Advertisement

HIV jako prezent – czym jest „bug chasing”?

Autor: Magda Chemicz
20-10-2025
HIV jako prezent – czym jest „bug chasing”?
„Bug chasing” to próba celowego zarażenia się chorobą weneryczną. Fetysz ten, któremu internet umożliwił rozwój, opiera się na ekscytacji pozytywnym testem, poczuciu przynależności, a niekiedy także na myślach samobójczych.

Przeczytaj takze

Zjawisko to prawdopodobnie istnieje od początku epidemii AIDS, ale dopiero w latach 90., wraz z rozwojem internetu, zaczęło zyskiwać na rozgłosie. Newsweek wspomniał o nim w 1997 roku, jednak dopiero artykuł z lutego 2003 roku w Rolling Stone – „Bug Chasers: The men who long to be HIV+” – wywołał społeczną dyskusję. Warto dodać, że publikacja ta była kontrowersyjna: obaj cytowani w niej lekarze zaprzeczyli swoim wypowiedziom, a sensacyjne statystyki okazały się niewiarygodne. Mimo to artykuł przyczynił się do szerszego nagłośnienia tematu.

Kim są bohaterowie tego dramatycznego przedstawienia?

Nazwa pochodzi od osób, które chcą „złapać wirusa” – zwani bugchaserami polują na choroby przenoszone drogą płciową. Początkowo chodziło wyłącznie o HIV, który wciąż pozostaje „świętym Graalem” większości bugchaserów. Na forach internetowych wykształciła się jednak kolejna, jeszcze bardziej ekstremalna grupa – kolekcjonerzy chorób, którzy za cel stawiają sobie jak największą liczbę diagnoz.
Drugą stroną, bez której cała akcja nie miałaby prawa bytu, są tzw. giftgiverzy. To osoby zarażone, które nie podejmują leczenia – bo czemu miałyby pozbyć się choroby, o którą tak się starały? Ich nasienie bywa nazywane „złotem” i w oczach tej społeczności ma ogromną wartość.

Ale dlaczego oni to robią?

Istnieje wiele prac naukowych analizujących zjawisko bugchasingu z perspektywy psychologicznej. Oparte są na wywiadach z osobami, które brały lub nadal biorą udział w związanych z nim praktykach.
W wypowiedziach pojawia się kilka motywacji. Niektórzy porównują to uczucie do uprawiania seksu w sytuacji ryzyka – na przykład gdy rodzice są za ścianą lub w miejscu pracy. Ten dreszczyk ekscytacji napędza zaangażowane osoby. Sama perspektywa infekcji wydaje się podniecająca.
Posiadanie wirusa może wzmacniać poczucie przynależności. Społeczność skupiona wokół idei „zarażania” bywa wspierająca, a udział w inicjacjach umożliwia poznawanie nowych osób. Wielu bugchaserów przyznaje się, że zdarzało im się spać z wieloma osobami w ciągu jednego tygodnia.
Ważne jest też poczucie, że HIV działa wyzwalająco – strach przed nim, jak i innymi chorobami wenerycznymi hamuje pożądanie, a pozytywna diagnoza od niego uwalnia. Już nic gorszego nie można złapać, więc nie ma potrzeby zabezpieczania się.
Zarówno bugchaserów, jak i giftgiverów można zaliczyć do skrajnej kategorii w spektrum BDSM. Osoby zarażone dominują nad osobami chcącymi się zarazić. Robią im krzywdę, można nawet powiedzieć, że powoli zabijają swoich partnerów – co ekscytuje obie strony, podobnie jak ma to miejsce w praktykach BDSM.
Większy problem pojawia się wtedy, gdy nie ma obopólnej zgody, a jedna ze stron nie jest świadoma, że druga jest nosicielem wirusa. Osoby, które podejmują akty seksualne, nie informując partnera o chorobie, nazywa się potocznie „seryjnymi mordercami”. Ich działania są bowiem nadużyciem, które może zniszczyć drugiej osobie życie.

Internet przestrzenią dla rozwoju fetyszy

Jak wiele fetyszy seksualnych i ekstremalnych zachowań, bugchasing nie mógłby istnieć – ani tym bardziej się rozwijać – bez internetu. Zanim rozwinęły się fora internetowe i aplikacje randkowe, znalezienie partnera z podobnym fetyszem było praktycznie niemożliwe. Dopiero anonimowość i globalizacja, które przyniosła nowa technologia, dały możliwość odnajdywania osób o podobnych zainteresowaniach seksualnych.
Istnieje wiele stron służących do umawiania się na seks bez zabezpieczeń. Ale brak zabezpieczeń to jeszcze nie chęć złapania wirusa. Wśród zwykłych użytkowników bugchaserów można rozpoznać stosunkowo łatwo – ich profile oznaczone są hashtagami #poz lub #neg, mającymi określić ich rolę w układzie.

Problem dla gejowskiej społeczności

W inicjacjach mających na celu przekazanie wirusa biorą udział głównie mężczyźni queerowi, uprawiający seks poprzez barebacking, czyli bez żadnego zabezpieczenia.
Cathy Renna, rzeczniczka GLAAD – organizacji działającej na rzecz rzetelnej i inkluzywnej reprezentacji społeczności LGBTQ w mediach – wyraża obawy, że ludzie będą używać bugchasingu jako łatwego sposobu dyskredytacji wszystkich gejów i lesbijek jako oszalałych na punkcie seksu i lekkomyślnych.
Znaczna większość społeczności gejowskiej byłaby tak samo zaskoczona i przerażona jak wszyscy inni, mówi Cathy Renna, rzeczniczka GLAAD, organizacji, która działa na rzecz rzetelnej i inkluzywnej reprezentacji społeczności LGBTQ w mediach.
Społeczna stygma nie jest jedynym problemem, który całej społeczności sprawiają osoby fetyszyzujące chorobę – rozprzestrzenianie nieleczonych wirusów pozwala im mutować i wykształcać lekooporność, co dla osób zarażonych niecelowo i chcących się leczyć może mieć śmiertelne skutki.
Wielu bugchaserów nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo AIDS może zmienić życie. Gdy jednak się o tym przekonają, bywa już za późno – wirus stopniowo wyniszcza ich organizm. Do choroby, z którą muszą się zmagać, dochodzi poczucie winy i myśl, że sami to na siebie sprowadzili.
Wielu ludzi rozpacza, że tatuaż wykonany bez zastanowienia staje się trwałym błędem, niemożliwym do usunięcia. Zmieniamy się, a wraz z nami zmieniają się wartości, którymi się kierujemy. Choroba jest jednak czymś znacznie poważniejszym – nie tylko nie da się jej „usunąć”, lecz także znacząco obniża jakość życia, a czasem nawet ją kończy.
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement