Świat poszedł do przodu. Mamy za sobą #MeToo, a wielkie koncerny rozliczane są z inkluzywności oraz swojego stosunku wobec kobiet i mniejszości. Niektórzy zrzucają to na karb „poprawności politycznej”, lecz szacunek do drugiego człowieka i reprezentacja to nie poprawność polityczna. Z drugiej strony dzisiejsze „naprawianie błędów”, stawia pytania na temat współczesnej kondycji komedii. Co wolno, a co jest przegięciem? Myślę, że sami jeszcze nie znamy odpowiedzi na to pytanie.
Jennifer Aniston o obraźliwych żartach w „Przyjaciołach”
Aktorka, występująca w komediach od przeszło trzech dekad, promuje obecnie nowy film Netflixa „Zabójczy rejs 2”, w którym występuje z Adamem Sandlerem. Ostatnio udzieliła wywiadu AFP i wypowiedziała się na temat „ewolucji komedii”.
„Obecnie jest to trochę podchwytliwe, ponieważ trzeba być bardzo ostrożnym, co jest dla komików dużym utrudnieniem. Całe piękno komedii polega na tym, że nabijamy się z siebie, nabijamy się z życia. W przeszłości można było żartować z fanatyków – to było histeryczne. Chodziło o to, żeby edukować innych na temat tego, jak absurdalnie zachowują się niektórzy ludzie. Teraz nie wolno nam tego robić”, zaczęła aktorka.
Odniosła się również do kontrowersji wokół „Przyjaciół”.
„Istnieje całe pokolenie ludzi, dzieciaków, które oglądają teraz odcinki »Przyjaciół« i uważają je za obraźliwe. Niektóre rzeczy nie były zamierzone, a inne powinniśmy przemyśleć, ale nie istniała taka wrażliwość, jak teraz”, kontynuowała.
Jej zdaniem współczesne podejście do „Przyjaciół” jest zdecydowanie zbyt poważne.
„Wszyscy potrzebują śmiechu! Świat potrzebuje humoru! Nie możemy traktować siebie zbyt poważnie, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych. Wszyscy są zbyt podzieleni”, podsumowała gwiazda.
Premiera filmu „Zabójcze wesele”, czyli kontynuacji „Zabójczego rejsu”, odbędzie w piątek 31 marca na Netflixie.
Z perspektywy czasu
Jedna z twórczyń serialu, Marta Kauffman, przyznała, że jest jej wstyd ze względu na brak różnorodności w serialu
„Przyznanie się do tego i zaakceptowanie poczucia winy nie jest łatwe. Patrzenie na siebie w lustro jest bolesne. Jest mi wstyd, że 25 lat temu nie wiedziałam lepiej. Po tym, co stało się z Georgem Floydem, zdałam sobie sprawę ze swojego wkładu w systemowy rasizm. Wcześniej nie byłam tego świadoma. Wiedziałam, że muszę to jakoś naprawić”, zdradziła w rozmowie z „The Times”.
Poczucie winy sprawiło, że przeznaczyła 4 mln dolarów na ustanowienie profesury na wydziale Studiów Afrykańskich i Afroamerykańskich na Uniwersytecie Brandeisa, aby „wesprzeć zróżnicowane szkolnictwo, poświęcone badaniom społeczności oraz kultur Afryki i jej diaspory”.