Advertisement

„Świat lekko zamglony”, ale autentyczny. Recenzujemy dokument o Billie Eilish

08-03-2021
„Świat lekko zamglony”, ale autentyczny. Recenzujemy dokument o Billie Eilish

Przeczytaj takze

Niemal 2,5-godzinny dokument o artystce, która ma na koncie jeden album może wydawać się lekką przesadą. Jednak postać Billie Eilish i jej dynamicznie rozwijająca się kariera, okazują się być tematem na tyle złożonym i ciekawym, że „Billie Eilish: The World’s A Little Blurry” stanowi swego rodzaju preludium do tego, co przyniosą kolejne lata jej muzycznej działalności.
Akcja dokumentu rozwija się w oparciu o proces powstawania płyty „When We All Fall Asleep, Where Do We Go”, od zalążków pierwszych pomysłów muzycznych i tekstowych, poprzez tworzenie teledysków, koncertowanie, aż do wspólnego przeżywania sukcesów i zdobycia aż pięciu! nagród Grammy.

Billie prywatnie

Świat Billie Eilish rzeczywiście jest nieco zamglony, a granice między zwykłym nastoletnim życiem i byciem międzynarodowym fenomenem – bardzo rozmyte. Dzięki ciekawie poprowadzonej narracji i zróżnicowanemu doborowi materiałów, widz w jednej chwili może poczuć się gościem w skromnym domu artystki, a w następnej przenieść się na widownię ogromnych sal koncertowych. Stajemy się świadkami rodzinnych kłótni, chwil zwątpienia, ale nie brakuje również wzruszających momentów, pozbawionych zbędnej pompatyczności.
Dużą wartość niosą ze sobą fragmenty, w których widzimy jak bliska jest relacja Billie z rodzicami, a przede wszystkim z bratem Finneasem. Ujęcia pokazujące ten duet przy pracy przenoszą widza do skromnego pokoju Billie, w trasę koncertową, do hotelowych pokojów, studia, koncertowego vana, bo to tam właśnie powstawały piosenki. Każde wspólne sceny rodzeństwa, dzięki ich niezwykle swobodnej, niemal telepatycznej relacji, dodają dokumentowi niesamowitej autentyczności.
Zdecydowanie jest to film, w którym nie skupiono się na Billie tylko jako na międzynarodowym fenomenie. Poznajemy piosenkarkę jako początkującą artystkę, córkę, siostrę, dojrzewającą nastolatkę, zakochaną dziewczynę, a nawet jako reżyserkę teledysków. Billie opowiada o swojej relacji z fanami, o tym, jak istotne jest dla niej wspólne przeżywanie emocji z widownią. Potwierdzenie tego widz znajdzie nie tylko w sferze deklaratywnej, ale także w każdym, pojawiającym się na ekranie fragmencie nagrań z koncertów, które bardzo dobrze oddają intymną atmosferę tych występów.

Dylematy i cienie sławy

Reżyser R.J. Cutler pokazuje, że poza najzwyklejszymi problemami życia codziennego, z którymi muszą mierzyć się współcześni nastolatkowie, przed Billie stają też (często absurdalne) dylematy, które dotyczą ciemnej strony sławy: Czy powinna wydać piosenkę o xanaxie? Czy jeśli kiedyś dotknie ją problem narkotykowy to nie zostanie posądzona o hipokryzję? Matka Eilish podaje też w wątpliwość jej decyzje o upublicznieniu utworu o samobójstwie – w końcu wśród odbiorców artystki jest też duże grono bardzo młodych ludzi. Na jej obawy Billie odpowiada: „Lepiej pisać piosenki o śmierci, zamiast się zabijać”.
W „Billie Eilish: The World’s A Little Blurry” poruszony został także wątek kontuzji, która zmusiła Billie do zrezygnowania z rozwijania swojej pasji, jaką był taniec. Nie brakuje też momentów, w których widzimy, jak artystka próbuje poradzić sobie z tremą, jak wysoko stawia się jej poprzeczkę i nie pozwala na żadne potknięcia, a w tym wszystkim przychodzi moment, kiedy uświadamia sobie, że jest starannie przemyślanym produktem, który napędza przemysł muzyczny. W trudnych chwilach może liczyć na dużo rodzicielskiej czułości i troski, dostaje również rady od swoich idoli, którzy mają za sobą długie lata spędzone w świetle reflektorów.
Co ważne, ten dokument nie próbuje nikogo przekonać, że Billie Eilish jest wyjątkową artystką, która tworzy na naszych oczach zupełnie nowe oblicze popu (o tym już chyba z nikim nie trzeba dyskutować). Zamiast tego reżyser R.J. Cutler na przykładzie Billie pokazuje, że można zrobić ogromną karierę, a równocześnie pozostać niezwykle autentyczną osobą, która jednego dnia podchodzi do egzaminu na prawo jazdy, a kolejnego występuje jako headliner na festiwalu Coachella. I choćby dlatego warto ten film zobaczyć.
/tekst: Greta Wolny/
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement