Historia tej relacji sięga daleko wstecz. Muzycy od dekad kształtowali estetykę swoich pokoleń – od glam rockowej ekstrawagancji, przez hip-hopowy streetwear, aż po punkowe uniformy inspirowane londyńską ulicą. To właśnie oni często wprowadzali do popkultury rzeczy, które później stawały się mainstreamem. Ubrania od zawsze były narzędziem artystycznej ekspresji, nie tylko kostiumem scenicznym, ale też manifestem. Doskonale rozumiała to Vivienne Westwood, która wykorzystała Sex Pistols jako niemal marketingowy projekt swojej mody. Muzyka i moda współistnieją, więc przejście muzyków z roli inspiracji do realnego współtwórcy mody wydaje się logiczne. Ale czy naturalne?
Jednym z najgłośniejszych przykładów tej transformacji jest Pharrell Williams. Jego nominacja na stanowisko dyrektora kreatywnego męskiej linii Louis Vuitton w 2023 roku odbiła się szerokim echem – nie tylko w branży, ale i poza nią. Pharrell, muzyk, producent, ikona kultury, nie jest projektantem w tradycyjnym sensie. Nie przeszedł klasycznej edukacji w zakresie mody, ale od lat z powodzeniem balansował na granicy muzyki, sztuki i designu – współpracując m.in. z adidasem czy Chanel. Louis Vuitton postawiło więc na kogoś, kto nie tyle zna konstrukcję garnituru, co potrafi uchwycić puls współczesnej kultury i przetłumaczyć go na język mody. Ale czy w ten sposób luksusowa marka zyskuje nową świeżość, czy raczej zamienia atelier w kolejny popkulturowy spektakl?
Podobny kierunek obrał A$AP Rocky – od dawna określany mianem jednego z najlepiej ubranych artystów na scenie muzycznej. Dla niego moda nigdy nie była dodatkiem, ale integralną częścią tożsamości artystycznej. Teraz idzie krok dalej, obejmując nową rolę w Ray-Banie. Nie jest już tylko ambasadorem – ma realny wpływ na strategię i wizerunek marki, współtworząc jej wizualny język. To potwierdza, że dziś liczy się nie techniczne doświadczenie projektowe, ale kapitał kulturowy i moc oddziaływania na popkulturę. Tylko czy taka taktyka sprawi, że moda stanie się jeszcze bardziej inkluzywna, czy raczej zabetonuje ją w logice „im większe nazwisko, tym większa władza”?
Merch koncertowy – ubrania z okładką płyty czy sloganem z piosenek – to oczywiście nieodłączny element działalności muzyków. Ale to projekty, które nie wymagają dużej refleksji – najczęściej t-shirty czy bluzy. Czy to jednak coś, co naprawdę możemy nazwać modą? Trzeba przyznać, że komfort to wartość, na którą stawia ogromna liczba osób na co dzień, a koszulka z koncertu nadaje się do tego idealnie. Nie tylko podkreśla naszą osobowość, którą coraz chętniej pokazujemy, ale też jest wygodna.
Pharrell i A$AP Rocky od lat traktowani byli jako ikony stylu, więc ich transformacja mogła mieć dla wielu sens. Za to nominacja SZA na stanowisko dyrektorki kreatywnej VANS zaskoczyła. Jej wpływ na muzykę jest niezaprzeczalny, ale co ma wspólnego z modą? To pytanie, które warto postawić w kontekście coraz częstszego trendu, w którym o losach marek decydują osoby bez formalnego zaplecza w projektowaniu. Z jednej strony brzmi to demokratycznie – moda staje się bardziej dostępna, a jej granice płynne. Z drugiej jednak, czy takie ruchy nie odbierają miejsca tym, którzy spędzili lata nad studiami projektowania, rozwijając swój warsztat i budując własne estetyczne światy? Czy nie sprowadzamy mody do kolejnego narzędzia PR-owego, które ma przyciągać uwagę poprzez nazwiska zamiast innowacyjnych pomysłów?
Kiedy zobaczyłam news o Post Malonie i jego nadchodzącym debiucie na Paryskim Fashion Weeku, zastanawiałam się, czy to żart. Jak wiemy, fałszywe informacje rozprzestrzeniają się szybciej niż prawdziwe, więc był to lekki szok i głębokie nurkowanie po prawdę i powiązania Post Malone’a z branżą modową. Oczywiście – jak każdy muzyk – ma on swoje doświadczenia z modą, ale czy nazwałabym go ikoną stylu? Raczej nie. Dlatego ta wiadomość była dla mnie sporym zaskoczeniem i lekką frustracją. Wydaje się, że z jednej strony debiut marki „Austin Post” może odegrać rolę inspiracyjną, pokazując, że nawet bez formalnej edukacji modowej można w tym świecie działać – tu liczy się pomysł. Z drugiej strony jednak, czy takie debiuty nie czynią mody bardziej ekskluzywną? Drzwi do wejścia w ten świat wydają się zamykać coraz szybciej. Czy aby odnieść sukces, trzeba mieć świetny koncept, czy wystarczy przywilej rozpoznawalności? Trudny orzech do zgryzienia. Debiut marki „Austin Post” odbędzie się w Paryżu 1 września. Szczegółów wciąż brakuje – znamy tylko datę i miejsce. Czy będzie to hit czy kit? Tego nie wiemy, ale jedno jest pewne: media będą huczeć.
To prawda, że moda jest dziś bardziej widoczna i dostępna niż kiedykolwiek wcześniej, ale przez to również bardziej narażona na uproszczenia. Z jednej strony Martin Margiela chciał uczynić ją anonimową, zrywając z kultem jednostki. Z drugiej – współczesne marki stawiają na „rozpoznawalne twarze” jako gwarancję sukcesu. Muzycy, influencerzy, celebryci – wszyscy coraz częściej przejmują role, które kiedyś były zarezerwowane dla projektantów z wykształceniem i warsztatem. To ciekawy, ale też niepokojący trend, który każe zadać pytanie: dokąd zmierza moda, jeśli coraz mniej chodzi w niej o ubrania, a coraz więcej o narrację i wpływ na kulturę masową?