Advertisement

Jest nazywany "Davidem Bowie obecnej generacji". Ariel Pink, geniusz i szaleniec, będzie gwiazdą i kuratorem Off Festivalu

Autor: Cyryl Rozwadowski
30-07-2018
Jest nazywany "Davidem Bowie obecnej generacji". Ariel Pink, geniusz i szaleniec, będzie gwiazdą i kuratorem Off Festivalu

Przeczytaj takze

Ariel Marcus Rosenberg urodził się 24 czerwca 1978 roku w Los Angeles. W kalifornijskim słońcu dorastał jako, jak sam twierdzi, „nieprzystosowane do życia” dziecko. Gdy był nastolatkiem zakochał się w metalu. Katował dyskografie Def Leppard i Metallici. Następne lata przyniosły fascynacje mroczniejszą i bardziej emocjonalną stronę rock'n'rolla. W tym czasie jego ulubionym zespołem stało się The Cure, które żółtą koszulkę lidera utrzymało w jego sercu do dzisiaj.
Kilka nazw nie wystarczy jednak by nakreślić jak rozległe, już od samego początku, były jego muzyczne horyzonty. Ariel pochłaniał muzykę kompulsywnie. Radio, kasety i winyle – tysiące, może nawet dziesiątki tysięcy, najróżniejszych utworów popchnęły go w stronę tworzenia. Mistrzem kolażu był zresztą od najmłodszych lat. Gdy wiązał przyszłość ze sztukami wizualnymi, jego rodzina wychowywała go w przekonaniu, że będzie drugim Picassem.
W pewnym sensie, nie pomylili się. Rosenberg dostał się na uniwersytet CalArts, ale jego entuzjazm szybko przygasł. Szkoła próbowała przystosować go odnalezienia się na artystycznym rynku, ale zaniedbywała podstawową plastyczną edukację. W ramach protestu, wystawił obraz przedstawiający wykładowców, pracowników placówki oraz studentów uczestniczących w masowej orgii. Równolegle zaczął zagłębiać się w pisanie kolejnych utworów. Miał dość ograniczone możliwości sprzętowe. Grał na basie i gitarze elektrycznej, która posiadała tylko trzy struny. Sam postanowił też zadbać o partie perkusyjne. Nie posiadał jednak bębnów. Tradycyjny zestaw zastąpił beatboxem, a technikę tę nazwał samodzielnie „mouth drums”. Jeden z późniejszych perkusistów, z którym współpracował, Aaron Sperske, narzekał jak trudno było przełożyć je na autentyczne instrumentarium.
Najbardziej emblematycznym przejawem tego okresu jego twórczości jest The Doldrums – album nagrany podczas ostatniego semestru, który Pink spędził na uczelni eksperymentując całymi dniami z najróżniejszymi narkotykami. Wydana w pierwszych miesiącach nowego milenium płyta ukazała się w nakładzie bliskim zeru. Dotarła jedynie do niektórych członków jego rodziny i najbliższych przyjaciół. Dopiero trzy lata i setki piosenek później, Ariel przekazał wypalony na CD-R longplay muzykom Animal Collective, którzy mocno zainteresowali się jego twórczością. Gdy puścili w samochodzie ten materiał, doznali olśnienia. Przywitało ich piętnaście, niesamowicie depresyjnych i zrezygnowanych, wypełnionych poczuciem alienacji i nagranych w niemal więziennych warunkach, utworów. Wszystkie tryskały jednak inwencją, osłuchaniem i były skomponowane w niesamowity sposób, łącząc dekady muzycznych doświadczeń, które je poprzedziły.
Animal Collective wydali krążek nakładem swojej własnej wytwórni, Paw Tracks, pod szyldem Ariel Pink's Haunted Graffiti. Osobliwy geniusz zalewał ich kolejnych materiałem, który regularnie, rok po roku, cierpliwie wydawali.
Tak właśnie narodził się artysta kultowy. Bezwysiłkowo piszący kolejne zawiłe, ale zawsze prowadzące do satysfakcjonującego meritum, kompozycje. Niesforny, zagubiony dzieciak z LA stał się beneficjentem internetowego boomu i epoki, w której przeglądarka internetowa stała się najskuteczniejszych narzędziem poszukiwania muzyki. Ariel stał się wunderkindem i Świętym Graalem dla bywalców forów internetowych, którzy poszukiwali alternatywy dla radia i asortymentu sklepowych półek. Zaczęto go wychwalać jako nieodkrytego geniusza. Kogoś, kto dzięki sumiennej pracy i niekończącym się poszukiwaniom nowych wrażeń, redefiniuje pojęcie piosenki i tego, co może znaleźć się w jej strukturalnym spektrum.
Właśnie z taką reputacją, Ariel po raz pierwszy pojawił się po raz pierwszy w Polsce. „Najlepszy muzyk, którego w zasadzie nikt nie zna” zagrał wraz z zespołem w warszawskich Kamieniołomach. To był kalejdoskopiczna, brawurowa podróż, w trakcie której, przez ponad półtorej godziny, pojawił się zarówno wzruszający hymn o alienacji - „Among Dreams”, nonszalanckie „Can't Hear My Eyes” czy, czerpiące garściami ze spuścizny hair metalu, „Flashback”. Ariel, jak przez lata miał w zwyczaju, przed koncertem siedział przy stoliku i sprzedawał swoje własne płyty oraz koszulki i rozmawiał z rozanielonymi fanami. Plotka głosi, że z częścią z nich udał się po występie do kultowego „kebaba z dziewczynki” (lokalu, w którym z niewiadomych przyczyn na drzwiach wejściowych wisiało zdjęcie małej dziewczynki jedzącej popularne w naszym kraju tureckie danie).
Wszystko to stało się na kilka miesięcy przed przełomem w karierze tej, jedynej w swoim rodzaju, postaci. Po latach wyznawania etosu DIY, Pink w końcu został rozpoznany. „Before Today”, jego najbardziej uznany album, ukazał się w 2010 roku nakładem wytwórni 4AD. Legendarna oficyna ma w swoim katalogu zarówno klasyczne pozycje z kanonu gotyckiego rocka i dream popu w postaci Bauhaus i Cocteau Twins oraz, współczesnych idoli, w postaci The National, St. Vincent czy Grimes. W tej stawce znalazł się także Rosenberg, który wykorzystał potencjał studia nagraniowego z prawdziwego zdarzenia i pozwolił odkryć potencjał swojego genialnego umysłu słuchaczom, którym nie było po drodze z estetyką lo-fi.
„Round and Round”, piosenka, której najbliżej do prawdziwego „hitu” ze wszystkich singli Pinka, okazał się przepustką na sceny największych festiwali. Portal Pitchfork mianował utwór najlepszą piosenką 2010 roku. Ariel jednak nie odwdzięczył się swoim piewcom. W następnym roku, występując na festiwalu firmowanym przez ten popularny serwis, przerwał koncert w połowie z nieznanych nikomu powodów. Po prostu opuścił scenę, a reszta zespołu szybko podążyła za nim. Ten wyskok nastąpił trzy miesiące po pamiętnym koncercie na festiwalu Coachella. Tam z kolei, Rosenberg postanowił porzucić mikrofon i zwyczajnie przestał śpiewać. Reszta piosenek wybrzmiała jedynie w wersjach instrumentalnych, podczas gdy Pink chował się za wzmacniaczami na scenie. Nie były to dobre prognostyki przed sierpniowym występem Haunted Graffiti na Off Festivalu. Król ekscentryków za nic miał jednak oczekiwania i dał prawdziwie olśniewający, bliski perfekcji popis, który był najjaśniejszym momentem tamtej edycji katowickiej imprezy.
Trzy płyty później, Pink może się cieszyć statusem króla awangardowego popu. Na początku tego roku Julian Casablancas, lider The Strokes, udzielił wywiadu magazynowi Vulture, w którym nazwał autora Before Today, współczesnym odpowiednikiem Davida Bowie oraz stwierdził, że będzie on jednym z najlepiej zapamiętanych artystów tej epoki. „Walczę o świat, w którym Ariel Pink mógłby być tak samo popularny jak Ed Sheeran” - dodał.
Jeśli słowa Casablancasa okażą się prorocze, okazję do snucia kombatanckich opowieści kierowanych do potomnych będą mieli wszyscy, którzy przyjadą w tym roku na Off Festival. Ariel Pink wystąpi ostatniego dnia imprezy i będzie promował swój ostatni, niemal doskonały, album Dedicated to Bobby Jameson. 40-latek pojawi się jednak także w innej roli. Tego samego dnia dostanie we władanie całą Scenę Eskperymentalną, której repertuar sam ułożył. Żaden z dotychczasowych kuratorów nie pokusił się na tak odważne decyzje jak Pink, który zaprosił m.in. włoski prog-rockowy zespół działający od początku lat 70-tych - Sensations' Fix oraz Harry'ego Merry - holenderskiego performera i autora prymitywnych, atonalnych piosenek. Osobiście wybrał też polskich artystów, którzy otworzą jego showcase. Będzie to muzyk i artysta wizualny Wojciech Bąkowski oraz łączący inspiracje black metalem i noise rockiem zespół Sierść.
Pierwsza niedziela sierpnia będzie więc okazją by zanurzyć się w świecie jednego z największych współczesnych muzycznych wizjonerów i odmieńców. Takie postaci przychodzą na świat bardzo rzadko. I teraz jest odpowiedni moment by docenić ich wysiłek.
Off Festival odbędzie się w tym roku w dniach 3-5 sierpnia. Głównymi gwiazdami imprezy będą M.I.A., Charlotte Gainsbourg oraz Grizzly Bear. Więcej informacji znajdziecie na stronieoff-festival.pl.
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement