Smarzowski zaznacza, że nie chciał wypowiadać się na temat wiary, tylko ludzi i ich słabości: – Pokazałem Kler kilkunastu księżom. Powiedzieli mi, że ten film nie dotyka wiary. To moje duże osiągnięcie – mówi reżyser. – Kler opowiada o wszystkich grzechach, z których trzy wektory wybijają się najbardziej, mianowicie: dążenie do władzy, żądza i chciwość – dodaje.
Reżyser Wołynia podkreśla, że tworzy kino zaangażowane i oczekuje, że jego dzieło sprowokuje widzów do refleksji – Zawsze robię filmy, po których spodziewam się jakiejś debaty, nie interesuje mnie opowiadanie błahych historii – tłumaczy Smarzowski.
– Gdy obejrzałem film zrozumiałem, jak ciężkie czeka mnie zadanie. W kraju, gdzie większość ludzi deklaruje się jako osoby wierzące, poruszanie problemów, z jakimi boryka się współczesny Kościół jest jak włożenie kija w mrowisko. Film, jak to u Smarzowskiego, jest produkcją mocną i bezkompromisową. Nie ma tu banałów i uproszczeń. Jest pokazanie słabości ludzi, którzy wstąpili w stan kapłański, co nie pomogło im oddalić się od zwykłych ludzkich przywar. Fabuła jest wielowątkowa i różnorodna, a ja musiałem znaleźć ten jeden wspólny symbol dla całości. Polecam wszystkim ten film, bo to bardzo ważny głos w dyskusji o drodze, jaką zmierza Kościół – dodaje Pągowski.
Kler trafi do kin 28 września.