[Z archiwum K MAG] Arkadiusz Jakubik: „Mam już swój grób, nic mi nie zrobicie!” [wywiad]
Autor: Karol Owczarek
03-11-2023
![[Z archiwum K MAG] Arkadiusz Jakubik: „Mam już swój grób, nic mi nie zrobicie!” [wywiad]](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/608c12579b5e3645fb10940e/_210305_KMag_Jakubik%20%2825%29.jpg)
![[Z archiwum K MAG] Arkadiusz Jakubik: „Mam już swój grób, nic mi nie zrobicie!” [wywiad]](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/608c12579b5e3645fb10940e/_210305_KMag_Jakubik%20%2825%29.jpg)
Choć nazywają go mistrzem drugiego planu, z powodzeniem gra też pierwsze skrzypce. Ma na koncie szereg pamiętnych ról u czołowych polskich reżyserów, sam nakręcił dwa filmy i planuje kolejne, a wraz z zespołem Dr Misio kultywuje tradycję zaangażowanego rocka. Arkadiusz Jakubik to wieczny buntownik, który swoją energią mógłby obdzielić kilka osób.
Materiał pochodzi z numeru K MAG 103 ACTION ISSUE 2021, tekst: Karol Owczarek.
Jak żyć, panie artysto?
Nie mam pojęcia. Sam chciałbym wiedzieć.
Pan chyba sobie nieźle radzi w tych dziwnych czasach.
Aby nie zwariować, najlepiej zająć głowę czymś konstruktywnym. Na czas pandemii postanowiłem uciec w pracę. Na szczęście, po ubiegłorocznej wiosennej przerwie plany filmowe zaczęły funkcjonować. Pierwszy lockdown był dla mnie przymusowymi wakacjami, lecz zarazem fantastycznie spędzonym z rodziną czasem. Potem jednak zaczęło mnie nosić. Rzuciłem się w wir pracy – zagrałem w kilku filmach i serialach, a jesienią wyszła płyta Dr Misio „Strach XXI wieku”. To mi pomogło przetrwać.
Tytuł płyty okazał się aż nadto trafny. Nastały czasy powszechnej niepewności i dużych lęków społecznych.
Jestem mistrzem w planowaniu czasu i organizowaniu kalendarza, staram się to robić nawet w takich wyjątkowych okolicznościach. Pandemia jednak śmieje się z naszych planów i trzeba się z tym pogodzić. Z ogromnym utęsknieniem czekam, aż ruszą normalne koncerty z publicznością, bo to po aktorstwie druga najważniejsza przestrzeń mojej twórczej aktywności. Chociaż wpadłem na absurdalny pomysł rockandrollowego koncertu w czasie pandemii. To było w ubiegłe wakacje w sali Centrum Praskiego Koneser, gdzie normalnie mieści się pięćset osób, a zgodnie z obostrzeniami mogło wejść sto. Każdy uczestnik wydarzenia musiał mieć do dyspozycji pięć metrów kwadratowych, więc za pomocą taśmy klejącej wyznaczyliśmy na podłodze kwadraty z krzyżykiem na środku, by było wiadomo, gdzie można stanąć. Potem zastanawialiśmy się, jak w tych warunkach publiczność ma tańczyć pogo, które jest nieodłączną częścią koncertów Dr Misio. Postanowiliśmy więc kupić sto wielkich kół do pływania, przypominających dętki od kół traktora. Ludzie zakładali je i odbijali się od siebie z zachowaniem dystansu społecznego. To był surrealistyczny widok.

Ludzka zdolność adaptacji do nowych warunków jest zdumiewająca.
Nie ma sensu ulegać pesymizmowi, myśleć, że świat się kończy i że nic nie będzie już takie samo. Prawda jest taka, że w obliczu zagrożenia zaczynamy ze sobą współpracować i podchodzić do siebie z większą empatią. Polecam książkę Rutgera Bregmana „Homo Sapiens. Ludzie są lepsi, niż myślisz”. Autor udowadnia tezę zawartą w tytule na konkretnych przykładach z historii. Nie jest tak, jak napisał we „Władcy much” William Golding, że ludzie, którzy znajdują się w skrajnych warunkach, rzucają się sobie do gardeł. Bregman przytacza losy sześciu nastolatków, którzy w połowie lat sześćdziesiątych XX wieku jako rozbitkowie trafili na bezludną wyspę Ata. Gdy po ponad roku ich odnaleziono, okazało się, że przez cały czas pomagali sobie nawzajem i sprawiedliwie dzielili obowiązki. Przyjaźnią się do dzisiaj.
Gorzej, gdy pośród grupy osób pojawi się jednostka psychopatyczna, a przy tym obdarzona charyzmą.
Moim zdaniem człowiek nie jest z natury zły. Złem mogą nas zarazić ideologie, religie, władza. W ich interesie jest szerzenie strachu i stwarzanie pozorów, że są remedium na nasz upadek. Nie twierdzę oczywiście, że ludzie są aniołami. Postacie, które gram w filmach i serialach, też zawsze mają trochę brudu za paznokciami. Są ludźmi, w których toczy się ciągła walka dobra ze złem.
Eksploruje pan psychikę niejednoznacznych postaci, w które się pan wciela, ale z tego, co wiem, sam do tej pory nie odwiedził pan żadnego psychoterapeuty.
Tak, o dziwo, jak dotąd udało mi się tego uniknąć. Obecnie to aż trudne do pomyślenia, ponieważ każdy, kto ma jakiś problem, spowiada się przed psychologiem. Dla mnie terapię stanowią role, które gram. Pomagają mi przepracować lęki, fobie czy rozliczyć się z przeszłością. Jeszcze lepsze właściwości terapeutyczne ma Dr Misio, gdzie nie gram narzuconej mi roli i mam pełną wolność. Zamykam się z przyjaciółmi z zespołu w sali prób i robimy, co chcemy. Podczas trasy koncertowej mogę wykrzyczeć emocje na scenie, a potem wrócić do domu oczyszczony i potulny jak baranek.
Teksty Dr Misio dotykają ważnych tematów, odnoszą się do realiów społeczno-politycznych i pojawiają się w nich różne postulaty światopoglądowe. Ma pan poczucie, że coś z tego wynika?
Musimy wrócić do początków zespołu Dr Misio. W 2012 roku własnym sumptem nagraliśmy pierwszą płytę i nakręciliśmy klip, a potem zacząłem szukać wydawcy. Kolejne wytwórnie nam odmawiały, aż w końcu szef jednej z nich, słynącej z wydawania muzyki rockowej, zaprosił mnie na spotkanie. Gdy przyszedłem, zapytał: „Arek, o czym ty śpiewasz? Do kogo chcesz z tymi piosenkami dotrzeć? Do paru kumpli, którym będziesz się chwalił, że masz rockandrollowy band, czy do ludzi? Masz taką piosenkę »Śmierć w Tesco«. Zmień jej tekst na »Hej, cześć, Teresko/czy jesteś w Tesco«, żeby było śmiesznie, tak dla ludzi. Wtedy będzie dobrze”. Nie wiedziałem, co robić. Może miał rację? Udałem się po poradę do mojego przyjaciela Olafa Deriglasoffa, który zjadł zęby na rock’n’rollu. Opowiedziałem mu tę historię, a on na to: „Arek, muzykę robi się dla siebie i swoich przyjaciół. Jeśli tworzysz ją dla nieokreślonej magmy ludzkiej, wtedy jest ona dla nikogo”. Przyznałem mu rację. Dzisiaj już wiem – kto się załapie na wrażliwość i energię Dr Misio, jest w naszej bandzie. Jesteśmy zespołem niszowym, nie puszczają nas często w radiu – trudno. Mamy wierną, mądrą, wrażliwą publiczność i tego się trzymamy.
W piosenkach Dr Misio niekiedy udaje się pan w sentymentalne podróże. Chciałby pan wrócić do jakichś czasów?
Niedawno skończyłem pięćdziesiąt dwa lata, więc siłą rzeczy zdarza mi się cofać w przeszłość, wspominać stare czasy. Przede wszystkim jednak, z pełną premedytacją i świadomością, hołubię w sobie tego młodego gówniarza. Chłopca, który się buntował i krytycznie spoglądał na rzeczywistość, ciągle szukał swojej tożsamości i odpowiedzi na najprostsze pytania. Jeśli o tym zapomnę, będę musiał zrobić sobie przerwę i zejść ze sceny.
Przejmuje się pan odbiorem swojej twórczości?
Krytykę jak najbardziej rozumiem, szanuję, doceniam. Najlepiej konstruktywną. Komuś może się podobać to, co robię, albo nie. Super, jeśli komuś chce się to uargumentować. Ale krytyka, która dzisiaj tak często zamienia się w hejt… Kiedyś każdy hejterski wpis na mój temat bolał. Podjąłem próbę przerobienia tego tematu w paru piosenkach. Teraz staram się po prostu nie czytać takich treści. I tak jak śpiewam w piosence „Hejter”, jedyną radą jest pokochać swojego hejtera, przytulić go, obśmiać.

Jak udaje się panu znaleźć porozumienie z osobami o innej wizji świata?
Praktykuję to w zespole Dr Misio, który jest totalnym patchworkiem. Dla mnie to Polska w pigułce. Nasz band składa się z sześciu indywidualistów, każdy z zupełnie odmiennym światopoglądem. Ja – antyklerykał – gram z między innymi z buddystą, ojcem księdza i osobą o bardzo konserwatywnych poglądach. Okazuje się, że jeśli mamy w sobie otwartość i szacunek dla innych poglądów, można się dogadać. Musiałem się tego jednak nauczyć. Kiedy trzy lata temu część zespołu odmówiła występu w klipie „Pismo”, piętnującym zło w Kościele katolickim, wściekłem się i chciałem rozwiązywać Dr Misio. Zrozumiałem jednak, że nie posiadam monopolu na prawdę i nie mogę narzucać przyjaciołom swoich przekonań. Oni zresztą, gdy zobaczyli klip, uznali, że ich obawy były przesadzone. Od tamtej pory nie mamy problemu z graniem tego utworu, a nasza przyjaźń się umocniła.
Angażuje się pan w liczne projekty – jako aktor, muzyk, reżyser czy scenarzysta. Co jest pana głównym motorem napędowym?
Pracoholizm. Gdy kończę jeden projekt, obsesyjnie myślę już o następnych. Ewidentnie mam twórcze ADHD. Kieruje mną też zapewne odwieczna potrzeba ludzi, by coś zostawić po sobie dla potomności, czyli non omnis moriar… Spokojnie, jeszcze się nie zbieram z tego świata, chociaż miejsce na cmentarzu już mam wykupione.
Planuje pan naprawdę dalekosiężnie.
To akurat był przypadek. Z powodu moich wypowiedzi na temat pedofilii w Kościele i krytyki Jana Pawła II zostałem uznany za antychrysta przez proboszcza, który zarządza cmentarzem. Nie chciał wyrazić zgody na pochowanie na cmentarzu prochów mojego ojca. Postawił zaporową cenę. Gdy w końcu udało się kupić kwaterę, postanowiłem dobudować piętro nad grobem, by już nie musieć prosić o kolejne miejsce. Zrozumiałem, że aby stać się prawdziwym mężczyzną, który powinien wybudować dom, spłodzić synów, posadzić drzewo… muszę jeszcze kupić sobie kwaterę na cmentarzu.
Arkadiusz Jakubik – aktor, reżyser, scenarzysta, wokalista zespołu Dr Misio. Absolwent PWST we Wrocławiu. Zdobywca Orłów za najlepszą drugoplanową rolę męską w filmach „Drogówka”, „Chce się żyć”, „Jestem mordercą” i „Cicha noc”. Laureat Nagrody Głównej na festiwalu w Gdyni w Konkursie Kina Niezależnego za film „Prosta historia o miłości”. W październiku 2020 roku ukazał się kolejny album Dr Misio, „Strach XXI wieku”. Pod koniec marca 2021 roku premierę ma serial „Klangor”, w którym gra główną rolę.
zdjęcia Łukasz Kuś
stylizacja Sylwia Morawska
makijaż Martyna Prachimowicz / Estée Lauder
Polecane
![[Z archiwum K MAG] Ekspres Berlin-Warszawa w obiektywie Pawła Lewandowskiego. Do cudownej samotności](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/653ba06bb576b54b4ddf84d0/07.jpg)
[Z archiwum K MAG] Ekspres Berlin-Warszawa w obiektywie Pawła Lewandowskiego. Do cudownej samotności
![[Z archiwum K MAG] Sesja „Dazed and Confused” oczami Magdaleny Luniewskiej. Tu znajdziecie stylowe dzieciaki](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/652fdf62ed641965c986d288/170810_KMAG_1319.jpg)
[Z archiwum K MAG] Sesja „Dazed and Confused” oczami Magdaleny Luniewskiej. Tu znajdziecie stylowe dzieciaki
![[Z archiwum K MAG] Co Juergen Teller wie o fotografowaniu?](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/651e825bed641965c986c83f/AME280294_3983_5.jpg)
[Z archiwum K MAG] Co Juergen Teller wie o fotografowaniu?

Powstała najbardziej relaksująca kompozycja na świecie. Melodia trwa 8 minut

Adam Driver przyjedzie do Polski! Odbierze nagrodę w Toruniu
Polecane
![[Z archiwum K MAG] Ekspres Berlin-Warszawa w obiektywie Pawła Lewandowskiego. Do cudownej samotności](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/653ba06bb576b54b4ddf84d0/07.jpg)
[Z archiwum K MAG] Ekspres Berlin-Warszawa w obiektywie Pawła Lewandowskiego. Do cudownej samotności
![[Z archiwum K MAG] Sesja „Dazed and Confused” oczami Magdaleny Luniewskiej. Tu znajdziecie stylowe dzieciaki](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/652fdf62ed641965c986d288/170810_KMAG_1319.jpg)
[Z archiwum K MAG] Sesja „Dazed and Confused” oczami Magdaleny Luniewskiej. Tu znajdziecie stylowe dzieciaki
![[Z archiwum K MAG] Co Juergen Teller wie o fotografowaniu?](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/651e825bed641965c986c83f/AME280294_3983_5.jpg)
[Z archiwum K MAG] Co Juergen Teller wie o fotografowaniu?

Powstała najbardziej relaksująca kompozycja na świecie. Melodia trwa 8 minut


