„Genitalia nie mogą się zetknąć". Rozmawiamy z koordynatorkami intymności na planie „Sexify" Netflixa
Autor: Monika Kurek
05-05-2021


Przeczytaj takze
W zeszłym tygodniu na Netflixie zadebiutowal polski serial Netflixa „Sexify" w reżyserii Piotra Domalewskiego i Kaliny Alabrudzińskiej. Opowiada on historię ambitnej studentki informatyki, Natalii (Aleksandra Skraba), która marzy o tym, aby wygrać ministerialny konkurs. Kiedy jej pierwszy projekt okazuje się niewypałem, wpada na pomysł, żeby zrobić innowacyjną aplikację erotyczną dla kobiet. Problem polega na tym, że choć Natalia wie dużo o komputerach i oprogramowaniu, nie wie zbyt wiele o seksie. Właśnie dlatego łączy siły ze swoją najlepszą przyjaciółką Pauliną (Maria Sobocińska) oraz koleżanką z akademika, Moniką (Sandra Drzymalska), z którymi próbuje opracować algorytm na kobiecy orgazm. Uruchamiają laboratorium masturbacji, zdobywają dane, uczestniczą w lekcjach oddychania waginą, odwiedzają sex-shop i... odkrywają zawiły świat seksu, przy okazji dowiadując się całkiem sporo o sobie samych
„Sexify" znajduje się obecnie wśród najchętniej oglądanych produkcji Netflixa w krajach takich jak m.in. Indie, Liban, Jamajka, Niemcy, Francja, Włochy, Austria, Brazylia, Rosja czy Węgry. To zabawny i zaskakująco wrażliwy serial o poszukiwaniu siebie oraz odkrywaniu własnej seksualności, który świetnie wpisuje się w trwającą w Polsce dyskusję na temat edukacji seksualnej oraz praw kobiet. Jako, że w „Sexify" nie brakuje scen seksu, Netflix postawił wymóg zatrudnienia koordynatorek intymności. Chociaż za granicą zawód ten staje się coraz bardziej popularny, w Polsce koordynatorki intymności pojawiły się po raz pierwszy dopiero na planie „Sexify". W tę rolę wcieliły się Kaja Wesołek i Anna Zabrodzka, czyli psycholożki i terapeutki, które wcześniej pracowały m.in. na planach filmowych oraz pomagały dzieciom w graniach trudnych emocjonalnie scen. Wesołek jest również trenerką aktorstwa dziecięcego, a Zabrodzka certyfikowanym psychoterapeutą Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego. Ponadto obie panie od lat konsultują scenariusze filmowe pod kątem psychologicznym.
Kaja i Ania pracowały na planie „Sexify" jako koordynatorki intymności i było to ogromne wyzwanie nie tylko dla nich, ale także dla całej ekipy filmowej. My poprosiliśmy je, aby opowiedziały nam o pracy na planie „Sexify", zasadach obowiązujących przy kręceniu scen intymnych oraz przecieraniu szlaku dla koordynatorów intymności w Polsce.
Na czym dokładnie polega praca koordynatora intymności?
Kaja Wesołek: Polega na bezpiecznym kręceniu scen intymnych. Z szacunkiem dla wszystkich osób zaangażowanych i z poszanowaniem granic aktora oraz granic ekipy.
Anna Zabrodzka: To również praca polegająca nad tym, żeby pomagać aktorom wyrażać świadomą zgodę na to, co robią. Na przypatrywaniu się temu, czym dla kogo jest intymność oraz jakie są granice ich strefy komfortu.
Czy są jakieś normy prawne regulujące ten zawód?
Anna Zabrodzka: W Polsce nie ma norm czy regulacji prawnych, których miałybyśmy się trzymać. Dostałyśmy jedynie wytyczne od stacji, z których wynikało, jaką mamy rolę, czego się od nas oczekuje i czym miałybyśmy się zajmować. Bardzo pomogło nam nasze doświadczenie zawodowe. Obie jesteśmy psychologami i pracujemy terapeutycznie, więc mamy do czynienia z bardzo intymną, prywatną materią osoby, która przychodzi do nas po pomoc. Powiedziałabym, że jest to gałąź bardzo osadzona w koordynacji intymności, gdzie mamy do czynienia z intymnością.
Kaja Wesołek: Na świecie jest zaledwie kilka doświadczonych koordynatorek intymności i jak mówi jedna z nich, Lizzy Talbot, jest to zawód, który dopiero się rozkręca. Nawet ona wciąż się go uczy. Zawód koordynatora intymności funkcjonuje właściwie tylko w kilku państwach, a organizacje specjalistyczne powstały dopiero pięć lat temu. Jak weźmiemy pod uwagę cały świat, to jest to bardzo niewielki wyrywek. O tym się dużo mówi, ale to się dopiero pojawiło na rynku.
Jakie organizacje?
Kaja Wesołek: Na ile mi wiadomo są tylko dwie organizacje, które wydają certyfikaty zawodowe i wydają je tylko na dane państwo. Oznacza to, że szkolenie akredytowane w swoim kraju mogą ukończyć wyłącznie Brytyjczycy i Amerykanie. Jest wiele szkoleń online, ale jak wspomniała Lizzy Talbot nie wydałaby certyfikatu koordynatora intymności na podstawie znajomości internetowej uczestnika. Szkolenia są osadzone w danym prawie, języku i w danej kulturze. Wspólnie z Emmą Murphy (Director, Production HR Netflix London), starałyśmy się stworzyć bezpieczną atmosferę na planie „Sexify”. Emma koordynuje całą Europę, jeśli chodzi o politykę intymności i szacunku Netflixa na planach w Europie, ale sama również uczyła się jak nas koordynować, bo byłyśmy pierwszymi koordynatorkami z Polski. Pomagała nam wejść w rolę koordynatorów intymności w naszym państwie na zasadach i schematach, które nam przedstawiła.
I wiedziałyście co robić?
Kaja Wesołek: My nie wiedziałyśmy nawet, że już wcześniej robiłyśmy kooordynację intymności, choć można było tak to nazwać. Byłyśmy wcześniej wynajmowane w filmach jako psychologowie do drastycznych scen jak molestowanie lub przemoc, najczęściej na nieletnich aktorach. Żeby były zagrane z możliwie maksymalną ochroną dzieci czy młodzieży. Wtedy nazywałyśmy to zupełnie psychologicznym językiem i po prostu dalej się rozwijałyśmy.Ania ma background terapeutyczny i psychologiczny z osobami dorosłymi. Ja mam background psychologiczny. Byłam trenerem aktorstwa dziecięcego i psychologiem na planach do dzieci i młodzieży. Wiele lat związana ze sceną zajmowałam się tańcem, czyli pracą stricte z ciałem, czy aktorstwem. Trudno nam powiedzieć, bo to się dopiero tworzy w Polsce. Gdy na jednym z kursów online zapytałam Lizzy Talbot, jak mogę skończyć kurs koordynatora intymności odpowiedziałą: „Musisz stworzyć coś na swoim terenie, bo to jest osadzone w kulturze”. Czym innym jest intymność dla Brazylijczyka, czym innym dla Polaka a czym innym dla Brytyjczyka.
Czy pojawienie się zawodu koordynatora w Polsce można potraktować jako element dyskusji o prawach kobiet i edukacji seksualnej?
Anna Zabrodzka: Ja bym powiedziała, że to są pola dopełniające. To bardzo szeroki temat, wielopłaszczyznowy, ale są pewne cechy wspólne i na pewno odnajduję dużą przydatność tego zawodu.
Kaja Wesołek: W psychologii jest takie podejście, że coś jest lustrem czegoś. I to, że kooordynator intymnosci pojawił się w tym momencie jest pewnym lustrem i odzwierciedleniem naszych czasów. Albo niewyrażoną od dłuższego czasu potrzebą poczucia bezpieczeństwa i zadbania o to, żeby dbać o swoją intymnosć i bliskość, żeby nie przekraczać granic. Więc myślę, że to jest takie lustro tego, co się zadziało.
Anna Zabrodzka: Żeby nie przekraczać granic i mieć zgodę na to, żeby mówić nie!
Jak w takim razie wyglądała praca na planie „Sexify”?
Kaja Wesołek: Serial „Sexify” był pierwszą produkcją, która miała wymóg formalny koordynacji intymności, czyli tego, żeby sceny intymne były kręcone z szacunkiem dla aktorów dorosłych. Każde scena mogąca potencjalnie naruszyć granice drugiej osoby, czyli nawet przytulenie czy dotknięcie pośladka, było definiowane jako scena intymna. Miałyśmy wachlarz scen od niewinnego dotyku, przez pocałunek do stosunku symulowanego. Koordynację intymności otrzymały wszystkie osoby zaangażowane w sceny intymne, nawet te które są były ze sobą w stałych związkach. Czyli mówiąc o koordynacji intymności w „Sexify” mamy na myśli ponad 50 osób, które poza głównymi aktorami otrzymały konsultację.

mat. pras. Netflix
Co należy rozumieć jako wymóg formalny?
Kaja Wesołek: Netflix jest stacją, która wymaga na planie obecności grona konsultantów i ekspertów z danej dziedziny. Na przykład jak mamy na planie niemowlaka, to musi być też położna. Jak są sceny z dziećmi, to musi być trener aktorstwa dziecięcego. Konieczna jest obecność eksperta z danej dziedziny, choć na innych polskich planach Netflixa dotychczas nie była wymagana obecność koordynatora intymności. Nasze zaplecze psychologiczne i sceniczne oraz praca na planach łączą to doświadczenie, dzięki czemu udało nam się przejść rekrutację w dziale HR w Londynie. W ten sposób możemy wykonywać tę pracę bez formalnych dokumentów, bo i tak nie mamy ich gdzie zrobić.
Co było dla was największym wyzwaniem?
Kaja Wesołek: Najtrudniejsze było to, że wszyscy się tego uczyliśmy i mówię tutaj o całej ekipie, bo nie tylko my uczyłyśmy się nowej roli. Aktorzy uczyli się swoich praw, reżyserzy jak nie wchodzić sobie w kompetencje, producenci jak z nami współpracować, a dział kostiumów formalnego zabezpieczania aktorów. To był seks symulowany i wszystkie genitalia były wysłonięte, więc w postprodukcji zabezpieczenie było usuwane. Nie było żadnej sceny filmowania genitaliów z przodu, a genitalia w żaden sposób nie mogły się ze sobą zetknąć. Dostałyśmy szereg wymogów formalnych, więc największym wyzwaniem było nauczenie się siebie nawzajem oraz znalezienie spontanicznych rozwiązań, tak żeby druga strona czuła się szanowana.
Anna Zabrodzka: W zasadzie można powiedzieć, że zaczynałyśmy od tego, żeby ustalić między nami oraz ekipą, kim jesteśmy, co jest naszym zadaniem i celem. Zobaczyć, kto co wnosi i kto czym będzie się zajmował. Stworzyć taką wspólną zasadę pracy.
Jak wyglądało projektowanie scen seksu?
Kaja Wesołek: Korzystaliśmy ze storyboardów, a scenariusz był wcześniej konsultowany z seksuologami. Naszym zadaniem było, aby aktorzy poczuli się bezpiecznie w odegraniu sceny i żeby robiąc różne ćwiczenia z psychologii, świadomości ciała, improwizacji czy pracy nad rolą, komunikowali nam na ile czują się komfortowo i czego potrzebują, żeby jak najlepiej i najbezpieczniej zagrać tę scenę. A w „Sexify” naliczyłyśmy 26 scen seksu.
Anna Zabrodzka: Projektowanie zaczynało się na próbach od tego, że rozmawialiśmy o tym, jak te sceny mają wyglądać i jakie obawy mogą się z nimi wiązać. Nawet chociażby co do tego, kim jesteśmy i za co odpowiadamy, bo to nowa rola, która budzi różne pomysły i wyobrażenia. W projektowaniu tych scen mieściło się również oswajanie się pod naszym okiem z partnerami, z którymi były odgrywane sceny intymne. Prowadziłyśmy wspólnie z Kają te pierwsze spotkania, dzięki czemu mogłyśmy uzupełniać się doświadczeniami, co było bardzo znaczące dla tej pracy i ustalania tego stylu. Pomagałyśmy aktorom oswoić się ze sobą nawzajem i zaufać sobie, żeby nie doszło do sytuacji, w której aktorzy wchodzą na plan, nie znają się i mają przejść od razu do grania scen. Zależało nam by ich dotyk był oswojony i mogli koncentrować się na grze aktorskiej.
Co było trudniejsze – próby czy kręcenie scen intymnych?
Kaja Wesołek: Trudniejsze są próby, kiedy jest napięcie, bo aktorzy się poznają. Po zakończeniu prób sceny intymne szły już tak jak wszystkie inne sceny wpisane w plan pracy i dzień zdjęciowy. Właśnie dlatego, że aktorzy się poznali i nauczyli się dbać o siebie nawzajem. Patrzyli na siebie i wiedzieli jak się komunikować, jak czytać siebie i sygnały z ciała oraz upewniać się, że obu stronom jest komfortowo. Zawsze był stosowany Protokół Świadomej Zgody, w ramach którego padały pytania takie jak np. „Czy mogę cię dotknąć?”, „Czy mogę się położyć”? Na YouTubie Ita O'Brien pokazuje jak dwóch aktorów prowadzi takie ćwiczenie i on był stosowany za każdym razem, gdy była kręcona scena intymna. Zawsze padały różne pytania. Czy mogę? Czy to jest okej? W ten sposób oni się już intuicyjnie z tym dotykiem oswajają. Kręcenie scen seksu nie jest seksualne i przypomina kaskaderkę lub choreografię. To paradoksalnie ma wyglądać seksualnie, ale aktorzy to grają. Ujęcie trwa 30 sekund, zakładają szlafroki i zaczyna się dyskusja o scenie, tak jak dyskutuje się o wszystkich scenach. Otwartość komunikacji w rozmowie o aktorstwie i symulowaniu stosunku.
Jak wygląda symulowany stosunek?
Kaja Wesołek: Genitalia nie mogą się zetknąć, więc bez względu na to jaka to jest pozycja, jest ona układana tak, żeby aktor nie siedział na genitaliach drugiego. Ona ma być jedynie w obrazku. To nie jest seksualne, bo sceny seksu nie są do końca o seksie. One mają prowadzić fabułę dalej, opowiedzieć o bohaterze. Zresztą ujęcie trwa 30 sekund i powtarza się je 10 razy, bo czasami jest potrzebna np. korekta światła, przestawia się kamerę, robi się kolejnego dubla i to nie jest seksualne. Sceny intymne mają być intymne dla widza, ale jeżeli aktor jest dobrze przygotowany to on jest aktorem w roli.
Wspomniałyście o wytycznych. Jakie zasady obowiązywały na planie?
Kaja Wesołek: Na przykład „Nie rozmawia się z nagim aktorem”, który chociaż ma zasłonięte genitalia, musi być także zasłonięty szlafrokiem zanim reżyser do niego podejdzie. Dostałyśmy szereg zasad, które są właściwie higieną pracy z aktorem i naszą rolą w „Sexify” było egzekwowanie ich od momentu storyboardu aż do momentu zakończenia grania sceny na planie. Aktorstwo to jest naprawdę potężna energia, więc dbałyśmy, żeby stosunek był bardzo techniczną rzeczą, a aktorzy mogli zachować dla siebie swoją prywatność i wejść w rolę, bawić się tymi scenami i skoncentrować na aktorstwie. Żeby aktor mógł poczuć się z partnerem, który go dotyka, na tyle bezpiecznie, by reżyser mógł pracować z nim nad ekspresją, rolą, tempem sceny i swoją wizją reżyserską. My jesteśmy tylko od pewnego małego wycinka, więc maksymalnie starałyśmy się przygotować ich pod kątem psychologicznym i fizycznym.
Anna Zabrodzka: Kolejna rzecz, która była w zakresie naszych zadań to czujność wobec języka, jakim się posługujemy np. podczas kręcenia sceny czy opowiadając o scenie. Oznacza to, że nie używamy kolokwialnego słownictwa, nie rzucamy żartami, żeby nie powodować dyskomfortu. W tej kwestii bardzo pomocna okazała się produkcja, która od pierwszego dnia bardzo wyraźnie mówiła o polityce szacunku.

mat. pras. Netflix
Co jest uznawane za przekroczenie granicy?
Kaja Wesołek: Z jednej strony jest higiena pracy, czyli zasady, które musimy spełniać, żeby zmaksymalizować komfort aktora i ekipy. Z drugiej strony każdy ma swoją granicę. Dla jednego będzie nią objęcie w pasie, dla drugiego wzięcie za rękę, a dla trzeciego bycie nagim. To zawsze jest indywidualna sprawa. My byłyśmy po to, żeby określić granice aktorów i ewentualnie przekazać je produkcji. Należy też pamiętać, że wszystkie próby odbywają się w ubraniach, a podczas nagrywania sceny aktor ma zdejmowany szlafrok przez osobę, z którą czuje się najbezpieczniej. W przypadku mężczyzn był to mężczyzna. Nawet jeśli miał wysłonięte genitalia, to i tak dostawał szlafrok, kiedy pracował nad rolą. Podczas kręcenia takich scen aktorzy mają prawo określić, kto ma się znajdować w pokoju. Najczęściej wszyscy wychodzili, aby aktor czuł, że ma prawo do bezpieczności ekspresji. Mógł też powiedzieć, że nie życzy sobie, żeby dana osoba była obecna podczas kręcenia sceny intymnej.
Anna Zabrodzka: Granica tego dyskomfortu to jest kwestia indywidualna i na tym też polegały nasze próby. Po pierwsze sprawdzić granice aktorów, a po drugie nie tyle nie dopuścić do przekroczenia granic, co wspomóc w oswojeniu się z różnymi sytuacjami, które mogą powodować dyskomfort. Dzięki temu wiedziałyśmy, co właściwie będzie tym dyskomfortem.
Kaja Wesołek: Niektórzy aktorzy od razu czują się ze sobą komfortowo i właściwie nie potrzebują więcej prób, a inni potrzebują czasu na oswojenie się ze sobą. I wcale nie chodzi o to czy się znają, tylko po prostu ciało daje komunikat: „Trudno jest mi teraz z tobą być blisko, potrzebuję czasu, żeby ci zaufać”, ważne by to zauważyć. Pracowałyśmy nad budowaniem zaufania aktorów wobec siebie i komunikacją, że oni mogą czuć się ze sobą dobrze. A jak czują dyskomfort, to zwyczajnie o tym mówią.
Czy aktorzy mogą zmienić decyzję w trakcie kręcenia sceny intymnej?
Kaja Wesołek: Mają prawo i to jest jedna z rzeczy, o których powiedziałyśmy aktorom, gdy przedstawiałyśmy swoją rolę. Aktor w każdym momencie procesu ma prawo zmiany decyzji. To jest element świadomej zgody. Miałyśmy nawet taką sytuację, że aktorzy tak głęboko poczuli rolę i pomimo rozrysowanych storyboardów powiedzieli: „Nasze postacie nie uprawiałyby stosunku w tej pozycji, czujemy się gotowi zaimprowizować tę scenę”. To było jednym z naszych celów, żeby aktorzy mówili otwarcie czego potrzebują. Natomiast nie zdarzyło się, aby ktoś odmówił zagrania danej sceny. Nie miałyśmy takiej sytuacji, bo wszystko było przygotowane wcześniej. Oczywiście były drobne zmiany dotyczące zabezpieczenia sceny czy dodatkowego czasu do koncentracji. Jak aktor gra sceny emocjonalne i potrzebuje chwili, żeby się wzruszyć, to taką chwilę się aktorowi daje.
Anna Zabrodzka: Na próbach zależało nam, aby aktorzy dopuścili do siebie możliwość odwołania swojej zgody, odmówienia albo powiedzenia, że potrzebują jeszcze czasu. To wcale nie oznacza, że aktorzy by odmawiali. Panuje jednak taki stereotyp, że nie mogą powiedzieć nie, bo tak się umówili, bo jest to od nich wymagane, bo nie dostaną roli. Natomiast tutaj chodziło o to, żeby oni dopuścili do siebie odmowę, a to dopuszczenie wymaga przeżycia. Ćwiczyłyśmy to na próbach, żeby mogli powiedzieć drugiemu aktorowi, że się nie zgadzają albo że nie chcą czegoś w danym momencie zrobić. Dzięki temu w sytuacji, w której doszłoby do przekroczenia podczas grania, aktor dopuszcza do siebie odmowę i powiedzenie „nie”. Równie ważne jest np. żeby aktorzy mówili kiedy są gotowi do grania.
Kaja Wesołek: Przy kręceniu scen przemocy z udziałem nastolatków, to aktor mówi kiedy jest gotowy do zagrania. My uczyłyśmy aktorów komunikacji i asertywności. Właściwie czułyśmy się bardzo dobrze, gdy aktor nam odmawiał i mówił np. że nie chce robić tego ćwiczenia. W ten sposób my wiedziałyśmy, że zaczęli być otwarci komunikacyjnie, a oni wiedzieli że zostaną wysłuchani. Chodziło o wysłanie komunikatu: „Szanujemy cię”. Wiesz, że nie czujesz tego ćwiczenia, więc go nie robimy. Jeślinie chcieli więcej rozmawiać o postaci i woleli przejść do działania, to wiedziałyśmy, że jest gotowy do następnego kroku, czyli do wejścia w próbę.Aktorzy rzeczywiście są nauczeni trochę innego podejścia do pracy, a my przedstawiałyśmy zupełnie inne. A w tej produkcji z góry był wymóg, że to my słuchamy was i waszych potrzeby, a naszym pierwszym zadaniem było nauczanie aktora, żeby mówił czego potrzebuje. A często to są bardzo proste rzeczy, np. rozwiązanie poszczególnych problemów.
Na przykład jakich?
Kaja Wesołek: Naszą rolę było sprawdzenie, czego aktor potrzebuje do nakręcenia tej sceny i zapewnienie go jak to będzie kręcone. Na przykład czasami aktorowi pomagało wejście w rolę, gdy widział zdjęcia miejsca gdzie będzie kręcona scena. Łatwiej było mu wtedy ułożyć dynamikę swojej postaci i sceny. Naszą rolę było sprawdzenie, czego aktor potrzebuje do nakręcenia tej sceny i zapewnienie go jak to będzie kręcone. Oczywiście jak się stanie już przed kamerą to bywa tak, że w obrazie czasem coś wygląda a czasem nie wygląda. Czasem coś miało być pod prysznicem, a lepiej wygląda gdzie indziej. To jest też nasza rola, żeby zaimprowizować coś, z czym aktor będzie czuł się komfortowo.
Anna Zabrodzka: Miałyśmy takie głosy od aktorów, że pomocne będzie dla nich wyobrażenie sobie danej sceny łącznie z odegraniem jej na próbie przez kogoś innego.
Zobaczcie zwiastun „Sexify":
Polecane
![Małgorzata Foremniak: „Nigdy nie łączono naszej seksualności z emocjonalnością" [wywiad]](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/6082ac3a8b26775d4eb4e569/Zrzut%20ekranu%202021-04-26%20o%2012.30.16.png)
Małgorzata Foremniak: „Nigdy nie łączono naszej seksualności z emocjonalnością" [wywiad]

TVP ocenzuruje tęczowy makijaż Roksany Węgiel. Może kojarzyć się z „ideologią"

Netflix zapowiada powrót kultowej „Czarodziejki z księżyca". Mamy teaser i datę premiery filmu

Polski youtuber został skazany za zniesławienie popularnej marki kosmetycznej

Zobaczcie, co działo się na wirtualnej premierze polskiego serialu Netflixa „Sexify"
Polecane
![Małgorzata Foremniak: „Nigdy nie łączono naszej seksualności z emocjonalnością" [wywiad]](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/6082ac3a8b26775d4eb4e569/Zrzut%20ekranu%202021-04-26%20o%2012.30.16.png)
Małgorzata Foremniak: „Nigdy nie łączono naszej seksualności z emocjonalnością" [wywiad]

TVP ocenzuruje tęczowy makijaż Roksany Węgiel. Może kojarzyć się z „ideologią"

Netflix zapowiada powrót kultowej „Czarodziejki z księżyca". Mamy teaser i datę premiery filmu

Polski youtuber został skazany za zniesławienie popularnej marki kosmetycznej





