Advertisement

Fenomen Dawida Podsiadły czy efekt śnieżnej kuli?

10-11-2022
Fenomen Dawida Podsiadły czy efekt śnieżnej kuli?
Pod koniec października mieliśmy okazję zapoznać się z czwartą solową płytą Dawida Podsiadły. Nie ustają dyskusje i słowa zachwytu, a sam wokalista ruszył w tournee po redakcjach, w których udziela licznych, okołopłytowych wywiadów. Z lodówki jeszcze nie wyskakuje, ale ze wszystkich możliwych nośników już tak. W czym więc tkwi fenomen jego popularności?
„Jestem wirus, więc
Wiruj ze mną, ze
Świruj ze mną
WiRUS”

Ilość wygrywa z jakością

W dzisiejszych czasach każdy stał się krytykiem i próżno jest szukać jakichkolwiek autorytetów, które pomogą nam wybrać wartościowe treści z całego zalewu informacji, które pojawiają się w internecie. Odbiorca sam dokonuje selekcji. Ma to też miejsce w przypadku twórczości Dawida Podsiadły, który tworzy muzykę masową i gotową na odbiór niewymagającego tłumu. No właśnie – tłum, bo to jest w dzisiejszych czasach najważniejszy miernik popularności i opłacalności. Współczesny, masowy odbiorca dąży do otaczania się światem łatwym, który nie będzie burzył jego spokojnej egzystencji. Człowiek nie chce rozumieć świata, bo ciężko jest pogodzić się z wizją jego bezsensowności. Muzyka Dawida daje ukojenie, wprowadza odbiorców w przyjemny stan przystępnych treści, nad którymi nie musi się nadmiernie zastanawiać. To muzyka tło, która nie atakuje słuchaczy wysublimowaną liryką. Taka trochę nuta do windy – ale z lecącym utworem „WiRUS” to ja poproszę tylko na pierwsze piętro.
Mieliśmy dostać muzyczną podróż przez życie piosenkarza okraszoną nostalgią, a otrzymaliśmy zlepek słów, które po przeczytaniu skłaniają nas do jednej refleksji – już lepiej słuchać tej płyty, niż podejmować się próby analizy znajdujących się na niej tekstów.
No cóż, nie warto chyba oczekiwać, że muzyka popularna zaskoczy nas głęboką analizą społeczeństwa czy skłoni odbiorców do większej refleksji – pop ma się po prostu sprzedać i zbytnio nas nie zmęczyć.
„Lubiłem grać w Star Wars Tazosy
Lubiłem grać, lecz Karol mnie zaskoczył
Za wcześnie wstać, na rower wskoczyć
Nigdy roweru nie miałem dosyć”
Muzyka Podsiadły jest idealnie zapakowanym towarem, który wpisał się w potrzeby rynku. Wizerunek nieporadnego chłopca, który ma trudności z odpowiadaniem na pytania początkowo był zabawną kreacją, ale wraz z kolejną płytą, która ma być podsumowaniem osoby zbliżającej się do 30stki jego image stał się już po prostu lekko infantylny.
Krytyka kościoła i apostazja to tematy, które są aktualne i oczywiście potrzebne, ale śmiem twierdzić, że mocno przyćmiły krytyczny odbiór nowej płyty Podsiadły i sprawiły, że zamiast skupić się na analizie jego twórczości, wszyscy mówimy o wydarzeniach wokół płyty, które fakt – zrobiły mu świetną reklamę.
„A beauty sleep
Działa doskonale
Brzydkie noski są
Wymieniane”

Monotonia i brak zachwytu

Podsiadło tworzy muzykę przyjemną dla ucha i to trzeba mu przyznać. Pod względem muzycznym ciężko jest jednak o większą różnicę między poszczególnymi utworami, które są niepokojąco do siebie podobne. Możemy po ich odsłuchaniu wysnuć wnioski, że Dawid wpadł w sidła bezpiecznej bańki, która od kilku lat zapewnia mu stabilną pozycję na rynku muzyki popularnej. Internet podpowiada, że twórczość Podsiadło zalicza się m.in. do gatunku pop rock i blues – gdzie tu rock, gdzie tu blues, tego nie wiadomo. Ważne, że nie nadano mu jeszcze łatki piosenkarza rock polo – chociaż, może pewien gitarowy riff obudziłby mnie z letargu, w jaki wpadłam słuchając tej płyty.
„A ja tu poszczę bo piątek
Więc na obiad mam pstrąga
I zemszczę się pomszczę
Niesprawiedliwe to idiota
Więc ja tu poszczę bo piątek
Na s na s na straży tu przy wrotach
Piotrek no wpuść mnie do środka
No weź mi niebo pokaż”
Dreszczy ta muzyka niestety nie wywoła. Należy się jednak Dawidowi Podsiadle szacunek za podjęcie próby dotarcia do jak najszerszego grona odbiorców. Piosenkarzowi udało się również trafnie zmierzyć poziom świadomości społecznej i zaspokoić potencjalne potrzeby współczesnych odbiorców muzyki masowej. Poziom oferty zaczął dostosowywać się do nieukształtowanej masy, ale Stadion Narodowy wyprzedany w kilkanaście minut.
tekst: Michalina Szczęsna
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement