Temat został natychmiast podchwycony przez polityków partii rządzącej i sprzyjających im mediów. Atak skupił się na Rafale Trzaskowskim, prezydencie Warszawy i wiceprzewodniczącym Platformy Obywatelskiej.
„Czy on naprawdę chce wprowadzić warszawiakom - a być może w całej Polsce, bo znamy jego ambicje - racje żywnościowe, racje konsumpcyjne?”, pytał wiceminister sprawiedliwości z Solidarnej Polski Sebastian Kaleta 14 lutego na konferencji prasowej w Sejmie.
Poseł PiS Kazimierz Smoliński straszył na Twitterze: „Takie bolszewickie cele proponuje nam Trzaskowski z Platformy Tuska. Neomarksizm zabierze nam mięso, nabiał i auto na własność".
Następną fazą w tej mało zabawnej grze były zdjęcia polityków prawicy jedzących mięso na Twitterze. Podobną narrację przejęła również część komentujących w mediach społecznościowych. A całość przypieczętowała wypowiedź prezesa PiSu – Jarosława Kaczyńskiego dla tygodnika „Sieci”:
Rafał Trzaskowski odniósł się do sytuacji między innymi na Twitterze, zapewniając mieszkańców Żoliborza, że mięsem mogą się raczyć bez żadnych ograniczeń, jeśli taka ich wola:
Manipulacja, choć jawna i szyta grubymi nićmi stała się w krótkim czasie głównym tematem mediów. A pomijając fakt szerokiej nadinterpretacji i gry przedwyborczej – ograniczenie spożycia mięsa w kontekście klimatycznym wydaje się być sprawą niezwykle ważną i w pewnym sensie oczywistą. W raporcie, o którym mowa czytamy, że ograniczenie czerwonego mięsa w diecie może zmniejszyć liczbę zgonów w miastach C40 o 160-170 tys. w ciągu roku. Zmniejszenie do 16 kg rocznie spożycia mięsa na jedną osobę, razem z ograniczeniem spożycia produktów mlecznych i zmniejszeniem ilości odpadów, zdaniem autorów raportu spowodowałoby zmniejszenie w 2030 roku szkodliwych emisji o 36 proc. w stosunku do roku 2017. Warto wiedzieć.
źródło: konkret24.tvn24.pl