Advertisement

2. sezon "Mindhuntera" jest boleśnie prawdziwy i trudno przestać o nim myśleć. To ponury obraz zderzenia geniuszu z biurokracją

Autor: Monika Kurek
28-08-2019
2. sezon "Mindhuntera" jest boleśnie prawdziwy i trudno przestać o nim myśleć. To ponury obraz zderzenia geniuszu z biurokracją

Przeczytaj takze

Niepozorny serial Netflixa o początkach profilowania kryminalnego odniósł nie lada sukces i zgromadził oddane grono odbiorców, zafascynowanych rozmowami głównych bohaterów z seryjnymi mordercami. W dużej mierze przyczyniło się do tego zaangażowanie do projektu znakomitego Davida Finchera, znanego z dzieł takich jak "Siedem", "Zodiak" czy "Podziemny krąg". Fabuła serialu jest luźno inspirowana książką "Mindhunter" autorstwa byłego agenta FBI i pierwszego profilera w historii, Johna E. Douglasa. Nie wszyscy wiedzą, że w latach 80. nie istniało jeszcze pojęcia "seryjnego mordercy", a policja nie wierzyła w psychologię i traktowała tę dziedzinę nauki dość lekceważąco. Bohaterowie "Mindhuntera" są pionierami w swojej dziedzinie, co czyni serial jeszcze bardziej porywającym.
W pierwszym sezonie agenci Holden Ford i Bill Tench oraz psycholog Wendy Carr otrzymują od dyrektora Quantico nie tylko zezwolenie na kontynuację badań, ale również dofinansowanie. Dzięki temu stworzony przez nich Wydział Nauk Behawioralnych ma szansę rozwinąć się oraz zwiększyć pole działania. Radość jest krótkotrwała, bo choć niekonwencjonalne metody działania Holdena przynoszą efekty, budzą również poważne wątpliwości przełożonych. Prowadzi to wewnętrznego śledztwa w Quantico, które stawia pod znakiem zapytania dalszą działalność jednostki. Brawura Holdena w końcu przysparza kłopotów również jemu samemu, co widzimy w dramatycznej konfrontacji w finale sezonu.
Dotychczas w "Mindhunterze" pierwsze skrzypce grał Holden Ford. To postać, którą na pierwszy rzut oka ciężko polubić. Jest wiecznie przekonany o swojej racji, ufa intuicji, bywa arogancki i zupełnie ignoruje zasady. W codziennym życiu Holden ma jednak problem z utrzymaniem relacji międzyludzkich, a pojęcie taktu zdaje się zupełnie dla niego nie istnieć, co okazuje się dużym problemem w drugim sezonie. Stan Forda po konfrontacji z Kemperem jest dość niestabilny i nie da się ukryć, że detektyw nie jest w szczytowej formie. Zabrakło natomiast rozwinięcia wątku ataków paniki oraz relacji Holdena z Kemperem.
Przełomowym wydarzeniem dla bohaterów jest przede wszystkich pojawienie się w Quantico nowego dyrektora, Teda Gunna, który okazuje się entuzjastą Holdena i jego metod. To prowadzi Holdena i Billa aż do Atlanty, gdzie pomogą lokalnym władzom w śledztwie w spawie serii morderstw czarnoskórych dzieci. Niepoprawna politycznie teoria detektywów prowadzi do licznych sporów pomiędzy lokalnymi władzami, a wszystkie innowacyjne pomysły przegrywają w starciu z biurokracją. Świetnym przykładem jest próba zorganizowania ulotek, które mają zwabić zabójcę. Gdy Holdenowi udaje się załatwić wszystkie konieczne zgody, jest już za późno. Aż strach pomyśleć, ile śledztw utknęło na etapie formalności.
Bill tymczasem zmaga się z problemami rodzinnymi, co powoduje, że w Atlancie obecny jedynie na pół gwizdka. Rozdarty między pracą oraz małżeństwem, miota się pomiędzy dwoma miastami. Ukazanie wpływu pracy Billa na jego relację z żoną czyni tę postać dużo bardziej ludzką i przystępną niż jego kolega, Holden. Wątpliwości może budzić jedynie wątek syna Billa, który nie jest ani szczególnie oryginalny ani zaskakujący. Na szczęście dzięki znakomitemu aktorstwu ogląda się to dość dobrze.
Na uwagę zasługuje na pewno długo wyczekiwana rozmowa z Charlesem Mansonem oraz kontrast w podejściu obu detektywów do tej kontrowersyjnej postaci. Holden jest nim zafascynowany, a Bill traktuje go jak wariata i kłamcę. Można się wręcz pokusić o stwierdzenie, że to metafora odbioru Mansona przez społeczeństwo. Chociaż podczas przesłuchania udaje mu się zwieść nawet Forda, nie może się powstrzymać od pewnych zachowań. To one zdradzają detektywom najwięcej, mimo że sam Manson nie mówi nic nowego.
Bardzo mocnym atutem 2. sezonu jest klimat. Senna Atlanta idealnie komponuje się z nużącym śledztwem oraz frustracją głównych bohaterów. Tutaj nawet wygrani są przegranymi. Polityczne machinacje przysłaniają prawdziwy problem, a ludzi, którzy rzeczywiście mogą coś zmienić, interesują wyłącznie statystyki. Czasem złapanie mordercy oraz wysłuchanie matek ofiar jest na drugim planie. Czy ich kolor skóry rzeczywiście nie ma znaczenia? To problem boleśnie prawdziwy i aktualny, pomimo upływu lat. Morderstwa w Atlancie miały miejsce w latach 80., a nadal wiele osób ma wątpliwości, czy rzeczywiście "Black Lives Matter".
Czy 2. sezon "Mindhuntera" był lepszy od poprzedniego? Wiele osób odpowie twierdząco. Przede wszystkim jednak był od niego zupełnie różny. Nie ulega jednak wątpliwości, że pomimo odmiennej dynamiki, twórcom udało się zachować bardzo wysoki poziom. Oby utrzymali go również w kolejnych trzech sezonach (Fincher wspomniał o pięciu).
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement