Nowa reklama Gillette oburzyła setki tysięcy mężczyzn, którzy deklarują, że zaprzestaną kupowania produktów tej marki.
Prawie dwuminutowy film zaczyna się od przypomnienia poprzednich kampanii Gillette, które odbywały się pod hasłem „The best a man can get” („Najlepsze dla mężczyzny”). Wyidealizowana ułuda świata zadowolonych z siebie mężczyzn zostaje przerwana przez ruch #MeToo, a my widzimy przykłady szkodliwych społecznie zachowań, takich jak przemoc (fizyczna, ale też ta online), molestowanie seksualne normalizowane przez telewizję, poniżanie kobiet w miejscu pracy, ojcowie przyzwalający na bójki wśród dzieci pod pretekstem, że „chłopcy to chłopcy”, mężczyzn zaczepiających kobiety na ulicy i na imprezach. Ale pojawiają się tu też inni mężczyźni, którzy powstrzymują agresorów i niechcianych podrywaczy, czy viralowy filmik z ojcem, który na rozpoczęcie dnia tłumaczy swojej malutkiej córeczce, jak wartościową jest osobą. Puenta jest taka, że bardziej, niż to, co mężczyzna może mieć, powinno liczyć się to, by być jak najlepszym człowiekiem – „The best a man can be”.
Spot okazał się bardzo kontrowersyjny. Rzesze internautów, którzy potraktowali go jako atak na ich męskość, wzywają do bojkotu Gillette. Inni twierdza, że tylko pokazuje to, jak potrzebne są takie reklamy, jak ta.
Gillette na pewno zyskało rozgłos, ale czy w tym wypadku naprawdę liczy się to, że "ludzie mówią", a nie jak mówią? Na razie nie wiadomo. Jedyne co jest pewne, to to, że zabieg marketingowy polegający na obrażaniu części swojej klienteli jest co najmniej niecodzienny.
Nie ulega wątpliwości, że kampanie z takim wydźwiękiem rzeczywiście są potrzebne, ale feminizm nie od dziś boryka się z (niestety częściowo autowykreowanym) czarnym PR-em. Oskarżenia o to, że Gillette „promuje teraz wzór beta-samca” albo o to, że nawet do tego bastionu męskości „dotarła szkodliwa ideologia feminizmu” są oczywiście przezabawne, ale niektórzy internauci twierdzą, że oskarżenia o stygmatyzację mężczyzn, poprzez pokazywanie jednego negatywnego stereotypu zachowań, nie przyniosą pożytku sprawie.
Czy spot reklamowy to miejsce na kampanię społeczną? Wydaje się, że ograniczenie czasowe może zanadto uprościć ten, skądinąd bardzo złożony, problem – np. czy jedni mężczyźni broniący kobiet przed szkodliwymi i dyskryminującymi zachowaniami innych, to dokładnie to, czego nam potrzeba?