Advertisement

Ugly Nails – trend, w który trudno uwierzyć

28-03-2024
Ugly Nails – trend, w który trudno uwierzyć
Lyosha to artysta, który unika nudnych rozwiązań. Na warszawskim Rozbracie ozdabia swoje paznokcie wyrzeźbionymi zębami lub prawdziwymi korzeniami, a ostatnio zaczął tworzyć tipsy w rozmiarze XXL. Dlaczego paradoksalnie „brzydkie paznokcie” stały się tak modne?
Spacerując po Powiślu, warto zatrzymać się na chwilę nad przestronnymi oknami z wielkim, białym napisem UGLY. Warto także zajrzeć do wnętrza lokalu, aby zanurzyć się w niespotykanym dotąd „brzydkim” artyzmie paznokci. Salon, który wprowadził ten nietypowy styl na polski rynek, założył pochodzący z Białorusi Lyosha Vashkevich.
Przyjechał do Polski dziewięć lat temu i rozpoczął studia z rzeźby na wrocławskiej Akademii Sztuk Pięknych. Szybko porzucił swoje akademickie zainteresowania, ale postanowił pozostać blisko sztuki, choć w dość alternatywny sposób. Zaczął malować paznokcie nieco inaczej.
Wykorzystywał różne kolory, techniki i kształty, priorytetem było dla niego tworzenie czegoś interesującego, czasem nawet brzydkiego, ale spontanicznego i zdecydowanie wyróżniającego się. Początkowo realizował swoje projekty w swoim niewielkim mieszkaniu, nie spodziewając się sukcesu poza własną satysfakcją.
Kiedy jego prace zyskały popularność na Instagramie i TikToku, postanowił wykorzystać szansę. W październiku ubiegłego roku otworzył własny salon na ulicy Rozbrat 22/24. Teraz Lyosha pracuje tam codziennie wraz z dwójką współpracowników pochodzących z Ukrainy.
„Nie wierzę, że ktoś zapłacił za to więcej niż 5 złotych”
Taki komentarz widzi pod swoim filmikiem na TikToku i jest bardzo zadowolony. W końcu jednym z celów sztuki jest granie na emocjach widzów. A to z pewnością mu się udaje.
Barbara Hofman: skąd pomysł tworzenia „brzydkich paznokci”?
Lyosha Vashkevich: To wyszło trochę z przypadku. Interesowałem się jeszcze podczas studiów tematami stereotypów płci albo tych genderowych. Miałem w głowie, że pazy to nie do końca jest zajęcie chłopaka, ale zaryzykowałem i poszedłem najpierw na kurs malowania paznokci. Na początku nie miałem zbyt wielu pomysłów. Myślałem, że będę po prostu trochę sobie z paznokci dorabiał. Ale ten pomysł brzydkich paznokci zaczynał już kiełkować. „Background” rzeźbiarski na pewno trochę to przyspieszył. Wiedziałem, że potrafię coś więcej niż tylko takie gładkie paznokcie.
W Polsce jesteś pionierem w tym biznesie.
Tak, w Polsce można powiedzieć, że tak. Jak zaczynałem, to nie widziałem nikogo robiącego coś podobnego. Po czasie już ktoś tam zaczął kreować coś w podobnym stylu. Ja się ze swoją działalnością nie kryłem, a Internet każdy ma, więc może zobaczyć moją pracę. Są też już tacy nail artyści ze Stanów Zjednoczonych albo Europy, więc to prędzej czy później rozrosło by się na Polskę.
To teraz opisz najbardziej zwariowane paznokcie, jakie kiedykolwiek zrobiłeś.
Zwariowane to dość subiektywne określenie. Bo tutaj wszystko jest troszkę zwariowane (śmiech). Jednak z pewnością nazwałbym w ten sposób paznokcie z herbem Legii.
Widziałam chyba na Waszym Instagramie.
Tak, tak. A poza tym to na przykład paznokcie z zębami czy takie z ziemią, grzybami, korzeniami.
Ale takimi prawdziwymi?
Tak, no jasne, wszystko prawdziwe oprócz zębów. Jeszcze kora była kilkukrotnie.
Zawód manikiurzysty tak generalnie kojarzy się raczej kobieco. A jak było w Twoim przypadku? Musiałeś przełamać jakieś swoje ograniczenia?
Trochę musiałem, bo jestem z Białorusi, kraju raczej mało otwartego. Gdyby tam ludzie się dowiedzieli, że robię pazy, to nie byłoby za ciekawie. Myślę, że gdybym się nie przeprowadził do Polski, to nie miałbym takiej świadomości, że rzeczywiście ja, chłopak, mogę żyć z paznokci. Dzięki pobytowi w Polsce teraz nie mam z tym problemu. Moi klienci są bardzo od siebie różni. Mężczyźni, kobiety, społeczności LGBT – mnie to nie robi żadnej różnicy, bo w końcu paznokcie mają takie same. Ktoś ma dłonie trochę większe, ktoś mniejsze.
A wracając do pytania, to tak wewnętrznie musiałem się z tym pogodzić, ale teraz jest już git. Moi rodzice dobrze na to zareagowali, z babcią było trochę gorzej (śmiech).
A propos kiboli – nie dokuczają Ci? Twój salon mieści się w pobliżu stadionu Legii.
Bywa tak, że pukają w szybę i wyzywają chłopaka, który robi u mnie pazy, od „pedała”. Jednak na razie nie było żadnej poważniejszej konfrontacji.
A jaka jest Twoja fantazja na paznokciach?
Marzę o paznokciach z komarami czy muchami. Takimi już zaschniętymi w bursztynie, który będzie na paznokciu. Za to się wezmę, jak już będzie trochę cieplej, tylko będę musiał je wtedy jakoś uzbierać. Myślę, że się uda.
rozmiawiała: Basia Hofman
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement