To nie para plus jeden
Znacznie mniej subtelnie do tematu podchodzi amerykańska telewizja. „Couple to Throuple”, reality show platformy Peacock, które zadebiutowało w lutym 2024 roku, przenosi cztery pary na tropikalną wyspę, gdzie mają eksperymentować z zaproszeniem trzeciej osoby do swojego związku. Format brzmi znajomo — to kolejna odsłona randkowych programów typu „Love Island”, tyle że z poliamorią jako głównym motywem.
Problem w tym, że jak zauważają sami przedstawiciele społeczności poliamorycznej, program przedstawia niezwykle wąską wizję związków niemonogamicznych. Skupia się na istniejących już parach dodających trzeci element do swojego związku, a nie na poszukiwaniu nowych połączeń niezależnie. Wszystkie pary z wyjątkiem jednej składają się z mężczyzny i kobiety szukających biseksualnej kobiety.
To właśnie ten rodzaj reprezentacji — powierzchownej, sensacyjnej, nastawionej na dramę — który przez lata szkodził wizerunkowi relacji poliamorycznych w mediach. Jak zauważył jeden z krytyków:
„Ten program sprawi, że wszyscy będziemy chcieli być monogamistami”.
„Professor Marston”
Prawdziwym przełomem w kinowej reprezentacji poliamorii pozostaje „Professor Marston and the Wonder Women” z 2017 roku, biograficzny dramat o Williamie Moultonie Marstonie, twórcy Wonder Woman, i jego relacj z żoną Elizabeth i partnerką Olive Byrne. Film Angeli Robinson został okrzyknięty przez społeczność jako „fundamentalne przedstawienie poliamorii w kinie” — pierwsze, które portretuje inteligentnych, dobrze funkcjonujących ludzi, którzy są równymi partnerami w życiu i związku.
Statystyki potwierdzają, że to nie tylko hollywoodza moda. Według Pew Research 51% dorosłych poniżej 30. roku życia w USA uważa otwarte małżeństwo za akceptowalne, podczas gdy dane YouGov pokazują, że jedna trzecia Amerykanów opisuje swój idealny związek jako coś innego niż monogamię.
Zmiany widać też w mniejszych produkcjach. Brytyjska „Trigonometry” czy „Good Trouble” z Freeform wprowadzają wątki poliamorii jako naturalną część życia swoich bohaterów, nie jako źródło dramatu czy części komediowej. Mimo postępów, reprezentacja poliamorii w mediach wciąż kuleje. Mainstream nadal często redukuje ją do aspektów seksualnych, pomijając szerszą rzeczywistość tych związków.
Dodatkowo, różnorodność w prezentowaniu poliamorii pozostaje bardzo ograniczona. Autentyczne przedstawienia związków wielopartnerskich, które uwzględniałyby różne tożsamości i doświadczenia, są niezbędne dla bardziej inkluzywnego obrazu w mediach. Tymczasem większość produkcji wciąż skupia się na białych, heteroseksualnych parach eksperymentujących z dołączeniem trzeciej osoby — najczęściej biseksualnej kobiety.
Droga do zmiany jeszcze długa. Przez dziesięciolecia poliamoria była nieobecna w mediach głównie z powodu norm społecznych i konserwatywnych postaw panujących w popkulturze. Od samych początków Hollywood promowało tradycyjne monogamiczne związki jako jedyną normę, a alternatywne formy relacji były marginalizowane lub całkowicie pomijane.
Na szczęście zmiana trwa. Coraz więcej różnorodnych mediów i produkcji pokazuje pozytywne przykłady osób i związków niemonogamicznych, podważając szkodliwe mity i stereotypy. Od „Sense8” Netflixa, gdzie wielopartnerskie relacje są kluczowym elementem fabuły, po mniejsze produkcje niezależne — przestrzeń dla niekonwencjonalnych form miłości stopniowo się powiększa.