Uciekają przed Beethovenem?
Ich eksperyment, którego rezultatem było zmniejszenie ilości komórek nowotworowych, polegał na wystawieniu dwóch linii komórek raka piersi – MCF-7 i MDA-MB-231 – na działanie symfonii Beethovena, sonaty Mozarta oraz awangardowego utworu Ligetiego. Dodatkowe próbki kontrolne były wystawione tylko na ciszę – niektóre w komorze inkubatora z podłączonymi głośnikami nic nieodtwarzającymi, a inne bez żadnego głośnika.
Efektem było zmniejszenie liczby żywych komórek raka piersi MCF-7 pod wpływem brzmienia „V Symfonii" Beethovena i „Atmosphères" Ligetiego, jednocześnie zwiększając liczbę programowanej śmierci komórkowej. Szczególnie skuteczny okazał się utwór Ligetiego, aktywując cząsteczki p53 i kaspazę 3, sugerując, że ten mechanizm może być podobny do tego, który obserwuje się w przypadku uszkodzenia komórek słuchowych przez intensywny hałas. Reakcje komórek różniły się w zależności od ich linii. Komórki MDA-MB-231 ulegały śmierci komórkowej pod wpływem muzyki akustycznej – nawet sam głośnik wywoływał na nich podobny efekt. Ponadto Mozart i Beethoven wpływali na migrację komórek, co jest kluczowe przy spowalnianiu wzrostu nowotworu i przerzutów.
Za dobre, żeby było prawdziwe?
Mimo że to odkrycie brzmi spektakularnie, wiele rzeczy wciąż pozostaje niejasnych. Badania są na bardzo wczesnym etapie, a mechanizm, w jaki muzyka wpływa na komórki, nadal nie został wyjaśniony. Naukowcy sugerują, że kluczową rolę może odgrywać stres mechaniczny wywołany przez wibracje – nie każda muzyka ani nawet częstotliwość może mieć taki sam wpływ. Co więcej, reakcje komórek też nie są jednolite. To, co działa na komórki raka piersi, może nie mieć żadnego wpływu na inne typy nowotworów.
„Cudowne" metody leczenia to temat, który regularnie wraca, szczególnie w dobie Internetu – takie badania nie zawsze oparte są na faktach. Wiadomości o walce z rakiem poprzez muzykę rozpowszechniane są w sieci od dekady.
Ale z fact-checków przeprowadzanych przez profesjonalistów z organizacji monitorujących jakość informacji wynika jasno, że efekty badań są fałszywe. Czy obecnie przeprowadzone badania na temat walki z rakiem poprzez muzykę są prawdziwe?
Autorka zaprzecza
Historia badania dr Márcia Alves Marques Capelli, profesorki nadzwyczajnej na Uniwersytecie Federalnym w Rio de Janeiro, obiegła internet za sprawą posta na Facebooku. Promował on tezę, że muzyka potrafi „zabić" komórki nowotworowe, zostawiając zdrowe nietknięte. Popularność wpisu wyprzedziła jego poprawność – sama naukowczyni przyznała, że jej badania nie dostarczyły liczby 20%, nie wykazały, że muzyka może zwalczać raka u ludzi, ani że pozostawia zdrowe komórki nietknięte.
Cała historia zaczęła się w 2011 roku, gdy brazylijska gazeta „O Globo" opublikowała z nią rzetelny wywiad. Doktor w „O Globo" zauważyła, że komórki rakowe były hodowane w laboratorium na szalkach Petriego, a nie u ludzi czy zwierząt laboratoryjnych. Artykuł jasno przedstawiał kontekst badania – zdrowe komórki pozostają nienaruszone, a jedna piąta komórek rakowych umiera. Naukowcy nie byli pewni, w jaki sposób muzyka spowodowała śmierć komórek w dotkniętych liniach komórkowych pod wpływem Beethovena i Mozarta, chociaż przypuszczano, że dźwięk mógł powodować określone wibracje mechaniczne. Co ważne – „O Globo" wyraźnie zaznaczyło, że planowane są dalsze obserwacje, by zrozumieć wpływ muzyki na osoby chore. Nigdy nie sugerowano, że muzyka miałaby być samodzielną metodą leczenia.
Żadna z prac nie podaje liczby 20% śmierci komórek – jedyną wzmianką o nienaruszonych zdrowych komórkach było MDCK, linia komórek nerki psa, które zostały przetestowane, ale nie wykazały żadnych zmian. Sama doktor Capelli powiedziała, że eksperymenty, które przeprowadziła na liniach komórkowych na szalkach Petriego, nie mogą być rozszerzone na ludzi.
Zauważyła również, że ich metoda nie pozwoliła im na ilościowe określenie śmierci komórkowej. W związku z tym rozpowszechniona przez internautów informacja o 20% zniszczonych komórek nie znajduje potwierdzenia w jej badaniach. Eksperymenty przeprowadzone przez dr Capelli przyniosły interesujące i przekonujące wstępne wyniki, ale twierdzenia, że muzyka może zwalczyć raka, nie są obecnie poparte dowodami naukowymi.
Tego typu tezy – popularne i podchwytywane przez kręgi medycyny alternatywnej – mają potencjał stać się niebezpieczne, jeśli zniechęcają pacjentów do przyjmowania konwencjonalnej terapii. Tak zwane „leczenie częstotliwościami" czy „wibracjami" nie może być traktowane jako skuteczna terapia bez solidnego potwierdzenia w faktach medycznych. Muzyka jest niezaprzeczalnie istotna i od dawna używana w kontekście leczniczym – w kontekście terapeutycznym lub psychologicznym. Muzykoterapia jest uznaną dziedziną pomagającą radzić sobie pacjentom z wyzwaniami psychologicznymi i emocjonalnymi, z bólem, szczególnie w warunkach onkologicznych.
Jakkolwiek romantycznie by to nie brzmiało, leczenie muzyką kończy się na stymulacji mózgu, a nie na niszczeniu komórek nowotworowych.
Selektywne uszkadzanie komórek rakowych za pomocą dźwięku nie ma obecnie naukowego uzasadnienia. Czołowi onkolodzy i biofizycy jednoznacznie odrzucają ten pomysł – żaden znany mechanizm biologiczny nie pozwala, by nawet najpiękniejsza symfonia selektywnie zabijała komórki rakowe bez szkody dla zdrowych tkanek. Bez recenzowanych badań, powtarzalnych wyników i rzetelnych źródeł naukowych powstają mity, spekulacje i złudne nadzieje, które, choć często dobrze brzmią, mogą prowadzić do bardzo realnych zagrożeń i dezinformacji.