„Maluję lepiej, gdy jestem sam. Mogę wtedy podążać za swoimi impresjami”, zwykł mawiać jeden z najbardziej znanych samotników świata sztuki, impresjonista i ekscentryk, Claude Monet.
Był samotnikiem z wyboru. Artysta twierdził nawet, że właściwie maluje dla siebie, nie dla publiczności:
„Z natury jestem samolubny”, podsumowywał.
Imponowali mu buddyjscy mnisi, ich wytrwałość w medytacji i ciszy. Monet zafascynowany był buddyzmem zen i potrafił spędzać całe godziny medytując w swoim ogrodzie, koło sadzaki w której rosły hybryd lilii wodnych – skrzyżowanych tak, by miały różowy kolor, przypominający japońskie kwiaty lotosu.