Cóż to był za szał, kiedy w stolicy otworzył się pierwszy salon Levi’s, sklepu o statusie kultowego już w czasachmojej podstawówki. Wieść o nim ciągnęła się od miesięcy, więc my, nastoletni wannabe’s, sterczeliśmy przed wejściem na długo przed premierowym naciśnięciem klamki. W kolejce zmieniał mnie mój tata i kilkoroznajomych, a trwało to od wczesnych godzin porannych aż do wieczora. Było warto, bo oto niespełna trzynastoletni ja na trwałe przyodziałem wymarzone, legendarne „pięćsetjedynki” wraz z kurtka truckerką – wszystko w ikonicznym jasnoniebieskim kolorze. Tym samym stałem się częścią tego kolorowego świata i poczułem, że przyszły nowe postpeweksowskie czasy (Pewex – sklepy dewizowe za czasów komuny). W efekcieten komplecik stał się moją nieodłączną częścią mojego image’u na następne miesiące… Niczym kurtka Nicolasa Cage’a z „Dzikości serca” – symbol mojej indywidualności i wiary w wolność jednostki.
Z Levi’s 501® zapoznał mnie dziadek i, chcąc nie chcąc, w moich wspomnieniach ten model zawsze będzie kojarzył mi się z nim. Uważam, że był najbardziej cool osobą na świecie, nie tylko z charakteru, ale także pod względem mody, która stanowiła dla niego sposób wyrażania siebie. To z nim kupiłam swój pierwszy model 501® na wakacjach w Norwegii. Pamiętam, jak wybieraliśmy rozmiar w sklepie i poczułam, że jestem na drodze do bycia równie super, co mój dziadek. Brakowało mi tylko jego odjechanych dziar i denimowej kurtki. Wiele lat i kilka skoków rozmiarów później każdy model 501® przypomina mi magiczne lato spędzone przy hektolitrach Villa Farris nad norweskim fiordem, z nową parą dżinsów, których nie zdejmowałam przez cały wyjazd. Każda następna para 501® to powrót do zapachu kamienistej plaży i godzin spędzonych na rozmowach z moim dziadkiem.
Pamiętam, gdy jako dzieciak dostałem od rodziców swoje 501®. Dbałem o nie i uważałem, aby nic im się nie stało, szczególnie że bardzo często je nosiłem. Z kumplami z podwórka mieliśmy taką zabawę w ganianego na rowerach, coś jak policjanci i złodzieje, tylko w wersji GTA. Podczas jednej z gonitw nie wyrobiłem się na zakręcie i zaliczyłem glebę. Nie dość, że rozwaliłem nogę, to i w spodniach zrobiła się dziura na kolanie. Po powrocie do domu przez kilka dni ukrywałem to zdarzenie, ale w końcu rodzice się dowiedzieli. Dostałem reprymendę i szlaban na rower. Szczęśliwie dla spodni i dla mnie mama przerobiła je na krótkie spodenki, które nadal noszę.
Jeszcze długo przed pojawieniem się mody vintage w swojej szafie miałam Levi's 501®. Pewnego dnia, gdy nie miałam pomysłu na outfit, zaczęłam szperać w szafie taty z nadzieją na znalezienie czegoś, co mnie zainspiruje. Pojawiły się one, 501®, jak się okazało, trochę za duże na mnie. Jednak tak bardzo wpadły mi w oko, że nie potrafiłam po prostu się poddać. Wybrałam się do krawcowej i przerobiłam je na swój rozmiar. Wciąż je noszę, są jednymi z moich ulubionych dżinsów, mają super materiał i kolor. To świetna baza do każdej stylizacji. Zakochałam się w nich od momentu, kiedy tata pokazał mi swoje zdjęcia młodości. Najbardziej zapamiętałam to, gdzie tańczy w nich z moją mamą na dyskotece, wyglądało to, jakby grali główne role w „Dirty Dancing”. Tata opowiadał, że śpiewał mamie wtedy ich ulubioną piosenkę Phila Collinsa „Another Day In Paradise”. Wszyscy w rodzinie wiedzą, że tata nie potrafi śpiewać. Już później nikt nie usłyszał jego głosu. Ta historia wydała mi się bardzo śmieszna, ale też romantyczna. Poczułam, że te spodnie mają duszę!
Moja przygoda z Levi’s 501® zaczęła się na długo przed tym, jak kupiłam swoją pierwszą parę. Zawsze chciałam, żeby ta pierwsza była wyjątkowa, prawdziwa vintage zdobycz, takie trofeum w mojej szafie, a jednoczenie część garderoby, po którą będę sięgać prawie każdego dnia. Po długim pobycie w Paryżu, gdzie ten model dżinsów widziałam na ulicach dosłownie w każdej możliwej stylizacji – od casual, przez effortless chic, po evening glam, wiedziałam, że czas znaleźć własną parę. Zależało mi, aby były oversize, wybrałam model w jasnoniebieskim kolorze i jakie było moje zaskoczenie, kiedy przymierzyłam i okazały się… skrojone idealnie na mnie! Musiałam źle się zmierzyć, ale nie jestem zła, bo przypadkiem znalazłam swoją go-to parę dżinsów. A swój krój oversize znalazłam bardzo szybko i to w mojej ulubionej czerni, więc powoli moja kolekcja 501® się rozrasta.
Materiał powstał we współpracy z marką Levi’s.