![[Z archiwum K MAG] Życie z kresek i kolorów, czyli o kreskówkach słów kilka](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/65a152af6a21631d7bfe2e90/The_Powerpuff_Girls_Episode_211_Still.jpg)
![[Z archiwum K MAG] Życie z kresek i kolorów, czyli o kreskówkach słów kilka](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/65a152af6a21631d7bfe2e90/The_Powerpuff_Girls_Episode_211_Still.jpg)
Bajki, kreskówki, filmy rysunkowe. To określenia pozornie neutralne, ale też w jakiś sposób zinfantylizowane. Często zdradzają ukryte przekonanie, że produkty dla dzieci są niemal pod każdym względem mniej wartościowe, kierowane do rozwijającego się umysłu, który zainteresują jedynie krzykliwe i bezpośrednie bodźce. Tym samym miałyby się składać na twórczość niegodną uwagi w pełni rozwiniętych szarych komórek. Jest jeszcze słowo „animacja” – neutralne, lecz równie suche. Wskazuje na technikę wykonania i nic więcej. Póki co jednak nie wymyślono niczego lepszego.
Materiał pochodzi z numeru K MAG 105 Euforia 2019, tekst: Cyryl Rozwadowski.
Myśląc o animacji, należy analizować jej najróżniejsze przejawy, także te kierowane do młodszych odbiorców. To właśnie te produkcje – w Polsce obecne na przełomie lat dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych głównie za sprawą Cartoon Network oraz Fox Kids – miały kolosalny wpływ na rozwój dzieciaków. W wielu przypadkach stanowią źródło pomysłów oraz idei w ich dorosłym życiu. Animacje mogą też stanowić wypełniacz czasu, który niczym się nie różni od „dorosłych” rozrywek służących pozornie rozwijającemu relaksowi. W swoich najlepszych przejawach kreskówki przesuwają jednak odpowiednie tryby w mózgach. Ukazują alternatywne światy, których nie da się z odpowiednim powabem stworzyć przy pomocy „żywej” kinematografii. Dla wielu millenialsów, przede wszystkim z szeroko rozumianej klasy średniej, mających dostęp do kablówki i telewizji satelitarnej, wspomniane pasma stanowiły codzienną pożywkę w czasach, gdy telewizor stanowił dobrą i stosunkowo niedrogą alternatywę dla niań i opiekunek. Dzięki pracy animatorów, scenarzystów, storyboardzistów i producentów zasiewano ziarna, które stymulowały wyobraźnię i poczucie humoru, ale także emocjonalne spektrum – w latach dziewięćdziesiątych masowo produkowana animacja w wielu przypadkach dojrzała.
Dzięki pracy animatorów, scenarzystów, storyboardzistów i producentów zasiewano ziarna, które stymulowały wyobraźnię i poczucie humoru, ale także emocjonalne spektrum – w latach dziewięćdziesiątych masowo produkowana animacja w wielu przypadkach dojrzała.
Przed nadejściem ostatniej dekady XX wieku można było mówić o rozmaitych trendach. Disnejowski świat to temat na osobny artykuł. Podobnie jak anime, które do naszego kraju dotarło za sprawą kultowej Polonii 1. Z kolei boom na zabawki i figurki w latach osiemdziesiątych zmusił liczne studia do tworzenia kolejnych kopii „Wojowniczych żółwi ninja” (dzięki czemu powstały tytuły takie jak „Street Sharks” czy „SWAT Kats”). To właśnie amerykańskie produkcje drogą światowej ekspansji zdominowały zeitgeist dzieciaków urodzonych pod koniec lat osiemdziesiątych i później. Cartoon Network powstało jako konsekwencja kilku decyzji biznesowych. W 1986 roku potentat medialny Ted Turner odkupił studio Metro-Goldwyn-Mayer od Kirka Kerkoriana. I chociaż po niespełna trzech miesiącach odsprzedał je poprzedniemu właścicielowi, zatrzymał prawa do większości produkcji powstałych w krótkim czasie jego panowania – w tym bogatej biblioteki filmów animowanych zawierającej między innymi „Zwariowane melodie” z Królikiem Bugsem i kreskówkę o Popeye’u. Na początku lat dziewięćdziesiątych biznesmen poszerzył swoje portfolio o tytuły Hanna-Barbera, studia, które stworzyło Flintstonów, Jetsonów, Scooby’ego-Doo, Misia Yogi oraz szereg innych treścistanowiących kopie formatów, sprawdzających się w weekendowych i porannych pasmach ogólnokrajowych nadawców.

„Scooby-Doo” © Warner Bros.
Jak powstało Cartoon Network?
Pokaźna kolekcja skłoniła w końcu Turnera do wykorzystania swoich zasobów. Najpierw w 1988 roku stworzył kanał ze starymi filmami – Turner Network Television. Nadawano tam klasykę kinematografii, ale nie stroniono również od wiekowych już wtedy kreskówek. Cztery lata później, bazując na wspomnianych zbiorach, w Stanach Zjednoczonych wystartowało Cartoon Network, pierwszy na świecie całodobowy kanał poświęcony animacjom, który przez pierwszychkilka lat opierał się na bibliotece Hanna-Barbera oraz MGM. Gdy stacja pojawiła się w Polsce 1 września 1998 roku, dzieliła czas antenowy z TCM powstałym na bazie Turner Network Television. Wraz z nadejściem godziny dwudziestej pierwszej „Laboratorium Dextera” oraz „Krowa i Kurczak” ku rozpaczy wielu dzieciaków ustępowały miejsca „Sokołowi maltańskiemu” i „Casablance”. Jednak zanim nadawca pojawił się w naszym kraju, podjął najważniejszą i najbardziej opłacalną w swojej historii decyzję – otworzył własne studio z myślą o oryginalnych produkcjach mających wypromować nowe ikony, zdolne konkurować ze znanymi od kilku dekad postaciami.
W ten sposób powstało Cartoon Network Studios, które zaprzęgło do roboty młode talenty dotychczas zasuwające ołówkami dla Hanna-Barbera. Dzięki temu zrodził się cykl „What a Cartoon”, platforma dla twórców kilku- ikilkunastominutowych historii. Część z nich zyskała na tyle dużą popularność, że awansowały do miana pełnoprawnych seriali. Właśnie za sprawą „What a Cartoon” najmłodsi widzowie poznali Dextera i sekrety jego laboratorium, zakochanego w sobie „Johnny’ego Bravo”, dzielne „Atomówki” oraz dwa przedziwne duety – „Krowę i Kurczaka” oraz „Jama Łasicę” i towarzyszącego mu zgorzkniałego, niezbyt rozgarniętego Pawiana. Wszystkie te postaci w kilka lat stały się potężnymi markami, a były dziełem generacyjnego głosu, który sprzeciwiał się utartym schematom wypromowanym przez Hanna-Barbera. Zamiast fajnych, lecz płaskich charakterologicznie dzieciaków rozwiązujących zagadki w towarzystwie poczciwego Scooby’ego-Doo oraz zajmujących się w dużej mierze problemami dorosłych Freda Flintstone’a i George’a Jetsona, otrzymaliśmy protagonistów o znacznie głębszej i bardziej elastycznej osobowości. Takich, którzy w zaledwie kilka chwil byli zdolni zaprezentować szeroki wachlarz zalet oraz godnych nagany wad. Niezaprzeczalny geniusz Dextera stanowił narzędzie do walki z nieustannie trapiącymi go kompleksami. Johnny Bravo, mimo niemal wyłącznie humorystycznych aspektów, według obecnej lewicowej wykładni stanowiłby idealny przykład „toksycznej męskości”, która najlepiej wyraża się w jego podejściu do kobiet. Atomówki, by dokonywać najbardziej bohaterskich czynów, musiały przezwyciężać swoje słabości – strach, przesadne ambicje, krnąbrność. Krowa z „Krowy i Kurczaka” była pełna dobroci, ale równocześnie do przesady naiwna i pozbawiona hamulców w interakcji z innymi. Jej brat z kolei był totalnym zrzędą i cwaniakiem, ale także motorem napędowym działań o często merytorycznych podstawach, które miały zapobiegać nudzie.

„The Midnight Gospel”, mat. prasowe Netflix
Kreskówki z życia wzięte
Ten ostatni aspekt jest istotny dla wszystkich omawianych produkcji. Jako programy kierowane do młodych ludzi miały przede wszystkim walczyć z monotonią. Kanalizowały także doświadczenia z dzieciństwa animatorów i scenarzystów. J.G. Quintel, który dekadę temu wykreował „Zwyczajny serial”, logicznego spadkobiercę wspomnianych tytułów, podkreślał, że scenariusze odcinków niejednokrotnie opierał o faktyczne próby zagospodarowania czasu, gdy z kumplami bujał się po ulicach nudnawego kalifornijskiego Hanford. Pomysły zbyt szalone do zrealizowania utkwiły mu w głowie, by po kilkunastu latach stać się punktem wyjścia do przygód Mordecaia i Rigby’ego. Czasami jednak wcale nie nuda stanowi motor do zanurzania się w fantastycznych światach. Genndy Tartakovsky, jeden z najbardziej uznanych animatorów ostatniego ćwierćwiecza, ojciec Dextera i Samuraja Jacka oraz reżyser „Gwiezdnych Wojen: Wojny klonów”, zagłębił się w komiksach jako dziecko rosyjskich Żydów, układających sobie życie za Oceanem. Kulturowa bariera, której przez długi czas nie był w stanie przełamać, pchała chłopaka stronę fikcji. Jeszcze bardziej wyalienowała go przedwczesna śmierć ojca. Idąc do college’u, Tartakovsky chciał się kształcić w dziedzinie reklamy i skorzystać z marketingowego boomu, jednak miejsca na interesujące go kursy skończyły się, zanim został przyjęty na uczelnię. Jako alternatywę wybrał więc animację, o której wiedzę zdobywał na CalArts. Ostatecznie dołączył do teamu Hanna-Barbera iw ciągu kilku lat stał się jednym z najpłodniejszych oraz najbardziej uznanych mózgów stojących za sukcesem Cartoon Network.
Właśnie dzięki takim historiom animowane seriale stały się medium do przekazywania własnych doświadczeń i poruszania trudnych tematów.
Właśnie dzięki takim historiom animowane seriale stały się medium do przekazywania własnych doświadczeń i poruszania trudnych tematów. Jam Łasica i Pawian mimo dziesiątek absurdalnych przygód musieli się zmierzyć ze śmiercią przyjaciela – ulubionego, ożywionego banana. Atomówki trafiły zaś do alternatywnego świata, gdziemieszkańcy Townsville obwiniali je za swój marny los. Trudno o bardziej alegoryczne i dosłowne zarazem ukazanie depresji, braku wiary w siebie i swoje decyzje. Moralitetami były nawet historie stricte absurdalne – Dexter, Johnny Bravo i wielu innych bohaterów kończyło swoje przygody w bardzo nieprzyjemnych miejscach, by w następnym odcinku pokazać się cało i zdrowo. Nietrudno dojść do konkluzji, że miało to pokazać potencjalne zagrożenia płynące z pychy, krótkowzroczności i cwaniactwa. „Chojrak tchórzliwy pies”, sporo czerpiąc od starszego kolegi, Scooby’ego, pokazał najmłodszym, czym jest horror i strach. Także produkcje innych nadawców w sposób naturalny i często słodko-gorzki opowiadały o sytuacjach trudnych. W „Świecie według Ludwiczka” tytułowy bohater musiał się zmierzyć ze śmiercią ukochanej babci, rozmyślał, czego nie zdążył jej powiedzieć, i poszukiwał godnej interpretacji odejścia z tego świata.
Prognostyczny fokus na inność
Zjawisko inności to także jeden z kluczowych motywów wielu kreskówkowych historii. Eddy z „Eda, Edda i Eddy’ego” poszukiwał własnej tożsamości w oparciu o figurę swojego zmitologizowanego do przesady starszego brata. W filmie wieńczącym serię osławiony brat w końcu się pojawia, jednak tylko po to, by okazać się niezłej klasy kanalią niewartą poklasku. Trudno też przeoczyć fakt, że „Atomówki” były jednym z przełomowych dzieł dla obecności queerowości w kulturze popularnej. Można kwestionować, że On, diabeł o nie do końca zdefiniowanej płci, jest uosobieniem czystego zła, lecz jak na najlepszych antagonistów przystało – przyciąga jedyną w swoim rodzaju osobowością i innością.
Kreskówki połowy lat dziewięćdziesiątych i początku pierwszej dekady XXI wieku słusznie wywołują poczucie nostalgii. Nie tylko ze względu na walory wizualne, wysoką jakość wykonania, niekonwencjonalne pomysły scenariuszowe, osobliwy humor i redefiniowanie twórczego absurdu. W przeciwieństwie do produktów wcześniejszych dziesięcioleci, mimo wyolbrzymionych przedstawień i często niedorzecznych fabuł, pod wieloma względami były głęboko humanistyczne. Wykrzywiały prawdziwe emocje i przeżycia w sposób estetycznie i intelektualnie strawny dla najmłodszych odbiorców. Jednocześnie zafascynowały legiony dorosłych. W świecie zatomizowanym przez internet trudno zmierzyć faktyczny wpływ przywołanych produkcji. Można jedynie próbować śledzić odpryski tęsknoty wkomentarzach na YouTubie albo za pomocą dzieł tatuażystów takich jak Trash Todd, którzy regularnie uwieczniają najbardziej kultowe kreskówkowe postaci na skórze różnej maści zapaleńców. Bez tych wszystkich produkcji streamingowy boom na animacje dla nastolatków i dorosłych prawdopodobnie by się nie wykształcił. Mogłoby też nie powstać „Midnight Gospel” czy „Pora na przygodę”, najpewniej szczytowe osiągnięcie Cartoon Network, które w ciągukilku lat nadawania obsypano deszczem Emmy’s i innych prestiżowych nagród.

„Pora na przygodę”, mat. prasowe Max
Dla tysięcy młodych Polek i Polaków kreskówki, zwłaszcza te z Cartoon Network, są częścią tożsamości. Pierwszą okazją do zmierzenia się absurdem i abstrakcją. Kuźnią dla poczucia humoru, które wykracza poza żarty o płynach ustrojowych. Przedinternetowym zalążkiem myślenia o świecie w kategoriach wykraczających poza znaną nam rzeczywistość. Ale nie trzeba się odnosić aż do metafizyki – najważniejsza była i jest dobra zabawa. A tego trzeba się od kogoś nauczyć.
Polecane

Kreskówkowa psychodelia. Top eksperymentalnych kreskówek śladami „Midnight Gospel”

Mapa Poznania w grze Fortnite? Gracze mogą zbierać żappsy na wirtualnym Starym Rynku

Znamy nominacje do SAG Awards 2024 – pełna lista

Koniec z jedzeniem psów – Korea Południowa wprowadza zakaz

Biblioteka w Kraśniku jak z filmu Wesa Andersona. Zwyciężyła międzynarodowy konkurs

„Polskę czeka świetlana przyszłość”. Amerykanie zachwyceni nagraniem z polskiego metra
Polecane

Kreskówkowa psychodelia. Top eksperymentalnych kreskówek śladami „Midnight Gospel”

Mapa Poznania w grze Fortnite? Gracze mogą zbierać żappsy na wirtualnym Starym Rynku

Znamy nominacje do SAG Awards 2024 – pełna lista

Koniec z jedzeniem psów – Korea Południowa wprowadza zakaz

Biblioteka w Kraśniku jak z filmu Wesa Andersona. Zwyciężyła międzynarodowy konkurs


