Pierwszym przełomowym momentem był strajk w Szwecji pod polską ambasadą w Sztokholmie. Pojawiła się na nim działaczka szwedzkiej Partii Ochrony Środowiska - Zielonych, Annika Hirvonen Falk. W swoim przemówieniu złożyła obietnicę pomocy Polkom w sytuacji kryzysu aborcyjnego, jednocześnie przypominając sytuację Szwedek w latach 60., kiedy to z powodu obowiązującego zakazu aborcji tłumnie przybywały odbyć zabieg w polskich klinikach.
Polityczka w późniejszej rozmowie z mediami zapewniła, że jej partia będzie domagać się wprowadzenia refundacji kosztów zabiegu na terenie Szwecji dla Polek. Powstała też petycja społeczna w sprawie polskich kobiet i refundowania aborcji przez władze Szwecji. Wcześniej na łamach prasy mówiła o tym już Cissi Wallin, działaczka ruchu #MeToo, posiadająca polskie korzenie.
Podobne stanowisko zajęła również Norwegia, a konkretnie działacze lewicowej partii SV. Zapewniają, że ich celem nie jest ingerowanie w sprawy polskie, ale nie zamierzają milczeć gdy łamane są prawa obywatelek Europy.
Nie inaczej sytuacja ma się na Islandii. Niezależna posłanka Rósa Björk Brynjólfsdóttir złożyła w sejmie projekt, mający być odparciem ciosu jaki zdaniem Rósy zadał Trybunał Konstytucyjny Europejkom. Ustawa ma przewidywać możliwość bezpłatnej aborcji na terenie Islandii, nie tylko dla Polek, ale także dla Maltanek, obywatelek kolejnego kraju o najbardziej zaostrzonym prawie aborcyjnym. Warunkiem dokonania bezpłatnej aborcji będzie posiadanie Europejskiej Karty Ubezpieczenia Zdrowotnego. Posłanka wraz ze swoim projektem uzyskała poparcie 18 innych członków Parlamentu, dzięki czemu projekt trafił pod obrady.
Polityczka uważa, iż duża zażyłość Islandii z naszym krajem powinna mobilizować do wsparcia, bowiem Polacy stanowią na wyspie największą, aż 20-tysięczną mniejszość narodową. A co za tym idzie, połowę wszystkich imigrantów.
Zdaniem Rósy niektóre kraje, w tym Polska wykorzystują panującą epidemie do osiągnięcia swoich politycznych celów i ograniczenia praw.
Głos wsparcia płynie również od naszych sąsiadów.
„- „Odebrano polskim kobietom możliwość wyboru i decydowania o swojej przyszłości. Nie możemy ich tak zostawić. Okażmy naszą solidarność”, napisał działacz czeskiej Partii Piratów, Frantiszek Koprziwa.
Wszystkie opisane powyżej deklaracje są w toku i wymagają poparcia reszty rządzących partii, jednak już dzięki samym deklaracjom solidarności możemy poczuć, że nie jesteśmy w piekle kobiet pozostawione same sobie.