Nowa kolekcja Toma Forda to niemal polityczne oświadczenie. I choć nie każdy powinien wchodzić w politykę, to wszystko można zrobić z klasą, albo bez – Tom Ford klasę ma, a jego kolekcja na zimę 2019 nie musiała tego udowadniać.
Tom Ford nie mógł wybrać sobie lepszego momentu na celebrowanie własnych dokonań z lat 90. Temat przewodni? Wariacje na temat największego hitu sezonu, czyli power suit (ang. garnitur władzy), aksamit, welur i sztuczne futra.
Trudno było przeoczyć klasyczny męski garnitur według Toma Forda w nowym wydaniu. Jeśli zaś chodzi o garnitury kobiece, z dosyć stonowanej palety barw wyróżniały się absolutnie pięknie wystylizowane fiolety i czerwienie, szczególnie komplet zaprezentowany przez Gigi Hadid, który nawiązywał do garnituru zaprojektowanego przez Forda jeszcze pod szyldem Gucci. Mocne ramiona, postawione kołnierze i ściągnięte talie, oversize'owe spodnie z lekko podwiniętą tuż nad kostką nogawką, a pod garniturami dzianiny i bluzy z kapturem.
Dlaczego kolekcja Toma Forda na zimę 2019 jest oświadczeniem politycznym? To pokłosie orędzia o stanie państwa wygłoszonego przez prezydenta Trumpa, w którym ogłosił, że nie spocznie, dopóki nie wybuduje muru na południowej granicy Stanów Zjednoczonych.
„Nigdy nie pozwalałem, by konkretny moment w czasie wpłynął na to, co robię i co projektuję, ale nie mogę zupełnie odciąć się od wiadomości.” – powiedział Ford po pokazie.
„Jestem sfrustrowany, zirytowany i wyczerpany. Nie mam ochoty nosić nic wyzywającego, czy agresywnego.” – dodał.
Nastrój projektanta doskonale oddaje ścieżka dźwiękowa pokazu - piosenka „Don't dream is over” napisana w 1986 roku przez Neila Finna. Dobrze przemyślaną puentą całego wybiegu została zamykająca pokaz suknia, która rozbłysła niczym różnokolorowa tęcza.
Całość pokazu można obejrzeć tutaj: