W warszawskiej Galerii Promocyjnej Bajtlik pokazuje nieco inne oblicze swojej twórczości. Do końca września na jego wystawie Jardin Particulier możemy zobaczyć cykl płócien i prac na papierze, na których znalazły się abstrakcyjne formy będące wyrazem fascynacji roślinnością. Czarno-białe prace, stworzone grubymi pociągnięciami farby, powstawały w dużej mierze instynktownie i spontanicznie, co stanowi swojego rodzaju hołd dla natury.
K MAG: Wesołe jest życie wziętego ilustratora? Zamówienia od dużych i prestiżowych klientów, praca przy artystycznych książkach, a do tego wystawy i nagrody... Brzmi jak sielanka.
Jan Bajtlik: Może z zewnątrz tak to wygląda ale w rzeczywistości - niekoniecznie. Mam przyjemność pracy praktycznie wyłącznie nad autorskimi projektami, ale często pełnia wolności wcale nie okazuje się prosta i oczywista, zwłaszcza gdy ciągle szukasz i próbujesz coś nowego. Czasami do efektu finalnego, który wydaje się prosty, prowadzi wiele godzin lub dni błądzenia, a innym razem wszystko powstaje bardzo szybko. Tak jak z każdą działalnością twórczą, nie ma reguły. Często robota kosztuje mnie sporo nerwów i obaw, które często są bezsensowne. Poza tym dyscyplina, organizacja, praca i trochę szczęścia. Bardzo lubię to, co robię, ale niekoniecznie zawsze przychodzi to z łatwością. Żyję bardzo intensywnie i jestem bardzo zajęty. Pracuję codziennie od rana do nocy. Staram się spać 7 godzin dziennie i nie pracować w środku nocy. Biegam i wspinam się. Jestem bardzo krytyczny wobec siebie. Po skończeniu pracy zawsze zastanawiam się, jak mógłbym to zrobić lepiej.
Robisz prace zaangażowane, odnoszące się do rzeczywistości, ale też abstrakcje, takie jak na wystawie Jardin Particulier. Co jest ci bliższe? Realność czy fantazja?
Dużo rzeczy mnie interesuje. Rodzaj i styl moich prac jest różnorodny. Szukam i próbuję ciągle nowych rzeczy. To ewoluuje naturalnie i z biegiem czasu, bez konkretnego planu czy celu. Prace, które powstają kompletnie z głowy i są niezależne od wszystkiego, jak np. obrazy, są dla mnie równie interesujące jak np. projekty wzornicze czy ilustracje do autorskiej książki o wartościach edukacyjnych. Ta wszechstronność jest dla mnie ciekawa i rozwijająca.
Wystawa Jardin Particulier to swego rodzaju deklaracja wolności twórczej? Z opisu wynika, że to efekt oddania się automatyzmowi, twórczej spontaniczności.
Pracowałem na tymi obrazami bardzo intuicyjnie i spontanicznie. Nie robiłem żadnych szkiców i przygotowań. Przez kilka godzin malowałem jeden obraz za drugim. Gdy byłem niezadowolony, zamalowywałem i zabierałem się za następny. Takie sesje malowania kojarzą mi się z jam session. Rozpoczynałem pracę nad jakimś motywem, który naturalnie zmieniałem i tak rodziły się nowe motywy. Malowałem szerokim pędzlem i czarną farbą. To trudne narzędzie, które daje nieskończone możliwości i jest dla mnie próbą koordynacji gestu i ekspresji oraz oka i ręki. To też rodzaj ćwiczenia, weryfikacji tego, jak w danej chwili coś interpretuję wizualnie. Ta praca to również przerwa od pracy projektowej różniącej się zdyscyplinowaniem, terminowością czy warsztatem.
Jak nawiązywałeś kontakty z zagranicznymi klientami? Sami cię znaleźli, czy też miałeś swoje sposoby, na dotarcie do nich?
“Sami się znaleźli”. Kontaktują się w wyniku różnych sytuacji, np: widzieli pracę na wystawie, plakat na ulicy, książkę w księgarni, obraz w galerii itd. Z perspektywy kilku lat widzę, że bardzo dużo wynikało i nadal wynika z projektów autorskich, które tworzyłem i produkowałem sam, własnym sumptem, w czasie gdy mogłem organizować sobie Behance itp.
Pracujesz przy książkach dla najmłodszych odbiorców, zdarzało Ci się prowadzić warsztaty dla dzieci - czujesz misję edukacyjną?
Przez dwa lata robiłem sporo warsztatów bezpośrednio związanych z moją książką Typogryzmol. To było ciekawe doświadczenie nie tylko pod kątem edukacyjnym i pedagogicznym, ale zobaczyłem cały przekrój organizacji kultury w najróżniejszych miejscach w różnych krajach w Europie. Obecnie praktycznie nie pracuję z dziećmi. Pracuję za to ze studentami na warsztatach projektowych i na wydziale New Media Arts w PJATK w Warszawie.
Jak wygląda praca dla Hermèsa?
Pierwsze “modowe” projekty ukażą się za jakiś czas i wolałbym wtedy o tym porozmawiać.
Co jest dla Ciebie największym źródłem inspiracji?
Nie mam jednego, największego źródła inspiracji. Interesuje mnie wiele rzeczy. Do pracy i działania chłonę wszystko co widzę, słyszę i czytam. Nie szukam też konkretnych inspiracji. Staram się mieć oczy patrzące w różnych kierunkach naraz.
Jaki projekt był dla Ciebie największym wyzwaniem?
Trudno powiedzieć. Każdy projekt jest na swój sposób innym wyzwaniem.
Wystawa: Jan Bajtlik "Jardin Particulier"
5.09-30.09.2018
Kurator: Kostek Szydlowski
Oprowadzanie kuratorskie: 22.09, godz. 13.00
Galeria Promocyjna
Rynek Starego Miasta 2, Warszawa
Godziny otwarcia:
wtorek, środa, sobota: 11-18
czwartek, piątek: 12-20
niedziela: 13-17
Jan Bajtlik (ur. 1989) Absolwent Wydziału Grafiki ASP w Warszawie (2013) .Projektuje autorskie książki dla dzieci, plakaty i ilustracje. Zajmuje się rysunkiem i malarstwem. Jest wykładowcą wydziału New Media Arts w PJATK w Warszawie. Od 2016 pracuje dla Hermès Paris projektując chusty (Carrés Hermès), ceramikę, tapety, tkaniny, koce, ręczniki i typografię. Jest współautorem scenografii witryn butiku Hermès w Dubai Mall i oprawy graficznej Hermès Fantasty Funfair w Dubaju. Współpracuje także z paryskimi studiami Atelier Michel Bouvet i pracownią scenograficzną Atelier Maciej Fiszer. Ilustrował między innymi dla The New York Times, Time Magazine, Courrier International i w Gazety Wyborczej. Jego prace były wielokrotnie nagradzane w kraju i za granicą. Otrzymał między innymi srebrny (2011) i brązowy (2018) medal na Triennale Plakatu w Toyamie w Japonii i wyróżnienie Bologna Ragazzi Award (2015) za książkę o typografii dla dzieci "Typogryzmol" (Wydawnictwo Dwie Siostry) wydaną w 8 językach w tym po angielsku ("Alphadoodler") przez Tate Modern. W październiku ukaże się jego nowa, autorska książka "Nić Ariadny" o mitologii i kulturze starożytnych greków (Wyd. Dwie Siostry).