Jeśli liczyliście na porywające zwroty akcji, to czeka was duże rozczarowanie. Kolejna to część to jeszcze mniej fabuły i... jeszcze więcej fatalnej gry aktorskiej. Krytycy oraz nieco bardziej wymagający widzowie zwracają uwagę, że podczas pierwszych 30 minut filmu nie ma żadnych prawdziwych dialogów. Nastroje bohaterów oddaje obfita ścieżka dźwiękowa, a twórcy sypią z rękawa kolejnymi piosenkami średnio co pięć minut. Był to zabieg stosowany również w poprzednich dwóch częściach, lecz wszystko wskazuje na to, że zespołowi stojącemu za słynną trylogią tym razem również nie chciało się odrobić lekcji.
Film został skrytykowany przez m.in. Variety, gdzie określono go mianem „szokującej abrogacji Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka — przynajmniej jeśli chodzi o krytyków filmowych”. Dziennikarce nie spodobała się ani fabuła ani nawet kostiumy, które zostały określone jako nudne i niedopasowane. Film „Kolejne 365 dni”, czyli zakończenie toksycznej historii miłosnej Laury i Massimo, jest najbardziej nijaki z tych, które dotychczas się ukazały. I nie pomogła nawet scena gorącego pocałunku Nacho i Massimo...
Dziennikarka „Variety” zwróciła również uwagę, że Laura w końcu zaczęła rozważać możliwość, że być może Massimo nie jest jej wymarzonym księciem z bajki. „Do tego były potrzebne trzy filmy, nieudane małżeństwo z gangsterem, postrzelenie, poronienie, wypadek samochodowy i cierpliwy, gorętszy i nawet bogatszy facet, ale nieważne. Niech żyje feminizm” – napisała Jessica Kiang.
Gra aktorska w filmie „Kolejne 365 dni” stała się przedmiotem żartów użytkowników TikToka, którzy postanowili odegrać niektóre sceny Massimo. Niektórzy z nich zrobili to lepiej niż sam Morrone (co znowu wcale nie było takie trudne).
Pojawiły się również błagalne głosy o zaprzestanie dalszej produkcji. Na popularnym serwisie TheReviewGeek Greg Wheeler uznał „Kolejne 365 dni” za najgorszy film z serii oraz wytknął twórcom tandetne dialogii, żałosną fabułę i kiepskągrę aktorską. Wheeler nie ukrywa, że oglądanie trzeciej części było dla niego bardzo bolesne. „Proszę, niech to się już skończy” – błaga Wheeler.
Wtóruje mu Nick Levine z „NME”, który nazwał „Kolejne 365 dni” śmieciem. „Nieudolnie wyreżyserowany przez Barbarę Białowąs i Tomasza Mandesa rzekomo erotyczny thriller jest sztywny i pełen nieprzekonujących, pozbawionych napięcia scen seksu” – stwierdził Levine.
Polska trylogia wyreżyserowana przez Barbarę Białowąs i Tomasza Mendesa osiągnęła międzynarodową sławę, ale to by było na tyle. Tylko tyle i aż tyle. A kto miał się dorobić, ten się dorobił...
tekst: Karolina Piwowarczyk