Artystka nie wykonała żadnych piosenek ze swojego nowego krążka „Reneissance”, który został okrzyknięty „hołdem dla czarnej, queerowej społeczności”. Na widowni znaleźli się zarówno bliscy artystki, jak i celebryci (w tym m.in. Kendall Jenner, Rebel Wilson czy Ellen Pompeo), influencerzy oraz ludzie biznesu.
Media podają, że Beyoncé najprawdopodobniej zgarnęła za koncert zawrotną sumę 24 mln dolarów.
Jesienią cały świat żył mistrzostwami w Katarze, czyli kraju słynącym z łamania praw człowieka. Występu odmówili m.in. Dua Lipa czy Rod Stewart. Takich oporów nie mieli jednak Black Eyed Peas, Maroon 5, David Guetta, Calvin Harris, Robbie Williams, Jung Kook z BTS czy Morgan Freeman. Z kolei David Beckham przytuli 277 mln dolarów za bycie twarzą Kataru.
Podobny problem jest z Dubajem, należącym do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. To kraj muzułmański, w którym homoseksualizm jest nielegalny. Jak podaje polska strona rządowa, akty seksualne między osobami tej samej płci są zagrożone karą grzywny, deportacji, pozbawienia wolności oraz — w skrajnych przypadkach — karą śmierci.
Nic więc dziwnego, że występ Beyoncé, słynącej ze wspierania społeczności LGBTQ+, wywołał lawinę komentarzy. Trudno jednak nie zauważyć, że gwiazda została dużo łagodniej potraktowana niż np. Beckham czy Freeman. Czy „bycie Beyoncé” usprawiedliwia hipokryzję? Zwłaszcza że mówimy o jednej z najbardziej popularnych i najbardziej opłacalnych artystek na świecie, a argument „bycie muzykiem polega na koncertowaniu” brzmi dość słabo.
Zobaczcie fragmenty występów.