Od tego czasu nie próżnował. Wypuścił debiutancki album „Dichotomy”, wyruszył w trasę, a jakby tego wszystkiego było mało, w Walentynki 2025 wypuścił również EP-kę „20 Years From Now”. Zainspirowany burzliwym związkiem swoich rodziców David zastanawia się w nim, jak miłość, nawet w swojej najbardziej kruchej formie, pozostawia niezaprzeczalny ślad, zadając jednocześnie pytanie: gdzie będzie za 20 lat? W ramach The Dichotomy Tour zagrał wyprzedany koncert na Torwarze w Warszawie, a dzień przed występem przygotował niespodziankę dla polskich fanów i zagrał set akustyczny w Hali Koszyki. Natomiast już w lipcu David Kushner po zagra po raz drugi na Open’er Festival!
Tuż przed koncertem na Torwarze złapaliśmy się z Davidem Kushnerem, aby nieco nadrobić oraz… pouczyć go języka polskiego.
„W Warszawie niestety nie widziałem zbyt wiele. Miałem zatrucie pokarmowe”
Rozmawialiśmy dwa lata temu i w ciągu tych lat wiele się wydarzyło. Album, EP-ka, trasa…
Tak, przeprowadziłem się między stanami. Mieszkałem przez dłuższą chwilę w Kalifornii, teraz mieszkam w Nashville, więc wciąż przyzwyczajam się do mieszkania w nowym domu z moją dziewczyną i psem. Zaczynałem wtedy pracę nad EP-ką „20 Years From Now”, która miała już swoją premierę. Głównie zajmowałem się pracą nad EP-ką z moim producentem, Rickiem. Wypuściliśmy ją w Walentynki, więc mega cool. Jestem bardzo dumny z tego projektu i tych piosenek.
Wcześniej był album, więc to całkiem sporo muzyki. Zrobiłeś sobie jakąś przerwę pomiędzy?
Między albumami grałem w golfa, spędzałem czas z moją dziewczyną, oglądaliśmy filmy i tyle. Niewiele się dzieje jak mam przerwę.
W międzyczasie twoja baza fanów znacznie się powiększyła. Jak dziś radzisz sobie rozpoznawalnością?
Raczej o tym nie myślę. Jeżeli ludzie chcą mnie obserwować, to jestem z tym okej, jeżeli nie, to też spoko. To jest fajne, że ludzie chcą mnie wspierać, bo kochają moją muzykę i przychodzą na moje koncerty, kupują bilety, kupują bluzy, merch i inne cool rzeczy. Kocham kupować merch, gdy chodzę na koncerty. Kiedy byłem młodszy, bardzo często chodziłem na koncerty.
Słuchałeś wtedy sporo rapu, prawda?
Kiedy zaczynałem, kochałem Eminema, ale raczej nie chodziłem na wiele rapowych koncertów. Rap zawsze był dla mnie bardzo inspirujący, zwłaszcza pod względem lirycznym.
Twoja muzyka jest bardzo wrażliwa. Czy twoi fani często dzielą się z tobą swoimi historiami?
Tak, cały czas. Nawet dzisiaj podczas meet&greet fani płakali, otwierali się na temat swoich przeżyć, opowiadali, jak moja muzyka pomogła im sobie poradzić z różnymi rzeczami i przeprocesować różne doświadczenia. Nie jest fajnie widzieć, przez co przechodzą, ale fajnie jest widzieć, ile moja muzyka dla nich znaczy.
Bywa to dla ciebie czasem trudne?
Niespecjalnie. Patrząc na moją muzykę, jest to coś, czego można się spodziewać. Kiedy tworzysz taką muzykę, zakładasz, że jej odbiorcy borykają się z przykrymi rzeczami, stanami lękowy, depresją i innymi trudnymi doświadczenia. Fajnie jest być dla nich wsparciem i mieć możliwość wysłuchana ich historii.
Wróciłeś do Polski, ale za kilka miesięcy ponownie wracasz, by już drugi raz zagrać na scenie Open’era. Masz jakieś historie związane z naszym krajem? Ulubione miejsca?
Nie byłem wcześniej w Gdyni ani Gdańsku. To był mój pierwszy raz w Polsce i zakochałem się w tych miastach, są bardzo urokliwe. Bywaliśmy we włoskiej miejscówce z makaronami w Gdyni. Chodziliśmy tam codziennie, była naprawdę dobra. Nazywała się Pasta i Basta. To chyba dość popularne miejsce, zawsze był tam duży ruch. To jednak tyle, jeśli chodzi o moje zwiedzanie. W Warszawie niestety również nie widziałem zbyt wiele.
A co udało ci się zobaczyć?
Tylko trochę miasta. Miałem zatrucie pokarmowe i wymiotowałem cały dzień. Mam też obecnie problemy ze snem, więc jestem bardzo zmęczony. Nie miałem motywacji, by wyjść i zwiedzać, ale jak wrócę latem, to na pewno pozwiedzam trochę więcej.