Advertisement

Zrezygnuj z mięsnego burgera i uratuj świat [OPINIA]

07-02-2023
Zrezygnuj z mięsnego burgera i uratuj świat [OPINIA]
Burger, filar amerykańskiej diety i od kilku lat żelazna pozycja w każdej knajpie oferującej jedzenie poza barem z kebabem. Podstawa jest zawsze taka sama, bułka i kotlet, dodatki to już okazja do popisania się fantazją kucharza. Choć bezmięsne burgery zyskują na popularności, wciąż palmę pierwszeństwa posiadają te z prawdziwego mięsa. Ale jak jeszcze szkodzimy planecie, zamawiając w barze swoją ulubioną bułę z mięsem?
Organizacja Narodów Zjednoczonych ds. Żywienia i Rolnictwa (FAO) poinformowała, że w 2006 r. hodowla zwierząt gospodarskich wygenerowała 18 procent światowej emisji gazów cieplarnianych. Jeszcze bardziej niepokojącym jest fakt, że po dalszych badaniach przeprowadzonych przez Worldwatch Institute, instytucję zajmującą się niezależnymi badaniami na rzecz zrównoważonych działań stwierdzono, że
„żywiec i jego produkty uboczne w rzeczywistości odpowiadają za co najmniej 32,6 miliarda ton dwutlenku węgla rocznie, czyli 51 procent rocznej emisji gazów cieplarnianych”.
Kiedy mówimy o emisjach gazów cieplarnianych, zazwyczaj myślimy o dwutlenku węgla (CO2). Ale emisje pochodzące od zwierząt gospodarskich obejmują również metan, który według ONZ jest do 34 razy bardziej szkodliwy dla środowiska w ciągu 100 lat niż CO2. Ze wszystkich zwierząt gospodarskich, bydło wytwarza najwięcej gazów cieplarnianych, w tym metanu. Globalna średnia wynosząca 50 kg gazów cieplarnianych jest uwalniana przez 0,15 gram białka.
Druga na liście jest jagnięcina, jednak jej wkład w zatruwanie naszej atmosfery jest aż o 50% niższy od tego, które emituje bydło. Bydło wytwarza więcej metanu niż drób, którego hodowla zużywa więcej importowanej paszy niż hodowla krów.
Dlatego też Ci, którzy wciąż stanowią zanikający procent społeczeństwa jedzącego mięso, powinni zastanowić się, co wkładają do ust. W końcu wybór tego, co jemy, jest elementarnym działaniem, które może wesprzeć naszą planetę.
I nie chodzi tutaj tylko o bazową etykę, która powinna wielu ludziom zapalić przysłowiową lampkę w głowie na temat tego, jak wiele cierpienia sprowadzamy na zwierzęta kontynuując zbrodniczą gospodarkę mięsną. Hodowla bydła i bydła mlecznego, ostrzegają klimatolodzy, jest niezrównoważona i generuje wysokie poziomy gazów cieplarnianych na każdym etapie procesu produkcyjnego. Dla wielu świadomych ludzi, wegetarian i wegan, czynnik klimatyczny stanowi kolejny, mocny argument przemawiający za rezygnacją z mięsa.
Jednak ważnym problemem związanym z hodowlą bydła, który jest często pomijany, jest niszczenie lasów i innych siedlisk, aby uzyskać miejsce na pastwiska i uprawę pasz przeznaczonych na karmę dla bydła. Wraz ze wzrostem spożycia wołowiny w dużych krajach, które były świadkami rosnącego dobrobytu takich jak Chiny, hodowla bydła stała się niezwykle lukratywna. W pogoni za zyskiem kapitalizm niszczy setki tysięcy kilometrów kwadratowych lasów deszczowych na całym świecie – żywotne, różnorodne biologicznie ekosystemy, które w stanie niezakłóconym wychwytują miliony ton CO2. Jak pokazują nowe badania opublikowane w Nature Communications, 40% lasów deszczowych Amazonii w Ameryce Południowej jest zagrożonych przekształceniem się w sawannę w bezpośrednim wyniku wylesiania.
Podsumowując, powinniśmy podpiąć się do zyskującego na popularności trendu wykluczenia ze swojej diety mięsa oraz propagować go wśród tych, dla których dobro naszej planety nie stanowi priorytetu. Warto zatem edukować na temat tego, skąd pochodzi mięso, jak wiele cierpienia nie tylko dla samych zwierząt przynosi jego produkcja oraz jaki to wszystko ma wpływ na zmiany klimatyczne. W idealnym świecie jedzenie mięsa spotkałoby się z ostracyzmem na równi z lataniem samolotami czy używaniem jednorazowych, plastikowych toreb. Mamy o co walczyć, więc walczmy.
tekst: Oskar Dziki
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement