Advertisement

Dominique Pelicot i 50 innych winnych w procesie, który wstrząsnął Francją

20-12-2024
Dominique Pelicot i 50 innych winnych w procesie, który wstrząsnął Francją
Były mąż Gisèle Pelicot otrzymał dzisiaj wyrok – „potwora z Awinionu” czeka 20 lat więzienia. Mężczyzna przyznał się do odurzania i gwałcenia swojej małżonki przez dekadę, zapraszał także obcych do przyłączenia się. Rozprawa uczyniła z Gisèle feministyczną bohaterkę.

Wyrok zapadł

Dominique Pelicot przyznał się już w momencie aresztowania w 2020 roku do kruszenia i dosypywania tabletek nasennych do jedzenia swojej żony, zanim on i inni mężczyźni dokonywali na niej gwałtu, gdy była nieprzytomna. Kobieta, znajdująca się w stanie przypominającym śpiączkę, była krzywdzona w ich wspólnym domu, w małżeńskiej sypialni w miasteczku Mazan na południu Francji. Pelicot nagrał tysiące filmów i wykonał liczne fotografie, które zostały wykorzystane przez policję do zidentyfikowania i odnalezienia pozostałych sprawców.
Sąd skazał łącznie 50 innych napastników, większość z nich pod zarzutem gwałtu. Pelicota uznano również za winnego gwałtu na żonie mężczyzny, z którym wcześniej krzywdził własną żonę. Dodatkowo mężczyzna rozpowszechniał nagie zdjęcia swojej żony, córki Caroline oraz dwóch synowych.

Pan Każdy

Francuskie media nadały 50 pozostałym oskarżonym przydomek „Monsieur Tout-le-monde”, czyli „Pan Każdy”. Podkreślano, że wszyscy wyglądali zwyczajnie, choć różnili się między sobą – byli wśród nich niscy i wysocy, szczupli, grubi, umięśnieni, zwiotczali, schludnie ogoleni i brodaci, łysi oraz noszący kucyki. Większość z nich, z wyjątkiem czternastu osób, pracowała w zawodach charakterystycznych dla klasy średniej i robotniczej wiejskiej Francji: kierowcy ciężarówek, stolarze, handlowcy, strażnik więzienny, pielęgniarz, informatyk zatrudniony w banku oraz lokalny dziennikarz.
Większość oskarżonych otrzymała wyroki od 8 do 10 lat więzienia, czyli mniej, niż domagał się prokurator. Ten wnioskował o kary od 10 do 18 lat pozbawienia wolności.

Nowa ikona feminizmu

72-letnia Gisèle Pelicot złożyła swoją anonimowość na ołtarzu sprawiedliwości, decydując się na upublicznienie swojego procesu. Jej odwaga i opanowanie wzbudziły podziw zarówno we Francji, jak i na całym świecie. Chociaż wyrzekła się nazwiska po byłym mężu, podczas rozprawy posługiwała się nim, aby upewnić się, że sprawa będzie zrozumiała dla opinii publicznej. Jej wizerunek pojawił się na pierwszych stronach gazet, muralach oraz transparentach protestujących w całym kraju.
„Chcę wyrazić moją najgłębszą wdzięczność wszystkim ludziom, którzy wspierali mnie podczas tej ciężkiej próby”, powiedziała Gisèle.
W dniu ogłoszenia wyroku przed sądem w Awinionie zgromadziły się tłumy wspierające ofiarę. Wśród nich była Stefanie Ettmann, Austriaczka mieszkająca w Portugalii, która specjalnie na tę okazję przebyła drogę samolotem, autobusem i pociągiem. „Jestem tutaj, aby wspierać Gisèle – przyniosła nam tak wiele uzdrowienia. Chcę wspierać także jej rodzinę” – powiedziała Ettmann.
Podkreśliła, że decyzja Gisèle o zrzeczeniu się prawa do anonimowości „przyniosła nam światło”, pozwalając opinii publicznej zapoznać się z dowodami, które jednoznacznie obciążyły jej męża i jego wspólników.
„W końcu mamy twarz, która odważnie stawia czoła przemocy. I jest to twarz piękna, godna i pełna miłości”, dodała.
Proces wywołał także burzliwą debatę na temat definicji gwałtu w francuskim prawie karnym. Feministyczni ustawodawcy argumentowali, że przepisy powinny zostać zmienione, aby jasno określać, że seks bez zgody jest gwałtem.
tekst: Zuza Zalejasz
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement