![[Z archiwum K MAG] Miami, czyli miejsce, gdzie umierają neony](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/649beebf71187705b7347b41/180492664_867df031a2_o.jpg)
![[Z archiwum K MAG] Miami, czyli miejsce, gdzie umierają neony](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/649beebf71187705b7347b41/180492664_867df031a2_o.jpg)
Tak nazwał Miami słynny w latach 50. satyryk Lenny Bruce. Inni nazywają je Magicznym Miastem lub Wrotami Ameryki. W slangu to po prostu The MIA czy – za kodem pocztowym – The 305. Tu, na południu Stanów Zjednoczonych, w jednym miejscu spotykają się tropikalny upał, latynoski temperament i amerykańskie zamiłowanie do luksusu.
Materiał pochodzi z numeru K MAG 18 Miami Vice 2010, tekst: Justyna Ziemba.
Do Miami można dotrzeć samolotem, statkiem, prywatnym jachtem bądź helikopterem. A na podróżnych czekają już plaże, przejrzysta woda i palmy. Tropikalny klimat utrzymuje się tu przez cały rok. Ta najbardziej wysunięta na południe metropolia Stanów Zjednoczonych spełnia funkcje centrum jednocześnie finansowego, handlowego, kulturalnego, medialnego i artystycznego.
„Jeśli w Miami czegoś nie ma, to znaczy, że jeszcze tego nie wymyślono”, stwierdził Vincent Vinnie DeMarco, bohater „Miami Vice”.
Pod względem wielkości wyprzedzają je tylko Nowy Jork, Los Angeles i Chicago. Ale tylko tu życie jest tak elektryzujące. Tylko tu luksus jest na porządku dziennym. Beztroskie i pełne przepychu oblicze to jednak tylko jedna z twarzy tego miasta. Emitowany od lat 80. kultowy serial „Miami Vice” przedstawia Miami jako centrum przemytu i rozprowadzania kokainy. Współczesny serial „Dexter” ukazuje Miami pełne zakamarków, tajemnic i dziwnych zdarzeń. I chyba nie przez przypadek kręci się tu takie filmy jak „Blow”, „Bad Boys”, „Scarface” czy „Casino Royale”. Trudno bowiem lekceważyć tę niebezpieczną i ciemną naturę Miami. Miejscem, w którym spotykają się te dwa światy, The 305, są oczywiście kluby nocne.

fot. SXC.HU
Różnorodność etniczna i kulturowa
Klimat miasta tworzy przede wszystkim obecność najbardziej temperamentnych grup etnicznych świata. Latynosi to ponad połowa mieszkańców Miami. Czarnoskórzy, głównie z Karaibów, to prawie jedna czwarta. Są tu też Argentyńczycy, Brazylijczycy, Portorykańczycy, Jamajczycy. To festiwale poszczególnych grup etnicznych, które celebrując swoje pochodzenie, trzęsą tym miastem. Dominikańczycy rozpowszechnili na Florydzie bachatę i merengue. Kolumbijczycy vallenato i cumbię. Imigrantom z Karaibów biali mieszkańcy Miami zawdzięczają reggae, zouk i kalipso. Ale puls Miami wyznacza rytm congo i rumby przyniesione przez Kubańczyków.
Wśród imigranckich dzielnic takich jak Małe Haiti, Overtown czy Liberty City prym wiedzie Mała Havana. Dzięki jej obecności nie trzeba się fatygować tych 360 km, które dzieli Miami od Kuby, żeby znaleźć się w jej sercu. Wkroczenie w rejon słynnej Calle Ocho jest jak podróż w czasie. Na ulicach można spotkać stragany z ręcznie skręcanymi cygarami, świeżymi owocami, ziołami czy cafecitos, czyli mocnym espresso w stylu kubańskim. Na dodatek dosłownie dziesięć razy tańszym niż latte z syropem waniliowym w Starbucksie. Najgorętszym miejscem na Calle Ocho jest bez dwóch zdań La Casa de Tula. Odbywają się tu salsowe densingi, spektakle teatralne, kabarety i imprezy reaggetonowe i timba. A wszystko pod jednym dachem.
W słynnej fabryce cygar The El Rey de los Habanos przy SW 8th Street w pocie czoła pracuje 12 wytrawnych majstrów. Każde cygaro zbija i zwija zawsze ta sama osoba. Każde składa się z 3 warstw. Każde ma swoje pudełko z datą produkcji na spodzie tak, aby wielbiciele i znawcy cygar mogli świadomie wybrać, na jak bardzo wyleżane cygaro mają ochotę. W sumie rocznie powstaje tam 800 tysięcy cygar, utrzymując przy tym najwyższy poziom produkcji. Do najznamienitszych należą linie Don Pepin Garcia Blue Label, Don Pepin Garcia Serie JJ i Vegas Cubanas. Właścicielem fabryki jest Jose „Pepin” Garcia, mistrz szybkiego i zwinnego zwijania cygar w rozmiarze Julieta (7x48), syn rodziny tytoniowej z prowincji Villa Clara na Kubie. Po przyjeździe do Stanów jego głównym celem stało się jak najwierniejsze odtworzenie kubańskiego smaku cygar dla żądnych egzotyki mieszkańców Miami.
Żeby poznać Calle Ocho w pełnej krasie, warto się tu znaleźć pod koniec marca, podczas karnawału. Na jeden dzień zamienia się ona w największą w kraju uliczną imprezę. Co roku przyjeżdża tu ponad milion osób, by celebrować latynoskie korzenie i tradycje. W 1988 roku festiwal trafił do księgi rekordów Guinnessa, kiedy 119 986 osób utworzyło conga line, czyli coś na wzór naszej weselnej ciuchci. Kubańczycy łączą się w tańcu, jedzeniu, zabawie i oglądają spektakle największych latynoskich gwiazd.
Wracając po takiej nocy, można się zrelaksować w Maximo Gomez Park, zwanym przez mieszkańców parkiem Domino. Spotyka się tu kubańskich imigrantów starszej generacji grających w domino i szachy.
„To jest Miami, nie możesz przyjechać do Miami i nie pokazywać ciała. MUSISZ coś pokazać. Jeśli cię zobaczę pozakrywanego w ten upał, to chyba umrę od samego patrzenia. W Miami łatwo się spocić. Na szczęście ochładzają mnie diamenty”, mówiła w jednym z wywiadów raperka Lil’Kim.
Ma rację. Bez ultraskąpego bikini nie ma tu po co przyjeżdżać. Ma to oczywiście wymiar praktyczny. Średnie temperatury oscylują wokół 30 stopni Celsjusza. Najniższe temperatury można napotkać w styczniu i lutym. Uwaga! Temperatura może spadać nawet do plus 17 stopni Celsjusza.
Najgorętsze plaże leżą w Miami Beach, które często utożsamia się z samym Miami. Jest to jednak osobne miasto położone na wyspie między Biscayne Bay a Oceanem Atlantyckim. Nie bez powodu nazywane jest Riwierą Stanów Zjednoczonych. Swoje domy mają tu i na pobliskich wyspach największe gwiazdy Hollywood, jak choćby Robert Redford czy John Travolta. Ich obecność wprowadza tu blichtr LA, ale Floryda ma do zaoferowania coś więcej. Tylko tu można wypoczywać i bawić się na takim luzie. Na plażach słynnego South Beach nikt nie ma nic przeciwko opalaniu się topless. I mimo że kiedyś SoBe nie cieszyło się dobrą sławą, dziś jest jednym z najbardziej ekskluzywnych i najdroższych regionów Miami. A w spopularyzowaniu go mieli też swój znaczny udział Sonny Crockett i Rico Tubbs.
Al Capone
Na jednej z takich wysp przy SoBe miała też posiadłość jeszcze jedna ważna osobistość. Pod koniec lat 20. po tragicznym przejściu huraganie po cichu zakupił posiadłość na Palm Island Al Capone. Zainwestował 100 tys. dolarów w zabezpieczenia i zamieszkał tam z żoną, synem, armią adwokatów i bodyguardów. Mogłoby się wydawać, że nowojorski mafioso łatwo znajdzie miejsce dla siebie w kryminalnym podziemiu Miami. Nic bardziej mylnego. Jak tylko mieszkańcy dowiedzieli się o obecności Ala, urządzili na niego nagonkę.
Chociaż wszyscy na to liczyli, prokuratura nie mogła znaleźć na niego haka. A Capone przemieszczał się po mieście w kamizelce kuloodpornej uzbrojonym samochodem-twierdzą. Z czasem porobił sobie kontakty w kręgach lokalnego półświatka. Wykupił udziały w najlepszych klubach Miami Beach, takich jak Palm Island Club czy The South Beach Dog Track i kasynie Floridian Hotel na West Avenue.
Po latach igrania z prawem w końcu wpadł za machlojki podatkowe. Po ośmiu latach odsiadki powrócił na Palm Island z zaawansowanym stadium syfilisu. Z powodu choroby na poziomie intelektualnym cofnął się do poziomu dziecka. Tym samym słynny mafioso spędził ostatnie miesiące życia, wydając polecenia wyimaginowanej mafii. Wraz z jego śmiercią w 1947 roku mieszkańcy Miami odetchnęli z ulgą.

fot. SXC.HU
„Seksowne” miejsce
Będąc w Miami, nie sposób nie zboczyć do Nikki Beach Club. Można go nazwać klubem nocnym, tropikalną plażą i pomysłem na życie w jednym. Bywają tam najgorętsze gwiazdy w poszukiwaniu rozrywki w karaibskim klimacie i luksusowym stylu. W 2009 roku londyński „Observer” nazwał Nikki Beach „najseksowniejszym miejscem na ziemi”. Kultowa lokalizacja przy One Ocean Drive słynie z nieporównywalnych z niczym innym imprez, podczas których można wylegiwać się na wyściełanych pluszem siedziskach, sączyć orzeźwiające mojito i oczywiście tańczyć dzień i noc do najlepszego house’u prosto spod ręki samego Boba Sinclaira.
Nikki Beach to coś więcej niż bar na plaży. To zjawisko popkulturowo-biznesowe. Właściciele tego przybytku nie tylko otworzyli kluby – poza Miami – w takich miastach jak St. Tropez, Marrakesz czy Koh Samui w Tajlandii, ale i domy wypoczynkowe. Wypuścili linię ubrań, współpracują z Festiwalem w Cannes, prowadzą globalny sponsoring i właśnie otworzyli własne studio nagrań. Stali bywalcy ich klubów mogą prenumerować Nikki Style Magazine.
Równie nieskrępowaną zabawę, choć nieco w innym klimacie, oferuje rozpoczynająca się przy 5th Street historyczna dzielnica Art Deco District. Mieszczą się przy niej dziesiątki hoteli zbudowanych w latach 30., będące genialnymi przykładami przedwojennego modernizmu z zaokrąglonymi rogami i geometrycznymi zdobieniami. Te oryginalne odrestaurowane budynki tworzą niepowtarzalną scenografię dla nocnego życia South Beach. W latach 70. i 80. rozbrzmiewały tu hity takie jak „(Shake Shake Shake) Shake Your Booty” czy „That’s the Way (I like it)”. Tak, tak, to właśnie tu, w TK Records narodził się KC and the Sunshine Band. W najgorętsze lata ery disco przeprowadzili się tu sami Bee Geesi. A w latach 80. tutejszymi klimatami inspirowała się Gloria Estefan i Miami Sound Machine, czego owocem są takie utwory jak „Bad Boys” czy „Conga”. Miami jest też miejscem muzyki techno. Jej fani powinni regularnie zaglądać do Space, Mansion czy Cameo.
Miami to wielki tropikalny plac zabaw dla ludzi, którzy żyją chwilą, jak mówi pracująca tam stylistka Jayme Agee. Ale przede wszystkim – miasto kontrastów. Klimatyczne kubańskie knajpy znajdują się tuż obok superekskluzywnych klubów obleganych przez VIP-ów. Niebezpieczne zakamarki znajdują się przy rozległych bulwarach z wielkimi ociekającymi luksusem hotelami. Ale co nas kręci bardzie,j niż zabawa z lekką dozą ryzyka?
Polecane
![[Z archiwum K MAG] Straszliwe indyki, czyli jak zmienia się postrzeganie dinozaurów](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/6725ff171af2700316999a62/Diplodocus_cknight.jpg)
[Z archiwum K MAG] Straszliwe indyki, czyli jak zmienia się postrzeganie dinozaurów
![[Z archiwum K MAG] „The Witch”, czyli hipnotyzująca sesja autorstwa Michaeli Metesovej](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/635fc940d768a403aa02575f/K_MAG_MICHAELA_004.jpg)
[Z archiwum K MAG] „The Witch”, czyli hipnotyzująca sesja autorstwa Michaeli Metesovej
![[Z archiwum K MAG] VTSS: DJ-ka z Warszawy, która podbija kluby na całym świecie [WYWIAD I SESJA]](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/6538e2aeb576b54b4ddf82c1/P3670563.jpg)
[Z archiwum K MAG] VTSS: DJ-ka z Warszawy, która podbija kluby na całym świecie [WYWIAD I SESJA]

Festiwal Filmowy Pięć Smaków – o kinie azjatyckim rozmawiamy ze współorganizatorem, Marcinem Krasnowolskim

Technologia w modzie – symbioza człowieka z maszyną
Polecane
![[Z archiwum K MAG] Straszliwe indyki, czyli jak zmienia się postrzeganie dinozaurów](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/6725ff171af2700316999a62/Diplodocus_cknight.jpg)
[Z archiwum K MAG] Straszliwe indyki, czyli jak zmienia się postrzeganie dinozaurów
![[Z archiwum K MAG] „The Witch”, czyli hipnotyzująca sesja autorstwa Michaeli Metesovej](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/635fc940d768a403aa02575f/K_MAG_MICHAELA_004.jpg)
[Z archiwum K MAG] „The Witch”, czyli hipnotyzująca sesja autorstwa Michaeli Metesovej
![[Z archiwum K MAG] VTSS: DJ-ka z Warszawy, która podbija kluby na całym świecie [WYWIAD I SESJA]](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/6538e2aeb576b54b4ddf82c1/P3670563.jpg)
[Z archiwum K MAG] VTSS: DJ-ka z Warszawy, która podbija kluby na całym świecie [WYWIAD I SESJA]

Festiwal Filmowy Pięć Smaków – o kinie azjatyckim rozmawiamy ze współorganizatorem, Marcinem Krasnowolskim


