Uczyć każdy może, trochę lepiej, lub trochę gorzej
„- "Szkoła z TVP" to wzbogacenie oferty edukacyjnej Telewizji Polskiej, skierowanej do nauczycieli, dyrektorów, uczniów i rodziców. W ramach akcji TVP zaplanowało emisję materiałów dostosowanych do podstawy programowej szkół podstawowych -”, możemy przeczytać w opisie "Szkoły z TVP" na vod.pl.
Projekt „Szkoła z TVP” to efekt podpisanego 27 marca bieżącego roku porozumienia między TVP S.A. i Ministerstwem Edukacji Narodowej, dotyczącego realizacji audycji oświatowych dla uczniów szkół podstawowych. Pierwsze programy zadebiutowały na antenie TVP 30 marca o godz, 8.00 i od poniedziałku do piątku można je oglądać na kanałach TVP3, TVP Rozrywka, TVP Sport oraz TVP Historia w dwóch blokach programowych: porannym –rozpoczynającym się zawsze od godz. 8:00 i powtórzeniowym – od godz. 12:30.
Programy są podzielone na przedmioty (np. plastyka, matematyka, język angielski) oraz klasy (I-VII) i można je obejrzeć również w internecie na platformie vod.pl. "Szkoła z TVP" mogłaby być dużym ułatwieniem zarówno dla dzieci, jak i rodziców, gdyby tylko materiały zostały zrealizowane w prawidłowy sposób. Sam pomysł jest świetny - program jest łatwo dostępny, darmowy i mierzy się z zagadnieniami, mogącymi sprawić uczniom trudność w trakcie lekcji online. Wystarczyło więc wystylizować studio na klasę oraz zatrudnić nauczycieli, którzy w zrozumiały sposób wytłumaczą, czym jest cukrzyca, był był van Gogh i jak odróżnić liczby parzyste od nieparzystych.
2 + 2 = 5
Z nie do końca zrozumiałych dla mnie przyczyn, "Szkoła z TVP" bardziej przypomina parodię, niż lekcje z wykwalifikowanymi nauczycielami. Większość zatrudnionych przez TVP pedagogów wygląda tak, jakby za karę odgrywało nauczony na pamięć scenariusz. To jeszcze dałoby się wybaczyć - w końcu to nauczyciele, a nie aktorzy. Największym problemem są jednak dziesiątki błędów, uniemożliwiające traktowanie programu poważnie. Być może tabun ludzi pracujących w TVP, który przygotowuje program, nadzoruje jego nagrywanie, a potem autoryzuje emisję, nie wyłapał różnicy między śledzioną i trzustką oraz nie wie, jak nazywa się ten konkretny obraz van Gogha. Nie szkodzi, nie wszyscy muszą się na wszystkim znać, ale należy pamiętać, że mówimy o telewizji publicznej finansowanej przez rząd oraz materiale współtworzonym przez Ministerstwo Edukacji, naszpikowanym karygodnymi błędami merytorycznymi. Opcję są więc dwie: albo nad projektem "Szkoła z TVP" pracowały osoby niedouczone i niekompetentne albo TVP nie obchodzi poziom prezentowanych treści.
Na pajacowaniu TVP najbardziej ucierpią najmłodsi. Czy rodzice i dzieci będą w stanie samodzielnie wyłapać błędy w materiale? Prawdopodobnie nie i to wcale nie przez brak wiedzy. Nietrudno wyobrazić sobie sytuację, w której matka czy ojciec odpisują na maile, podczas gdy pociecha ogląda "Szkołę z TVP". Rodzic nie powinien musieć dodatkowo weryfikować poprawności treści prezentowanych przez telewizję publiczną. Tymczasem po zakończeniu kwarantanny uczeń podstawówki wróci do szkoły i napisze na sprawdzianie z biologii, że cukrzyca wiąże się z nieprawidłowym działaniem śledziony. Poziom wiedzy prezentowany w "Szkole z TVP" przywodzi na myśl popularny program internetowy "Matura to Bzdura", który sprawdza wiedzę Polaków na temat podstawowych zagadnień. Różnica polega na tym, że jego bohaterowie nie pracują w telewizji publicznej, której ostatnio przyznano dofinansowanie w wysokości niemal 2 mld złotych.
Co ciekawe, emisja "Szkoły z TVP" rozpoczęła się 30 marca, czyli dzień przed Prima Aprilis. Wiele osób próbowało więc bronić TVP i argumentowało, że prawdopodobnie pierwsze odcinki to część zabawy z okazji 1 kwietnia. To nadal byłoby szkodliwe, ale znacznie mniej, niż traktowanie programu jako rzetelnego źródła wiedzy. Aż dziwne, że w obliczu tak dużej krytyki, TVP nie obróciło tego wszystkiego w żart. Oświadczenie Telewizji Polskiej nie pozostawia wątpliwości, że program właśnie tak miał wyglądać:
- Poniżanie i dyskredytowanie nauczycieli, którzy realizując swoją misję zdecydowali się zaangażować w projekt edukacyjny, którego celem jest zapewnienie ciągłości nauczania świadczy o niedostrzeganiu powagi sytuacji i wyzwań, które stoją przed naszym społeczeństwem w tej trudnej chwili. Pedagodzy z wieloletnim doświadczeniem, na co dzień uczący nasze dzieci w szkołach publicznych, dziś, kiedy poświęcają się i angażują w przedsięwzięcia służące dobru ogółu stają się obiektem drwin i ataków. Jeszcze kilka miesięcy temu te same media, które wspierały nauczycieli w walce o lepsze wynagrodzenia, dziś na podstawie jednostkowych pomyłek stygmatyzują ich. Zachowanie to świadczy o niedojrzałości przedstawicieli mediów komercyjnych oraz o braku solidarności ze społeczeństwem.
Problem z tym oświadczeniem polega na tym, że zupełnie odwraca uwagę od problemu. Za formę i wartość merytoryczną nie odpowiadają nauczyciele, a wydawca i Ministerstwo Edukacji. Jeżeli pedagog popełnił błąd w swoim paśmie, to produkcja powinna to na którymś etapie skorygować. Zamiast przyznać się do winy, TVP zrzuca winę na media, co przywodzi na myśl niesławne "chajzerowskie przeprosiny".
Zobaczcie najczęściej komentowane fragmenty programu "Szkoła z TVP":

1/7


"Noc z tańczącymi gwiazdami"
Na lekcji plastyki była mowa o obrazie van Gogha "Gwiaździsta noc". Pani prowadząca nazwała dzieło "Gwiezdną nocą", podcza gdy na tablicy znajduje się jeszcze inna nazwa ("Noc z tańczącymi gwiazdami").