Advertisement

Charli XCX zrobiła melanż na OWF. O tym koncercie długo nie zapomnimy! [RELACJA]

03-06-2025
Charli XCX zrobiła melanż na OWF. O tym koncercie długo nie zapomnimy! [RELACJA]
Za nami Orange Warsaw Festival 2025. Tegoroczna edycja należała do kobiet! Największym wydarzeniem był spektakularny występ Charli XCX, która w sobotę zawładnęła warszawską sceną i pokazała, że jest prawdziwym scenicznym zwierzęciem.

Deszczowe początki

Piątek przywitał festiwalowiczów brzydką pogodą, lecz na szczęście energetyczny występ Loreen zdołał przegonić najgorszy deszcz. Na Michaelu Kiwanuce, który standardowo utrzymał bardzo wysoki poziom, serwując piękny występ, już tylko trochę kropiło. Z każdą godziną na festiwalu przybywało coraz więcej osób w charakterystycznych, różowych, kowbojskich kapeluszach.
fot. Czyżewsky
To mogło oznaczać tylko jedno: nadchodzący wielkimi krokami występ głównej gwiazdy pierwszego dnia, czyli Chappell Roan. Wszystkim towarzyszyła atmosfera wyczekiwania i nerwowości. Powodów było kilka. Chappell wyrosła w ciągu roku na wielką gwiazdę i ma reputację osoby, która nie trzyma języka za zębami. Do tego dochodził fakt, że jest to pierwsza wizyta Chappell w naszym kraju, a w dodatku występem w Polsce rozpoczynała Visions of Damsels & Other Dangerous Things Tour.
fot. Zuza Sosnowska
Czasem sety festiwalowe bywają okrojone, ale nie tym razem. Na scenie wyrósł prawdziwy zamek, były wizualizacje, zmiany kostiumów – warszawska publiczność dostała pełne show! Sama Chappell dostarczyła energetyczny koncert i nie zabrakło największych hitów takich jak „Hot To Go”, „Good Luck, Babe!” Czy „Pink Pony Club”. Pomimo tego miałam pewien niedosyt. To był dobry koncert, ale to nie był spektakularny koncert, a od headlinera oczekuję jednak czegoś więcej. Dokładnie czegoś takiego, co następnego dnia zaserwowała Charli XCX. Dzień zakończyła impreza z Bambi na Tent Stage, gdzie artystka dała prawdziwego czadu. W drodze na koncert warto było zrobić przystanek w strefie Netflixa, gdzie zwycięzcy rapowego show „Nowe rozdanie” zagrali swój przebój „W co ja się wjebałem”.

Popowe dziewczyny rządzą

W moim przypadku pierwszy dzień był zaledwie przystawką. Najbardziej czekałam na Charli, którą widziałam na żywo już kilka razy i która jeszcze nigdy mnie nie zawiodła. Nie byłam jedyna. Po południu oficjalny profil OWF poinformował, że festiwal jest całkowicie wyprzedany. Fani Charli byli bardzo dobrze przygotowani – część była ubrana w imprezowe, rave’owe stroje, a część postawiła na kultową zieleń.
Przed Charli jednak Orange Main Stage przejęła Marina, która w tym tygodniu wydaje swoją nową płytę „Princess of Power”. Marina (już bez diamentów) miała swój peak kariery w 2012 roku, czyli erze Tumblra. To wtedy wydała krążek „Electra Heart” i występowała pod tytułowym alter ego. Inne popularne wówczas gwiazdy Tumblra to Halsey (z albumem „Badlands”) czy Lana Del Rey (z albumem „Born to Die”). Co ciekawe, Marina i Charli wydały nawet w 2013 roku wspólny kawałek „Just desserts”. Ah, ależ to były czasy!
fot. Denis Didkivskyi
Marina, która pojawiła się tego wieczoru na scenie OWF, nie była jednak tą samą Mariną, co wtedy. Teraz jest ona dojrzałą, świadomą artystką, która doskonale wie, co robi i doskonale umie zapanować nad tłumem. Dyskografia Mariny jest bardzo różnorodna i brawa dla niej za to, że w secie znalazły się utwory ze wszystkich albumów. Tłum stanął na wysokości zadania, a zgromadzone osoby wyśpiewywały głośno zarówno stare hity jak „How to Be a Heartbreaker”, jak i nowe – np. „Cuntissimo” czy „Butterfly”. Wypadliśmy o wiele lepiej niż publiczność na Coachelli, z czego Marina wydawała się bardzo zadowolona. Marina ma ogromną charyzmę sceniczną, co sprawiło, że na scenie zupełnie niczego nie brakowało, choć nie miała tancerek ani scenografii.
Po koncercie Mariny część osób poszła na koncert Kubana, ale spora część została pod sceną. Ta godzina upłynęła w bardzo miłej atmosferze. Tłum pomógł jednemu z festiwalowiczów w wyborach Tinderowych, a także odśpiewał „Sto lat” innej uczestniczce, Marcie. Chwilę po 23 pojawiło się ostrzeżenie dotyczące świateł i w końcu wszystko zgasło. To mogło oznaczać tylko jedno: zaraz na scenie pojawi się Charli XCX.

Niech brat summer trwa wiecznie

Charli rozpoczęła remiksem kawałka „365”, co od razu poderwało publiczność w górę. Tak rozpoczęła się najgorętsza impreza tego lata. Sama Charli zresztą również była ubrana tak, jakby szła na imprezę – miała na sobie krótkie spodenki i biały top. Za nią rozpościerała się wielka, zielona kurtyna z przekreślonym napisem „Brat”, która podczas „360” opadła na scenę w akompaniamencie krzyków tłumu.
fo. Henry Radcliffe
Podczas „Von Dutch” Charli zeszła do tłumu i przeszła się wzdłuż barierek, czemu towarzyszyła dynamiczna praca kamery. Należy w tym momencie wspomnieć o niestrudzonym kamerzyście Charli, który dzielnie dotrzymywał jej kroku. W dodatku kamery był poddawany edycji na bieżąco, co dodatkowo podbijało wrażenia. Doskonale było to widać np. podczas piosenki „Girl, so confusing”, gdy Charli wiła się po scenie, a kamerzysta biegał dookoła niej.
Chappell Roan napisała do mnie i powiedziała: »Mam nadzieję, że jesteś gotowa na warszawską publiczność«. Powiedziała, że wymiatacie. I mogła mieć rację, powiedziała Charli.
Jednym z kluczowych momentów koncertu było wykonanie „Apple” (czyli piosenki o traumie pokoleniowej), do której powstał viralowy taniec na TikToku. Jest już tradycją, że zawsze podczas „Apple” ktoś z tłumu wykonuje taniec do kamery, a widzowie mogą zobaczyć to na telebimie. Na przykład na Coachelli tzw. Apple Girls zostały kumpelki Charli – Julia Fox, Alex Consani oraz Gabriette. Polskie Apple Girls nieco się zestresowały, co bardzo rozbawiło Charli. Warto również wspomnieć, że Charli zaśpiewała ten kawałek z kieliszkiem w dłoni.
Gwiazda zakończyła swój set wideo dedykowanym publiczności OWF, w którym zadeklarowała, że Brat Summer będzie trwało wiecznie. Bo Brat Summer to nie trend – to styl życia.
fot. Henry Radcliffe
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement