Czego nauczyła nas dekada „sztosu”
Pierwszym zwycięzcą w 2016 roku został „sztos” – coś fajnego, niesamowitego. Słowo wciąż funkcjonuje, choć już bardziej jako relikt milenialskiego entuzjazmu niż żywy element młodzieżowej mowy. Rok później jury zaryzykowało i wybrało emotikon „XD”, wyrażający podziw, zdziwienie i rozbawienie. To był moment, w którym PWN oficjalnie zaakceptował, że język nie musi składać się z liter.
„Dzban” z 2018 roku – określenie osoby niezbyt ogarniętej – okazał się trwalszy. Wciąż można usłyszeć, jak ktoś nazywa tak znajomego, który po raz kolejny zapomniał o spotkaniu. To dowód, że niektóre młodzieżowe neologizmy mają w sobie coś uniwersalnego – potrzebę zwięzłego określenia ludzkiej głupoty. W 2020 roku konkurs odwołano – zbyt wiele propozycji było obraźliwych. Ta decyzja pokazała granice językowej wolności w oficjalnym plebiscycie – a także to, że młodzież potrafi być znacznie bardziej kreatywna w przeklinaniu niż w komplementowaniu.
Sigma – przegrany, który wrócił po swoje
W 2023 roku zwyciężyło „rel”, pochodzące od angielskiego „relatable”, wyrażające zgodę i identyfikację z czyjąś wypowiedzią lub samopoczuciem. Ale prawdziwą gwiazdą tamtej edycji okazała się „sigma” – zajęła drugie miejsce, żeby rok później wrócić triumfalnie i wygrać.
„Sigma” definiuje osobę odnoszącą sukcesy, pewną siebie, przekonaną o własnej nieprzeciętności, ale nieafiszującą się tym. Fenomen sigmy wykracza poza polski slang. Nauczyciel Philip Lindsay wyjaśnił na TikToku, że w hierarchii męskości sigma jest odpowiednikiem alfy, tyle że pokorniejszym. W praktyce młodzież używa obu terminów zamiennie, nie przejmując się subtelnym rozróżnieniem między dominacją a introwertyczną pewnością siebie. Liczy się energia – bycie kimś, kto kontroluje narrację własnego życia.
Ale sigma ma też ciemniejszą stronę. Wywodzi się z manosfery, internetowego ekosystemu, gdzie męskość definiuje się przez pryzmat hierarchii, sukcesu i niezależności od kobiet. To nie tylko bezpieczne pochwały samowystarczalności – to także pole do promowania toksycznych wzorców.
Jubileusz i przyszłość „młodomowy”
Dziesiąta edycja ma dla organizatorów szczególne znaczenie. Natalia Wojciechowska, prezes PWN, mówi o konkursie jako o „cennym materiale do obserwacji trendów kulturowych i komunikacyjnych”. To prawda – plebiscyt działa jak seismograf, rejestrujący drgania w młodzieżowej świadomości. Pokazuje, że język nie jest stabilną konstrukcją, ale płynnym medium reagującym na TikToka, memy i internetowe inside joke'i.
Zgłoszenia potrwają do 5 listopada, potem jury wyłoni finałową dwudziestkę, a głosowanie internetowe rozpocznie się 13 listopada. Wyniki poznamy na początku grudnia. Na zgłaszających swoje językowe propozycje czekają nagrody.
Swoich językowych kandydatów do tytułu Młodzieżowego Słowa Roku 2025 można zgłaszaćklikając TUTAJ