Strefa abyssopelagiczna to science fiction realizowany na żywo. Pokrywa 83% całkowitej powierzchni oceanu i 60% powierzchni Ziemi, stanowiąc największe środowisko naturalne naszej planety. To miejsce, gdzie ciśnienie może osiągnąć 6000 funtów na cal kwadratowy, co odpowiada ciężarowi trzech samochodów naciskających na każdy cal kwadratowy powierzchni.
Oceanografowie mają powiedzenie, że lepiej znamy powierzchnię Marsa niż dno naszych oceanów. W przypadku strefy abisalnej to nie jest poetycka przesada – to brutalna prawda. Ta strefa rozciąga się od około 4000 do 6000 metrów pod powierzchnią i charakteryzuje się warunkami, które wydają się zaprzeczać możliwości istnienia życia: absolutną ciemnością, temperaturami ledwie przekraczającymi punkt zamarzania i ciśnieniem, które miażdżyłoby człowieka w ułamku sekundy.
Życie z czarnych kapsułek
Gdy czarne kule dotarły do powierzchni, większość okazała się porwana i pusta. Kano wysłał cztery nienaruszone okazy do zespołu biologów z Uniwersytetu Hokkaido. Keiichi Kakui, który otrzymał próbki, przypomina sobie ten moment:
„Kiedy je zobaczyłem po raz pierwszy, a nigdy wcześniej nie widziałem kokonów płazińców (i nie wiedziałem, jak one wyglądają), pomyślałem, że to mogą być pierwotniaki”.
Pod mikroskopem stereoskopowym przeciął jeden z nich i „wyciekła z niego mleczna, płynna substancja; po wydmuchaniu tej mlecznej rzeczy pipetą znalazłem kruche białe ciała w skorupce i po raz pierwszy zdałem sobie sprawę, że to jest kokon płaszczowców".
To było odkrycie, które przedefiniowało nasze rozumienie życia w najgłębszych partiach oceanów. Kapsułki jajowe były czarne i sferyczne, miały około 3 mm średnicy i zawierały od trzech do siedmiu osobników na tym samym etapie rozwoju. Analiza DNA ujawniła, że należą do nieznanego nauce gatunku płazińców z podrzędu Maricola w rzędzie Tricladida.
Przed tym odkryciem najgłębiej żyjący potwierdzony płaziniec oceaniczny został znaleziony na głębokości 3232 metrów. Najgłębsze płazińce, jakie kiedykolwiek odkryto, znajdowano na głębokości tylko około 2 mil, co oznacza, że odkrycie Kano przebiło dotychczasowy rekord prawie dwukrotnie.
Najbardziej zaskakujące jest to, że embriony wyglądały „nie do odróżnienia" od płazińców z płytkich wód. To podobieństwo w rozwoju między stosunkowo łagodnym środowiskiem płytkich wód a ekstremalnym środowiskiem abisalnym sugeruje, że trójzmysłowce adaptujące się do tego ostatniego stały przed głównie fizjologicznymi i/lub ekologicznymi wyzwaniami adaptacyjnymi, a nie rozwojowymi.
Ciemny tlen i nowe odkrycia
Odkrycie japońskich badaczy wpisuje się w szerszą rewolucję w naszym rozumieniu głębin oceanicznych. Niedawno naukowcy odkryli oszałamiające zjawisko: głębokie morze wytwarza tlen w nieobecności światła słonecznego. To tak zwany „ciemny tlen", który jest konsekwentnie mierzony na dnie oceanu w polach konkrecji polimetalicznych – tych samych konkrecji, które górnictwo głębinowe chce eksploatować.
Kolejna część „Obcego"
Czarne, sferyczne kokony przywarte do skał na dnie oceanu – czy to nie brzmi znajomo? H.R. Giger nie mógł lepiej zaprojektować scenerii dla swojego kosmicznego horroru. Odkrycie japońskich badaczy to wizualne déjà vu z klasyki science fiction: ovomorfy z „Obcego” Ridleya Scotta, gdzie jaja z charakterystycznym czterolistnym otworem ukrywały larwy obcych, czy zielone eksplodujące kapsułki z włoskiego B-horroru „Contamination” (1980) – obce jaja wypełnione żelowatą substancją powodujące eksplozję ludzi przy każdym kontakcie.
Lista filmów o obcych wykluwających się z jaj to prawdziwe archiwum popkulturowych koszmarów: „Species” z 1995 roku, gdzie hybrydyczna Sil (również zaprojektowana przez Gigera) rozmnaża się w ekspresowym tempie; „The Intruder Within” z 1981 roku, w którym prehistoryczne jaja wydobyte z głębin antarktycznych wód uwalniają śmiertelne stworzenia na platformie wiertniczej.
Ale w przeciwieństwie do hollywoodzkiej fantazji, te rzeczywiste alien eggs nie niosą zagrożenia – przeciwnie, są dowodem na niezwykłą adaptacyjność życia. Podobnie jak w „Życiu" z Ryanem Reynoldsem, gdzie organizm z Marsa okazuje się niesamowicie odporny, nasze ziemskie płazińce rozwijają się w warunkach, które mogłyby służyć za dekoracje do każdego filmu o kosmicznych podróżach.
Nawet David Lynch nie wymyśliłby niczego bardziej surrealistycznego: organizmy, które wyglądają identycznie jak ich ziemscy kuzyni, ale żyją w miejscu przypominającym powierzchnię obcej planety. Kolejne filmowe fantazje na temat istot z morskich czeluści za 3,2,1 ...