Produkcja „Na noże” z 2019 roku podbiła serca widzów i znalazła się w wielu zestawieniach najlepszych filmów roku. Komedia kryminalna Riana Johnsona miała wszystko, co potrzeba: gwiazdorską obsadę (Ana de Armas, Chris Evans, Joseph Gordon-Levitt, Jamie Lee Curtis, Toni Colette, Christopher Plummer, Katherine Langford), pomysłowy scenariusz i humor, który bawi do łez. Mnie jednak czegoś zabrakło. Choć bawiłam się świetnie na seansie, zapomniałam o tym filmie po jakimś tygodniu. Podsumowując: było miło, przyjemnie, ale bez fajerwerków.
W pierwszej części reżyser przedstawił nam postać detektywa Benoita Blanca, granego przez Daniela Craiga, który powraca w sequelu, nakręconym przez Netflixa. Choć mamy do czynienia z kontynuacją, dostajemy nowy zestaw ekscentrycznych bohaterów, nowe miejsce akcji oraz nową zagadkę kryminalną. Jedynym wątkiem wspólnym jest postać detektywa Benoita Blanca. To jednak działa, bo Craig nie ma oporów, aby bawić się swoją rolą.
Lepiej, mocniej, więcej
Jak przystało na sequel, w „Glass Onion” wszystkiego jest więcej. Tym razem akcja nie dzieje się w pięknym, starym domu, ale w nowoczesnej posiadłości położonej na idyllicznej, greckiej wyspie. Nad budynkiem góruje wielka, przeszklona cebula, która nie jest bez związku z fabułą. Dom należy do ekscentrycznego miliardera Milesa Browna (Edward Norton), przywodzącego na myśl Elona Muska.
Co roku Miles Brown zaprasza swoich wpływowych znajomych na weekend na wyspie, podczas którego mają oni rozwiązać zagadkę jego morderstwa. Na liście gości znajdują się obecna gubernatorka stanu Connecticut, Claire Debella (Kathryn Hahn), odnoszący sukcesy naukowiec Lionel Toussaint (Leslie Odom Jr.), projektantka mody i była modelka, Birdie Jay (Kate Hudson), oraz jej niezawodna asystentka Peg (Jessica Henwick), a także influencer Duke Cody (Dave Bautista) i jego dziewczyna Whiskey (Madelyn Cline).
W tym roku dużym zaskoczeniem dla uczestników jest obecność byłej partnerki biznesowej miliardera, Andi Brand (Janelle Monáe) oraz najsłynniejszego detektywa na świecie – Benoita Blanca. Obecność Blanca może zwiastować tylko jedno: tego wieczora ktoś padnie trupem.
Piękni, sławni i bogaci
Gwiazdorska obsada „Glass Onion” zdecydowanie ma, co grać. Najjaśniej błyszczy niewątpliwie Kate Hudson w roli niegrzecznej celebrytki, która ma problem z poprawnością polityczną. Sama fabuła jest pełna szalonych i zaskakujących zwrotów akcji. Choć film trwa niemal półtorej godziny, akcja leci łeb na szyję i nie daje widzowi ani chwilowi oddechu. Rozwiązanie jest zaskakująco proste, ale nie można tego uznać za wadę, ponieważ świetnie dopełnia ono przesłanie filmu. Ogromną robotę robi również sama forma.
„Glass Onion” spokojnie można położyć na półce obok seriali „Sukcesja” i „Biały lotos” czy filmów takich jak „W trójkącie” Rubena Östlund oraz „Menu” Marka Myloda z Ralphem Fienessem, Anyą Taylor-Joy i Nicholasem Houltem. Nowe dzieło Johnsona obnaża hipokryzję bogaczy, kpiąc z ich „nieskazitelnych” wizerunków oraz karier, które zbudowali na wątpliwych fundamentach. W przypadku „Glass Onion” przesłanie uosabia nie tylko wielka, szklana cebula, ale także podejście Blanca, który nie jest pod wrażeniem Milesa i jego przyjaciół, nazywających siebie „podżegaczami”. Jak wyjaśnia w pewnym momencie Miles, „podżegacze” to osoby, które idą pod prąd, sprzeciwiając się normom i nie zważając na to, co mówią inni. Trudno nie zauważyć, że jest w tym pewna ironia.
„Glass Onion” zadebiutuje na Netflixie już w piątek 23 grudnia.