Advertisement

Chrześcijańska groza. Ten kontrowersyjny horror wywołuje dreszcze [ZWIASTUN]

Autor: Agnieszka Sielańczyk
24-11-2025
Chrześcijańska groza. Ten kontrowersyjny horror wywołuje dreszcze [ZWIASTUN]
Historia horroru religijnego zaczyna się właściwie od „Egzorcysty” Williama Friedkina z 1973 roku, fundamentalnego dzieła zarówno dla kina grozy, jak i filmów poruszających tematykę wiary. Od tamtej pory powstały dziesiątki filmów łączących nadprzyrodzone zagrożenia z chrześcijańską ikonografią, od „Omenu” przez serię „Obecność” aż po „Świętą Maud”.
Co więc sprawia, że najnowszy film Lotfy'ego Nathana „Syn Przeznaczenia” wywołuje taką falę kontrowersji? Reżyser opiera się na apokryficznej Ewangelii Dzieciństwa Tomasza i przedstawia lata nastoletnie Jezusa, z Nicolasem Cagem jako Józefem i FKA twigs jako Marią. Apokryficzny tekst z drugiego wieku opisuje życie Jezusa między piątym a dwunastym rokiem życia, przedstawiając go jako dziecko z nadprzyrodzonymi mocami, które czasem działały w złowrogi sposób. m.in. zabijały inne dzieci, ożywiały gliniane ptaki, zsyłały przekleństwa na dorosłych.
Nathan, brytyjsko-amerykański reżyser o koptyjsko-egipskich korzeniach, po dokumentalnym debiucie o młodych motocyklistach z Baltimore i nagrodzonym w Cannes dramacie „Harka” o tunezyjskiej rewolucji, znalazł w tych apokryfach fascynujący materiał. W wywiadach określa te teksty jako coś w rodzaju dawnej literatury pobocznej, powstałej w tym samym czasie, co cztery kanoniczne ewangelie. W istocie przenosi biblijną opowieść na terytorium, którego Hollywood jeszcze nie kolonizowało – dzieciństwa boskiej inkarnacji.
Film unika jednoznacznych określeń. Postacie nazywane są „Chłopcem”, „Stolarzem”, „Matką”, jakby Nathan chciał zagrać w chowanego z cenzorami i jednocześnie podkreślić uniwersalność archetypu. Opowieść rozgrywa się w rzymskim Egipcie, gdzie rodzina ukrywa się, a syn zaczyna kwestionować autorytet opiekuna, odkrywając niepokojące moce. Intrygę komplikuje pojawienie się tajemniczej Obcej w wykonaniu Isli Johnston, która okazuje się być Szatanem.
Recenzje są rozbieżne jak orzeczenia Soboru Nicejskiego. Krytycy zgodnie twierdzą, że film jest zbyt dziwny, by zyskać masową aprobatę, ale nie na tyle przerażający ani prowokacyjny, by naprawdę rozwścieczyć którykolwiek z chrześcijańskich obozów. Nathan balansuje między respektem dla materiału źródłowego a pragnieniem stworzenia czegoś autentycznie niepokojącego.
Nathan pracował nad scenariuszem przez lata, konsultując się z francuską profesor specjalizującą się w starożytnym judaizmie, by nadać światu filmu autentyczności. Jego dokumentalną przeszłość widać w zdjęciach, w sposobie, w jaki kamera rejestruje pokryte pyłem ulice egipskich wiosek i twarze statystów. To nie jest hollywoodzka Biblia z dziewiętnastowiecznymi orientalistycznymi fantazjami, a obraz brutalny, ziemski, gdzie cuda dzieją się w kurzu i brudzie.
Najciekawsze w całym projekcie jest jednak coś innego. Nathan, wychowany w tradycji koptyjskiej, podchodzi do materiału osobiście. Zna te opowieści od dziecka, nie robi z nich jednak dewocjonaliów. Interesuje go psychologia rodziny, która wychowuje dziecko będące wcieleniem boga. Jak tłumaczyć pięciolatkowi, że nie powinien zabijać kolegów z podwórka mocą słowa?
Nathan mówi, że film traktuje o strachu, wierze i ojcowskiej miłości. O ciężarze przeznaczenia, o który nikt nie prosił, i ciszy, która towarzyszy boskiemu powołaniu.
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement