W teledysku widzimy młodą piosenkarkę, która idzie sama środkiem ulicy w nocy, a wokół niej krążą samochody. „To było szalone, a zarazem prawdziwe” – wyznała artystka w podkaście DJ-a i prezentera telewizyjnego Zane'a Lowe'a. „Prawdziwe” choćby w takim sensie, że teledysk nie był nagrywany na tle green screenu. Piosenkarka naprawdę szła ulicą, a wokół niej krążyło 25 samochodów prowadzonych przez kaskaderów. Wszystko to zostało nagrane w tylko jednym ujęciu, bez efektów specjalnych. Niepokojącą atmosferę potęgują jeszcze podążający za nią ludzie. Tak właśnie została zwizualizowana ciemna strona popularności, o której szczerze śpiewa w piosence „NDA”. NDA to skrót od Non-disclosure agreement, czyli umowa o zachowaniu poufności. Teraz najwyraźniej Billie jeszcze bardziej musi dbać o swoją prywatność. Śpiewa między innymi o chłopcu, który nie mógł u niej zostać, a kiedy wychodził, musiał podpisać taką właśnie umowę. Czyżby piosenkarka jednak nie była „happier than ever”?
Za reżyserię teledysku odpowiada sama Eilish – w ten sposób nie po raz pierwszy udowadnia, że jest wszechstronną artystką.
Premiera nowego albumu będzie miała miejsce już 30 lipca. Podobnie jak w przypadku płyty „When We All Fall Asleep, Where Do We Go?”, za teksty, muzykę i produkcję w całości odpowiada Billie Eilish i jej brat Finneas.