie. Jest ona twardo stąpającą po ziemi osobą. Nie brakuje jej romantyzmu oraz wyjątkowej wrażliwości na sztukę. Widzi ją właściwie na każdym kroku np. w dymie papierosowym, czy modliszce.
W dalszej części pojawiają się sceny z parady równości. Nasi bohaterowie muszą mierzyć się z niecenzuralnymi okrzykami w ich stronę. Poza agresją słowną dochodziło także do tej fizycznej. To pokazuje jak w dalszym ciągu społeczność LGBTQ+ musi mierzyć się z niebezpiecznym zachowaniem. Jest to smutne, biorąc pod uwagę, że Warszawa uchodzi za jedno z najbardziej tolerancyjnych miast w naszym kraju.
Moim ulubionym cytatem z filmu jest wypowiedź Filipki Rutkowskiej:
To według mnie najtrafniej podsumowuje, co twórca filmu chciał przekazać w imieniu całej społeczności.
W pierwszej chwili, kiedy przeczytałem tytuł filmu, pomyślałem, że jego fabuła będzie opowiadać o miłości. Oczywiście ten wątek również się pojawiał. Reżyser chciał jednak zwrócić tym uwagę na uczucia, które na co dzień towarzyszą osobom queerowym. Przedstawiono sytuacje, w których są wykluczani, szykanowani, nie mogą żyć w spokoju. Wciąż muszą walczyć o podstawowe prawa. Na koniec filmu pojawia się scena, kiedy bohaterowi udają, że strzelają z łuku. Jest to idealna metafora tego, jak na co dzień muszą walczyć.
Zdecydowanie polecam obejrzeć dokument, który jest manifestem pokolenia. Ukazanym wątkom i przesłaniu towarzyszą inspirujące, artystyczne kadry.
tekst: Sebastian Oksińciuk