Advertisement

Jerzemu Kosińskiemu nie wystarczyło być. Za życia stał się legendą w Stanach Zjednoczonych, a jak było naprawdę?

22-07-2021
Jerzemu Kosińskiemu nie wystarczyło być. Za życia stał się legendą w Stanach Zjednoczonych, a jak było naprawdę?

Przeczytaj takze

/Materiał pochodzi z numeru K MAG 104 „Wystarczy być” 2021, tekst: Karol Owczarek/
Pojawił się w Stanach Zjednoczonych znikąd, bez pieniędzy i dobrej znajomości angielskiego. W ciągu kilku lat stał się czołowym amerykańskim pisarzem, nagradzanym oraz brylującym na salonach artystycznych i politycznych. Do tej pory trudno ustalić, czy w odniesieniu sukcesu bardziej pomógł mu spryt, czy talent. Za życia stał się legendą – najpierw jako innowator literatury i bon vivant, później jako wielki hochsztapler. W ślad za jego książką „Wystarczy być” nadaliśmy temat przewodni temu wydaniu K MAG-a.
„Wystarczy być”, wydana w 1971 roku trzecia powieść w dorobku Kosińskiego, ukazuje historię uzależnionego od telewizji ogrodnika, który mimo że jest analfabetą i nie zna prawdziwego życia poza ogrodem, w wyniku nieoczekiwanego splotu przypadku zostaje uznany za wpływową postać amerykańskiej polityki i ma nawet szanse na objęcie prezydentury. Gdyby ta książka została wydana w tamtym czasie w Polsce, uznano by ją za plagiat opublikowanej prawie czterdzieści lat wcześniej „Kariery Nikodema Dyzmy” Tadeusza Dołęgi-Mostowicza, uwielbianej zresztą przez Kosińskiego. W ojczyźnie jednak, po antypolskim w wymowie „Malowanym ptaku”, mógł liczyć co najwyżej na nagonkę w prasie. W Stanach Zjednoczonych „Wystarczy być” traktowano jako udaną i bezkompromisową satyrę na środowisko tamtejszych elit, a po kilku latach powstała jej ekranizacja w reżyserii Hala Ashby’ego, nagrodzona Oscarem i dwoma Złotymi Globami.
„Wystarczy być” to także, a może przede wszystkim, zawoalowany opis strategii życiowej i prawdziwych doświadczeń samego Kosińskiego, który pragnął kariery w stylu Dyzmy i swojego Ogrodnika. Podobnie jak główny bohater książki miał problem z posługiwaniem się językiem obcym w piśmie, a mimo to jego wypowiedzi stały się szeroko analizowane i traktowano je z najwyższą powagą. Obaj weszli w bliską relację z bogatą i dużo starszą wdową, co dało im znaczny awans społeczny i finansowy. Stali się też lwami salonowymi, choć wcześniej uchodzili za outsiderów i ekscentryków.
W teatrze życia codziennego Kosiński był pierwszorzędnym aktorem. Wychodził z założenia, że skoro wszyscy bardziej lub mniej świadomie udają, poddani dyktatowi formy, to można udawać jeszcze bardziej, z premedytacją. Wymyślił swoją postać i sprawił, że uwierzyli w nią inni. Aranżował nietypowe sytuacje, wkraczał bez kompleksów w nowe środowiska, nie bał się też zbaczać w najbardziej niebezpieczne rejony. Wynikało to nie tylko z głodu życia i wrażeń, lecz także z potrzeby zbierania doświadczeń, które następnie wykorzystywał w prozie. Realność i fikcja zacierały się w jego życiu i stapiały w jedno, co ostatecznie przyczyniło się do jego upadku. „Był […] twórcą badającym reguły i granice literackiej kreacji, którego pierwszą i największą kreacją był on sam”, napisał o Kosińskim James Park Sloan w poświęconej mu biografii.

Być albo nie być

Pisarz, który zdobył jedną z najważniejszych nagród literackich w Stanach Zjednoczonych, National Book Award. Był typowany do Nobla, porównywano go do Becketta, Conrada, Geneta, Borgesa, Sartre’a i Camusa, pracował jako wykładowca w Yale i Princeton, objął stanowisko prezesa amerykańskiego Pen Clubu, został uwieczniony przez Annie Leibovitz na okładce „New York Timesa”. Jednocześnie Kosiński wsławił się jako stały bywalec klubów dla swingersów i miłośników sado-maso, zapalony fotograf aktów i kolekcjoner zdjęć transwestytów, posiadacz imponującego zestawu pejczy i innych akcesoriów BDSM, hurtowo romansujący i sypiający z kobietami, w których się zakochiwał, tymi napotkanymi przypadkowo i prostytutkami. W dodatku posądzano go o bycie szpiegiem zarówno radzieckim, jak i amerykańskim. To wszystko prawda, ale rzeczywiste dokonania i ekscesy mu nie wystarczały. Zachowywał się tak, jakby chciał poznać życie we wszystkich jego przejawach, również takie, którego nie przeżył. Twierdził zresztą, że każde życie jest fikcją stworzoną przez autora.
Do Stanów Zjednoczonych wyemigrował w 1957 roku, mając dwadzieścia cztery lata, by kontynuować karierę naukową jako socjolog. Choć udało mu się zdobyć stypendium, a pod pseudonimem Joseph Novak – prawdopodobnie ze wsparciem amerykańskiego wywiadu – wydał dwie książki eseistyczne, w których analizował krytycznie specyfikę Związku Radzieckiego, twierdził, że musiał dorabiać jako parkingowy oraz zdzieracz farby i rdzy ze statków, zdarzało mu się też kraść jedzenie z supermarketów. W 1962 roku wziął ślub z wdową po „królu stali” i dziedziczką fortuny, Mary Hayward Weir, starszą od niego o osiemnaście lat. Dzięki temu z taniego mieszkania przeniósł się do okazałego apartamentu, a po ulicach Nowego Jorku zaczął jeździć bardzo drogimi samochodami, zwłaszcza ulubionym Continentalem Mark II. Jeździł brawurowo, dodajmy, bo miał też zapędy rajdowca. Mawiał, że w związku z Mary wszystkie jego zarobki „szły na napiwki”.
Równolegle z małżeństwem podtrzymywał romans z Krystyną Iwaszkiewicz, której obiecał, że „wróci z pieniędzmi”. Zaczęła go też w tym czasie łączyć bliska więź emocjonalna i intymna z dominą, pięćdziesięcioletnią Lilly van Saher, przyjaciółką wielu artystów, w tym Tennessee Williamsa. Kobietom w życiu Kosińskiego można by poświęcić całą książkę. On sam poświęcił im niemal każdą ze swoich – dość powiedzieć, że postać wzorowana na Mary Hayward Weir pojawia się w jego trzech powieściach.

Niebycie

Sława pisarska przyszła wraz z pierwszą powieścią, „Malowany ptak”, wydaną w 1965 roku. Opisał w niej samotną wędrówkę chłopca, uznawanego za Żyda lub Roma, po wsiach i miasteczkach w Europie Wschodniej podczas drugiej wojny światowej. Bohater, choć ocalał, przeżył prawdziwą gehennę nie tylko dlatego, że musiał przez kilka lat ukrywać się przed nazistami w nieludzkich warunkach, lecz także z powodu krzywd wyrządzonych mu przez lokalną społeczność. Kosiński przedstawił chłopów, w domyśle polskich, jako prymitywnych sadystów, oddających się najróżniejszym niemoralnym praktykom. U osób, które miały dać mu schronienie, poddawany jest torturom; zostaje powieszony nad psem o morderczych zapędach i wrzucony do dołu z odchodami, po czym miał na dłuższy czas stracić mowę. Gdy zakochuje się w jednej z wioskowych dziewczyn, odkrywa, że ta uprawia seks z ojcem, bratem, a nawet kozłem. Książka została uznana za arcydzieło literatury Holocaustu o dokumentalnej wartości.
Kosiński w Stanach Zjednoczonych w prywatnych i publicznych wypowiedziach utrzymywał, że historia chłopca w „Malowanym ptaku”, choć ma wymiar uniwersalny, bazuje na jego własnych doświadczeniach. W książce można było zresztą zidentyfikować prawdziwe miejsca i postacie, z którymi miał styczność. W Polsce ukazała się dopiero w 1989 roku, po tym, jak już została przetłumaczona na dwadzieścia języków i wydana w kilkudziesięciu krajach. Opóźniona o wiele lat publikacja w ojczyźnie pisarza była wielkim wydarzeniem literackim i jednocześnie stała się impulsem do wiarygodnego zweryfikowania jej autobiograficznego i faktograficznego wymiaru.
Urodzony w Łodzi syn Mojżesza Lewinkopfa i Elżbiety z domu Weinreich, którzy zmienili nazwisko na Kosińscy, owszem, odbył tułaczkę w czasie wojny. Ze względu na żydowskie pochodzenie Kosińscy byli zmuszeni uciekać przed zamknięciem w getcie i wywózką do obozu zagłady. Ukrywali się między innymi w Sandomierzu i we wsi Dąbrowa Rzeczycka. Kilkuletni Jerzy jednak przez cały ten czas był z majętnymi rodzicami, którym udawało się utrzymywać względnie wysoki poziom życia na tyle, na ile to możliwe w apokaliptycznej rzeczywistości i sytuacji nieustannego zagrożenia ze strony okupujących Polskę Niemców. Jakkolwiek los z pewnością mocno doświadczył młodego Kosińskiego, on sam mocno ubarwiał swoje wojenne przejścia, dodając im dramatyzmu. Trudno też brać na poważnie opowieści o kazirodczych i zoofilskich praktykach chłopów, z którymi miał styczność. Jako dziecko wykształconych mieszczan był izolowany przez rodziców od lokalnej wiejskiej społeczności – ta mogła być mu nieprzychylna z powodu jego pochodzenia, jednak nie miała nawet fizycznej możliwości poddawać go większości tortur opisanych w „Malowanym ptaku”. Gruntownej (a przy tym tendencyjnej) demistyfikacji okupacyjnej części życia Kosińskiego dokonała Joanna Siedlecka w książce „Czarny ptasior”, wydanej w 1994 roku, blisko trzy lata po śmierci pisarza.

Bycie ku śmierci

Zdecydowanie większy cios dla legendy Kosińskiego zadano wcześniej, w czerwcu 1982 roku, kiedy w wydawanym w Nowym Jorku tygodniku „Village Voice” pojawił się artykuł „Jerzy Kosinski’s Tainted Words” Geoffreya Stokesa i Eliota Fremonta-Smitha. Autorzy nie tylko zakwestionowali autobiograficzność „Malowanego ptaka”, lecz także starali się udowodnić, że Kosiński nie jest w pełni autorem swoich powieści. Wydawał książki po angielsku, jako pisarz amerykański, a językiem tym w piśmie posługiwał się słabo. Miał więc zatrudniać licznych redaktorów i tłumaczy, zobowiązując ich do zachowania tego w tajemnicy. Zakres działania „konsultantów” wychodził poza typowe redakcyjno-translatorskie zagadnienia. Mieli pracować jako, jak dziś byśmy to nazwali, ghostwriterzy. Artykuł w „Village Voice” wywołał burzę i wykoleił pędzącą karierę Kosińskiego. Przestał być ulubieńcem nowojorskich elit kulturalnych i politycznych, zaczęto też podważać artystyczną wartość jego dokonań. Niektórzy uznali, że to, co było brane za nowatorski, odważny styl, okazało się efektem poważnych braków warsztatowych pisarza, naprawianych i łatanych przez współpracowników.
Kosiński chciał się uratować pisaną wiele lat i, jak się okazało, ostatnią w jego dorobku powieścią „Pustelnik z 69 ulicy”, wydaną w 1988 roku. Przeszła ona jednak bez echa, a jeśli pojawiały się jakieś wzmianki na jej temat, to krytyczne. Szansy na odbudowę swojej pozycji upatrywał też w wolnej Polsce, gdzie wraz ze zmianą systemu politycznego z wroga publicznego przeistoczył się w odbiorze społecznym w wielkiego pisarza światowej sławy. Snuł wizje wielkich inwestycji w ojczyźnie – planował między innymi odbudowę krakowskiego Kazimierza i uczynienie go Nową Jerozolimą, stał się także współzałożycielem pierwszego amerykańskiego banku w Polsce. Angażował się w różne społeczne inicjatywy, zwłaszcza te związane z relacjami polsko-żydowskimi, tak jakby chciał odkupić swoje winy za „Malowanego ptaka”.
To wszystko najwyraźniej nie dawało mu spokoju. Jak sam mawiał, „jest się tym, kim postrzegają nas inni”. Fakt, że wielu odbierało go jako literackiego hochsztaplera, musiał być dla niego trudny do zniesienia. Jerzy Kosiński popełnił samobójstwo 3 maja 1991 roku w swoim nowojorskim mieszkaniu. Dwa lata wcześniej, w wywiadzie dla „Dziennika Telewizyjnego” w TVP1, powiedział z uśmiechem, że jego życie „nie było bardzo ekscentryczne”.
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement