Kioski Ruchu już od dawna nie miały takiego znaczenia jak przed laty – w 2019 roku na mapie widniało jeszcze 1300 punktów, do listopada tego roku wytrzymało ich zaledwie 66. W 2023 spółka wstrzymała przyjmowanie zamówień na prenumeratę gazet na 2024 rok, zwiastując tym samym swój pogrzeb.
Tegorocznego kwietnia spółka zrezygnowała również z dostarczania prasy do punktów sprzedaży. Niemniej, zdołamy jeszcze odwiedzić placówki pośmiertnie - około 60 ajentów zdecydowało się odkupić kioski od Orlenu, który do tej pory sprawował pieczę nad siecią. Nie wiadomo jednak, jaki kształt przybiorą placówki, kiedy franczyzodawca nie czuwa nad przedsiębiorcami.
Pierwszy punkt Ruchu otworzony został na nieistniejącym już Dworcu Głównym (Wiedeńskim) w Warszawie w 1919 roku. Za sprawą wydawców Jana Stanisława Gebethnera i Jakuba Mortkowicza 17 grudnia 1918 roku (nieprzypadkowa zatem zdaje się być data końca) powołano Polskie Towarzystwo Księgarni Kolejowych „Ruch”. Prowadzone było w nowatorskim wówczas formacie „trafik”, czyli dworcowych kiosków, które miały na celu rozpowszechnienie czytelnictwa w społeczeństwie powojennego renesansu. Ruch szybko stał się monopolistą, w niespełna pół roku po debiucie, prężnie funkcjonowało już 60 punktów. W 1935 roku liczba sklepów, kiosków i stoisk wyniosła 700 sztuk, jednak swój największy rozkwit Ruch przeżył w okresie PRL-u.
Chociaż mięsa w kioskach Ruchu nigdy nie było, to niewątpliwie oferowały one szeroki asortyment zerkający na kupców zza zielonych krat. Zapach świeżej prasy, którym zaciągali się spragnieni kultury i wiadomości Polacy. Rodzice, którzy wysyłali swoje dzieci na zakupy wraz z awizo: „proszę sprzedać mojemu synowi papierosy”. Periodyki takie jak „Przekrój”, „Przyjaciółka”, czy „Kobieta i życie” zamawiane przez kioskarki i kioskarzy rzadko kiedy docierały w zleconej ilości, często za to nie docierały w ogóle.
Te wszystkie czynniki sprawiają, że kioski Ruchu dla polskiego społeczeństwa to nie tylko handel, ale i historia. Czasy, kiedy podstawowym oknem na świat i źródłem wiedzy było małe, zielone okienko, przez które sprzedawca podawał prasę drukowaną już minęły, ale ich kultowość pozostaje zauważalna do dziś, nawet pośród młodych pokoleń.