![Szczyl: „Mam bekę z Kościoła jako instytucji” [WYWIAD]](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/63cbfa7955cf1826b28af4be/Polaroid%207.jpg)
![Szczyl: „Mam bekę z Kościoła jako instytucji” [WYWIAD]](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/63cbfa7955cf1826b28af4be/Polaroid%207.jpg)
Lubi eksperymentować, sprawnie lawiruje pomiędzy starą oraz nową szkołą rapu, a dzięki swojej dojrzałości i niezwykłej wrażliwości trafia zarówno do młodszych, jak i starszych słuchaczy.
Gdy Tymek Rożynek, funkcjonujący pod przewrotnym pseudonimem Szczyl, wydał kapitalny krążek „Polska Floryda”, branża muzyczna rozstąpiła się przed nim niczym Morze Czerwone. Posypały się wyróżnienia: nominacje do Fryderyków, nagrody Lech Polish Hip Hop Music Awards, Odkrycie Empiku 2021. Zaledwie rok później dostaliśmy wydawnictwo „8171”, czyli wspólny album Szczyla i Magiery, na którym gościnnie pojawili się Miętha, Holak i bracia Kacperczyk. Jest różnorodnie, świeżo i momentami wręcz boleśnie autentycznie. „Bawimy się w życie / Spijamy z pianką cały ten syf” – rapuje Szczyl w kawałku „To do wszystkich tych, którzy czuli się źle”.
Krążek zapewnił Szczylowi nominację do Paszportów Polityki 2022 oraz umocnił jego pozycję w branży, do której ma tak duży dystans. Natomiast już wiosną wyruszy w całkowicie wyprzedaną trasę koncertową. A choć w naszej redakcji nie brakuje fanów jego twórczości, dopiero teraz nadarzyła się sposobność, aby porozmawiać. O szkole, show-biznesie, sukcesie, hipokryzji religijnej, modzie na krótkie formy i trudnych czasach, w jakich przyszło nam żyć.
„Jestem obserwatorem. Piszę o tym, co widzę”
Kiedy to wszystko się u Ciebie zaczęło?
Pierwszą piosenkę nagrałem w 2017 roku, a zacząłem pisać w 2014 lub 2015 roku. Na początku pisałem dla zabawy lub dla beki. Tak naprawdę dopiero jakieś dwa lata temu zacząłem traktować muzykę poważnie.
Jakie wcześniej rozważałeś drogi?
Nie rozważałem. Nie mam matury — rzuciłem liceum na początku trzeciej klasy. Musiałem zrobić coś ze swoim życiem, ale nie wiedziałem co, więc zostałem raperem (śmiech).
Byłeś na rzeźbie w szkole plastycznej?
Od małego miałem dryg do sztuki. Dużo rysowałem i miałem dobre oceny z plastyki. Zawsze bardzo to lubiłem. Gdy przyszedł czas na wybór szkoły po gimnazjum, to okazało się, że przegapiłem terminy rekrutacji. Poszedłem na egzaminy wstępne do liceum plastycznego i się dostałem. Nie przepadałem za ludźmi, którzy chodzili do tej szkoły, ale bardzo lubiłem nauczycieli.
Dlaczego nie zdecydowałeś się kontynuować edukacji?
Podjąłem taką decyzję ze względu na sytuację rodzinną. Każdy powinien skończyć szkołę, żeby mieć podstawową wiedzę o świecie, w którym żyje. Nie każdy jednak ma na siebie pomysł. Gdyby nie to, że znalazłem coś, co lubię robić, to byłbym w dupie.
Lubiłeś chodzić do szkoły?
Tak, choć nie byłem prymusem. Najlepiej radziłem sobie z przedmiotami plastycznymi oraz językiem polskim. Najbardziej lubiłem to, że mogłem spędzać czas z przyjaciółmi. Dziś z perspektywy czasu cieszę się, że miałem te wszystkie przedmioty. Kiedyś myślałem, że to nigdy mi się to nie przyda, ale dzięki temu mam ogólne pojęcie o świecie, w którym żyję. Znam mapę świata, wiem, na czym polegają zasady grawitacji. To są bardzo interesujące tematy. Może czasem dzieci nie potrafią zrozumieć, że uczą się rzeczy, które fajnie wiedzieć.
Twoi rodzice wspierali twoje wybory?
Zupełnie nie. Długo byli załamani tym, że wybrałem tak niepewną ścieżkę kariery. Dziś mówią, że zawsze byli ze mnie dumni (śmiech). Nie mam im tego za złe. Ja też miałbym wątpliwości, gdyby moje dziecko szło taką drogą, jak ja.
Branża artystyczna jest pełna utalentowanych osób, ale talent nie wystarczy, aby osiągnąć sukces.
To zależy od wielu rzeczy – na przykład od tego, czy jesteś charakterystyczny. Uważam, że nie ma fartu bez pracy i nie ma dobrej passy bez pasji. Jeśli chcesz mieć szczęście, to musisz pracować na to, aby się ono pojawiło. To jest cholernie długa i ciężka droga. Czasem słyszę, że ktoś komuś mówi: „Masz fart”, ale ludzie nie zdają sobie sprawy, ile czasu trzeba poświęcić, aby go mieć. Niektórzy pochodzą z dobrych domów i mają ogromne możliwości, ale nigdy z nich nie korzystają. Na fart też trzeba zapracować. Trzeba wiedzieć, jak go wykorzystać.
Jak zmieniłeś się od wydania pierwszej płyty?
Dużo się zmieniło w moim życiu. W końcu dotarło do mnie, że ludzie słuchają mojej muzyki. Granie wielkich festiwali i koncertów dla tysięcy ludzi zmienia perspektywę. Do tego dochodzi presja. Trzeba sobie wszystko poukładać, żeby nie odlecieć. Jeśli chodzi o muzykę, to staram się dużo bardziej eksperymentować. Szukam swojego brzmienia i staram się nie wybierać bezpiecznych rozwiązań.
Co trzyma cię, żeby nie odlecieć?
Chyba to, że nie przyjaźnię się z wieloma ludźmi z branży. Trzymam się na uboczu i nie mam zbyt wielu znajomych w Warszawie.
Nie planujesz przeprowadzki do stolicy?
Nie, Gdynia na zawsze (śmiech). Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to kupię sobie dom w Gdyni. I to taki z widokiem na morze. Mógłbym też kupić sobie dom w jakimś ciepłym kraju.
Czułeś presję związaną z wydaniem drugiego krążka?
Nie zastanawiałem się nad tym. Uważam, że syndrom drugiego albumu dotyczy bardziej słuchacza niż artysty. Wiele zależy od tego, czy słuchacz chce, aby artysta się rozwijał. Jeśli ktoś chce, aby artysta cały czas robił to samo, to na 90 proc. nie spodoba mu się drugi album. Problem polega na tym, że rozwój to zmiany, poszukiwania i eksperymenty. Jeśli lubisz danego artystę, to powinieneś wspierać jego rozwój.
A czym kierowałeś się przy tworzeniu tego materiału?
To miało być coś nietypowego. Nie chcieliśmy zrobić tego, co wszyscy i po prostu zarobić. Chcieliśmy zrobić coś, co prawdopodobnie nie zarobi, ale będzie napawać nas dumą. Chcieliśmy po prostu nagrać dobry album.
Ostatnio wiele postpandemicznych krążków ma eskapistyczny vibe. Coraz częściej to, co dzieje się na świecie, odbija się na wyborach artystycznych twórców. Czy w waszym przypadku również tak było?
Jestem obserwatorem. Piszę o tym, co widzę. Nie chcę nagrywać piosenek aktywistycznych. Jeśli moje piosenki mają komuś pomóc, a zakładam, że pomagają, to wolę, aby były otwarte na interpretację. Jestem twórcą i czerpię z tego ogromną przyjemność. Nie chcę, żeby ktoś patrzył na moją muzykę przez pryzmat aktywizmu czy polityki. Wydaje mi się, że polityka, problemy krajowe i światowe najbardziej odbijają się na codziennym życiu, które jest głównym tematem moich piosenek.
Wydaje mi się, że w twojej muzyce i tak jest dużo więcej treści niż w mainstreamowym rapie.
Chcę zmieniać podejście ludzi i sprawiać, by żyło im się lepiej. Mam pewne doświadczenie i wiem, że niektóre rzeczy działają lepiej, a niektóre gorzej. Nie będę im mówić: „Ej, zróbcie tak”, ale mogę ich jakoś naprowadzić. Mam nadzieję, że dzięki moim piosenkom zmienią swój sposób myślenia i nie będą się zadręczać tak, jak ja kiedyś.
Wspomniałeś, że nie chcesz być polityczny, ale słuchałam ostatnio „Szyszy” i jakoś nie chce mi się w to wierzyć. Nie zostawiłeś na Kościele suchej nitki.
To faktycznie polityczny numer. Zapomniałem, że ta piosenka istnieje (śmiech). Mam bekę z Kościoła jako instytucji. Uważam, że jest żałosny i gdyby zależało to ode mnie, to wykluczyłbym go ze stanowienia prawa w państwie. Jeśli ktoś chce wierzyć w Boga, to niech wierzy. Potrafię zrozumieć istotę wiary i chęć kierowania się pewnymi wartościami, ale uważam, że są one kompletnie sprzeczną z instytucją Kościoła.
Ładnie powiedziane. Rozumiem, że nie jesteś osobą wierzącą?
Kiedyś byłem, ale dużo się od tego czasu zmieniło. Bycie dobrym człowiekiem nie ma nic wspólnego z wiarą. Jeśli wierzysz w Bozię, ale jesteś kasztanem, który robi ludziom krzywdę, to i tak pójdziesz do piekła. Nie wspominając o tym, że wychodzisz na kompletnego głupka. Jeśli chodzi o mnie, to nie wierzę w Boga. Moi rodzice byli wierzący i zawsze wydawało im się, że modlitwa to najlepszy sposób na rozwiązywanie problemów. To była jedna z rzeczy, które mnie zniechęciły do wiary. Gdybym musiał wybrać jakąś religię, to na pewno nie wybrałbym katolicyzmu. Uważam, że istnieje wiele ciekawszych religii.

Adam Słaboń instagram.com/lunaadamslabon/
Mnie zawsze fascynowały reinkarnacje.
A mnie nie. To dość przerażająca wizja. Żyjesz w pętli i nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy. Co z tego, że żyjesz wymarzonym życiem, skoro za chwilę o tym zapomnisz?
Tak, ale jest w tym jakaś nadzieja. Każde kolejne życie to kolejna szansa. A główna funkcja religii to dawanie ludziom nadziei.
Danie im nadziei oraz skłonienie do przestrzegania podstawowych zasad moralnych. Religia opiera się na systemie nagród i kar. Ja lubię po prostu żyć i myślę, że żyje mi się całkiem nieźle. Jeśli po śmierci nic nie ma, to jestem zadowolony z tego, co mam teraz. Jest fajnie.
Jak definiujesz sukces?
Fajna rodzinka, córeczka, przytulny dom, brak konieczności martwienia się o pieniądze. Wiem, że to brzmi ckliwie, ale to jest dla mnie sukces. Chciałbym założyć wielką firmę i zarobić dużo pieniędzy. Nie po to, aby mieć dużo pieniędzy, tylko po to, żeby mieć spokój. Każdy ma takie marzenia.
A jak brzmiałby soundtrack twojego życia?
Piosenka „Jestem kimś” z „Planety skarbów”, która w jakiś przedziwny sposób idealnie oddaje to, jak czułem się przez bardzo długi czas. „Take Off Your Cool” Outkastu wyjątkowo porusza mnie w swojej prostocie. Uważam, że starzeje się wyjątkowo dobrze w erze, gdy tak powszechne jest tworzenie wizerunku, który odbiega od tego, kim jesteśmy w rzeczywistości. I właśnie tych porozbieranych z fajności, blichtru i sztucznej charyzmy ludzi szukam. „Love Generation” Boba Sinclaira. Jak byłem mały, tata zawsze mi mówił, że jestem tym chłopcem z teledysku, który zwiedza świat rowerem. Grzechem by było nie uwzględnić tego utworu. Bardzo wiele utworów mógłbym tu wymienić, ale gdy ktoś kiedyś planował nakręcić film o moim życiu, to wolałbym, żeby sam wybrał utwory, które mu się ze mną kojarzą.
Czasem wspominasz w wywiadach, że chciałbyś robić rzeczy niezwiązane z muzyką. Myślisz o czymś konkretnym?
Chcę robić wszystko. Nie chcę o tym mówić, bo nie będę ich robić pod moją ksywą. Nie chcę żerować na tym, co udało mi się już zbudować. Chcę zacząć od zera. To będzie tajemnica i nikt nigdy się nie dowie, że to właśnie ja za tym stoję. A w ogóle Banksy to ja (śmiech).
Czemu nie? Utrudniasz sobie życie.
Czuję, że łatka rapera z Polski nie pasuje do niektórych rzeczy, które chcę robić. Poza tym chciałbym przejść tę drogę raz jeszcze. Skoro raz mi wyszło, to czemu nie miałoby mi wyjść znowu?
Odważnie. Nadal piszesz bajki?
Chciałbym kiedyś nakręcić bajkę. Niestety nie mam zbędnych stu tysięcy dolarów, a nie chcę robić czegoś na pół gwizdka (śmiech). Marzy mi się tradycyjna animacja rysowana i chciałbym, aby była dopracowana na każdym polu. Czasem coś tam sobie nadal piszę, ale nie skupiam się na tym teraz. To chyba całkiem niezły plan na starość.
Dlaczego właśnie bajki?
Mam do nich duży sentyment. Moim zdaniem to najfajniejsze, co można pokazać dzieciom, aby nauczyć je relacji oraz tego, co jest w życiu ważne. Morały w bajkach nigdy nie zawodzą.
Tęsknisz za dzieciństwem?
Czasem czuję się, jakby miał 17 lat, a czasem, jakbym miał 73.
Żyjemy w bardzo niespokojnych czasach. Pandemia, wojny, kryzys klimatyczny. Jak ty się w tym wszystkim odnajdujesz?
Mnie się żyje dobrze. Wiem, o czym nie ma sensu myśleć. Druga sprawa jest taka, że mi nie potrzeba wiele do szczęścia. Idę na plażę, odwiedzam mój ulubiony bar i jestem zadowolony. Niektóre rzeczy są trudne. W dzisiejszych czasach młody człowiek ma przejebane. Trudno jest kupić sobie mieszkanie albo założyć biznes. Korzystanie z mediów społecznościowych sprawia, że odczuwamy presję i potem wydaje nam się, że musimy to, czy siamto. A mnie się nie chce tego, czy siamtego. Jest mi dobrze tak, jak jest.
Czyli w żaden sposób to na ciebie nie wpływa?
Wpływa, ale co ja mogę zmienić? Oczywiście mogę coś powiedzieć i liczyć na to, że dzięki temu ktoś zmieni swoje zachowanie, ale koniec końców nie mamy na to żadnego wpływu. My, ludzie, generujemy znikomy ślad węglowy w porównaniu do śladu, który generują korporacje. Nie chcę się tym wszystkim zadręczać. Chcę po prostu sobie miło żyć. Wszyscy używamy telefonów, ogrzewamy mieszkania, przyrządzamy posiłki. A przecież nawet rower nie jest do końca ekologiczny. Tego typu myślenie jest bardzo niebezpieczne i nie można dać się zwariować. Nie wiem, czemu ludzie łączą te dwie rzeczy. Niedawno aktywiści próbowali zniszczyć obraz Van Gogha, oblali farbą sklep Rolexa. Zastanawiam się, w imię czego to zrobili. Co to zmieniło? Ludzie ciężko pracują, aby móc kupić te zegarki. Oblanie sklepu farbą nie sprawi, że przestaną je kupować. Poza tym wyprodukowanie luksusowych zegarków jest dużo bardziej ekologiczne niż wyprodukowanie milionów smartfonów. Nie popieram takiego zachowania. Uważam je za kompletnie bezsensowne.
Rozmawialiśmy wcześniej o presji związanej z social mediami. Nie przepadasz za nimi, prawda?
Jestem dość słaby w socjale, ale próbuję (śmiech).
Obecnie coraz większą popularnością cieszą się krótkie formy. TikTok, Reelsy, krótkie filmiki, coraz krótsze piosenki.
Da się zrobić piosenkę, która trwa półtorej minuty, ale to totalnie nie dla mnie. Staram się, aby moja muzyka się nie sprzedawała i żeby nikt jej nie słuchał (śmiech). Jeśli ktoś podąża za trendami, to moja muzyka może wydawać mu się mało atrakcyjna. Nie przejmuję się tym, co myślą inni, ale czasem muszę, bo chcę wydawać muzę. Jeśli nikt nie będzie mnie słuchał, to nie będę mógł robić tego, co kocham. Dlatego chcę mieć inne źródło dochodu, które pozwoli mi na to, abym mógł traktować muzykę hobbystycznie.
Twoja odporność na trendy to jeden z powodów, dla którego masz tylu słuchaczy.
Z tego, co zauważyłem, to słuchają mnie fajne, ogarnięte ludki, które chcą od życia czegoś więcej. Wiesz, w ogóle wydaje mi się, że za granicą jest dużo większe zainteresowanie muzyką poważną. Wystarczy spojrzeć na kondycję polskiego jazzu czy jakiejkolwiek wymagającej muzyki, która za granicą ma się bardzo dobrze. Tam jazzmani są poważanymi artystami, a u nas klepią biedę. Spójrz na J. Cole’a czy Kendricka. Robią to, co lubią, a ich muzyka trafia do szerokiego grona odbiorców. U nas to wszystko jest jeszcze w powijakach.
Obecnie w polskim mainstreamie króluje rap.
Dziś ludzie zachwycają się rapem, a jutro będą zachwycać się czymś innym. Inna kwestia jest taka, że jestem przeciwny nazywaniu wszystkiego rapem. Tak jak jazzman nie chciałby, abym ja dmuchnął w trąbkę i nazwał to jazzem, tak ja nie chcę, aby ktoś pierdnął w mikrofon i nazywał to rapem. To nie jest spoko. Rap wymaga kunsztu i jeśli ktoś umie w rap, to to słychać. Nie podoba mi się dzisiejsza narracja, że wszystko jest rapem. To bzdura i nie istnieją żadne podstawy, aby nazywać taką muzykę kulturą hip-hopu.
Polecane
![Ofelia: „Szkoła to środowisko, w którym dzieci wrażliwe są zdane wyłącznie na siebie” [WYWIAD]](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/63b2e5cbdd3e3507b6295e38/0b507e04827e52777671c306b2203674.jpg)
Ofelia: „Szkoła to środowisko, w którym dzieci wrażliwe są zdane wyłącznie na siebie” [WYWIAD]
![Marcin Maciejczak śladami Christiane F. z książki „My, dzieci z dworca ZOO” [WYWIAD]](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/63b2ef37dd3e3507b6295eb3/marcin-maciejczak.jpg)
Marcin Maciejczak śladami Christiane F. z książki „My, dzieci z dworca ZOO” [WYWIAD]

Depeche Mode powracają na szczyt dzięki nowemu serialowi HBO

Nie Podsiadło, Zawiałow ani sanah. Kto inny jest najczęściej słuchanym polskim artystą na Spotify

Madonna jako Maryja w projekcie Polki na okładce magazynu „Vanity Fair”
![Obrazy jak u Polańskiego czy Francisa Forda Coppoli. „Niebezpieczni dżentelmeni” wchodzą do kin [recenzja]](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/63c8149455cf1826b28af2a5/zakopianscy_kasprowy%C2%A9jan_wierzejski-23.jpg)
Obrazy jak u Polańskiego czy Francisa Forda Coppoli. „Niebezpieczni dżentelmeni” wchodzą do kin [recenzja]
Polecane
![Ofelia: „Szkoła to środowisko, w którym dzieci wrażliwe są zdane wyłącznie na siebie” [WYWIAD]](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/63b2e5cbdd3e3507b6295e38/0b507e04827e52777671c306b2203674.jpg)
Ofelia: „Szkoła to środowisko, w którym dzieci wrażliwe są zdane wyłącznie na siebie” [WYWIAD]
![Marcin Maciejczak śladami Christiane F. z książki „My, dzieci z dworca ZOO” [WYWIAD]](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/63b2ef37dd3e3507b6295eb3/marcin-maciejczak.jpg)
Marcin Maciejczak śladami Christiane F. z książki „My, dzieci z dworca ZOO” [WYWIAD]

Depeche Mode powracają na szczyt dzięki nowemu serialowi HBO

Nie Podsiadło, Zawiałow ani sanah. Kto inny jest najczęściej słuchanym polskim artystą na Spotify

Madonna jako Maryja w projekcie Polki na okładce magazynu „Vanity Fair”
![Obrazy jak u Polańskiego czy Francisa Forda Coppoli. „Niebezpieczni dżentelmeni” wchodzą do kin [recenzja]](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/63c8149455cf1826b28af2a5/zakopianscy_kasprowy%C2%A9jan_wierzejski-23.jpg)

