Advertisement

Koniec oszustw na Tinderze? Face verification to nowa rzeczywistość aplikacji randkowych

Autor: Agnieszka Sielańczyk
29-10-2025
Koniec oszustw na Tinderze? Face verification to nowa rzeczywistość aplikacji randkowych
Październik 2025 zapisze się jako moment, w którym największa aplikacja randkowa na świecie przestała udawać, że problem fałszywych profili rozwiąże się sam.
Tinder wprowadził obowiązkową weryfikację twarzy dla wszystkich nowych użytkowników w Kalifornii, Kanadzie, Kolumbii, Indii i wybranych krajach europejskich, a do początku listopada funkcja Face Check obejmie cały obszar Stanów Zjednoczonych.
System działa prościej, niż mogłoby się wydawać. Użytkownicy muszą potwierdzić swoją tożsamość poprzez nagranie wideo-selfie w czasie rzeczywistym, które jest następnie porównywane z istniejącymi zdjęciami profilowymi za pomocą technologii rozpoznawania twarzy opartej na sztucznej inteligencji. Zweryfikowane profile otrzymują charakterystyczną odznakę – biały haczyk na błękitnym tle, który ma sygnalizować: tak, ta osoba naprawdę istnieje. Ale czy rzeczywiście rozwiązuje to problem catfishingu?
Match Group, właściciel Tindera, twierdzi, że od momentu pilotażowego wdrożenia Face Check odnotowano 60-procentowy spadek zgłoszeń dotyczących fałszywych profili. Liczby brzmią imponująco, lecz warto pamiętać, że pochodzą od firmy, która ma oczywisty interes w promowaniu swojej technologii. Yoel Roth, szef działu bezpieczeństwa w Match Group, nazwał Face Check „prawdopodobnie najbardziej wymiernym rozwiązaniem bezpieczeństwa”, jakie widział w swojej piętnastoletniej karierze. Problem w tym, że branża randkowa ma historię obiecywania rewolucji, która nigdy nie nadchodzi.

Oszustwa romantyczne w liczbach

W 2022 roku ofiary romantycznych oszustów w Stanach Zjednoczonych straciły 1,3 miliarda dolarów, a Federalna Komisja Handlu odnotowała ponad 70 tysięcy zgłoszeń tego rodzaju przestępstw. To nie są abstrakcyjne statystyki – za każdą z tych liczb kryje się konkretny człowiek, który uwierzył, że po drugiej stronie ekranu czeka szczere uczucie, a otrzymał pustkę i wypłukane konto bankowe.
W Polsce, według Policyjnego Centralnego Biura Zwalczania Cyberprzestępczości, w 2024 roku zgłoszono 144 oszustwa romantyczne. Anna Kwaśnik, ekspertka z NASK i autorka przewodnika „Internetowe love II – randkowanie, AI i cyberbezpieczeństwo”, podkreśla jednak, że polskie statystyki są zaniżone, ponieważ pokrzywdzeni nie informują policji. Wstyd okazuje się potężniejszy niż pragnienie sprawiedliwości.
Oszuści albo kradną cudzą tożsamość, albo posługują się zdjęciami generowanymi przez sztuczną inteligencję, najczęściej podając się za osoby z bogatą i ciekawą historią: amerykańskiego żołnierza, lekarki na misji czy celebrytów. Celem jest wmanipulowanie użytkownika w bliską relację, zdobycie zaufania i rozkochanie w sobie – a następnie prośba o przelanie pieniędzy. Po otrzymaniu środków wszelki kontakt się urywa.

Biometria kontra prywatność

Wprowadzenie weryfikacji biometrycznej na masową skalę rodzi jednak pytania, które wykraczają daleko poza kwestię bezpieczeństwa randkowego. Nagrania wideo są wykorzystywane wyłącznie do przeprowadzenia procesu weryfikacji i są usuwane krótko po sprawdzeniu. Przechowywana jest jedynie nieodwracalna, zaszyfrowana mapa twarzy oraz wektor twarzy, służące wyłącznie do weryfikacji nowych zdjęć, wykrywania oszustw i zapobiegania duplikowaniu kont. Brzmi uspokajająco, prawda?
Problem w tym, że dane biometryczne – w przeciwieństwie do hasła czy numeru karty – nie można po prostu zmienić. Odciski palców, wizerunek twarzy, siatkówka czy tęczówka oka to dane niezmienne, a ewentualny wyciek tej szczególnej kategorii danych osobowych spowodowałby wysokie ryzyko naruszenia praw i wolności osób, których dotyczą. Negatywne konsekwencje takiego zdarzenia mogą mieć miejsce przez całe dalsze życie.
W Illinois, jedynym stanie USA z silnym prawem ochrony danych biometrycznych, Tinder i inne aplikacje randkowe spotkały się z pozwami zbiorowymi za zbieranie danych biometrycznych bez odpowiedniej zgody. Firma FaceTec, dostarczająca technologię dla Tindera, była jednym z podmiotów oskarżonych o naruszenie Illinois Biometric Information Privacy Act. Ostatecznie sprawa została wycofana, gdy FaceTec wykazał, że ich oprogramowanie działa za zaporą ogniową klienta i firma nigdy nie otrzymuje żadnych informacji biometrycznych. Nie jest jednak jasne, czy podobny argument ochroni same aplikacje randkowe przed odpowiedzialnością.

Iluzja bezpieczeństwa?

Bumble, główny konkurent Tindera, wprowadził w marcu 2025 roku własną weryfikację ID, która pozwala użytkownikom przesłać zdjęcie dokumentu tożsamości wydanego przez rząd w celu uwierzytelnienia swojej tożsamości. Według badania Bumble, 80% daterów z pokolenia Z preferuje poznawanie osób ze zweryfikowanymi profilami, a prawie trzy czwarte respondentów stwierdziło, że bezpieczeństwo jest kluczowym czynnikiem przy wyborze aplikacji randkowej.
Ale czy weryfikacja rzeczywiście działa? Badaczka Sanjana Sarda wykazała w swojej pracy, że udało jej się ominąć niektóre systemy weryfikacji używając cyfrowo zmienionych zdjęć. Po dwóch próbach – druga z innymi warunkami oświetleniowymi – udało jej się oszukać Bumble, choć Tinder okazał się bardziej odporny. Technologia biometryczna, choć coraz bardziej zaawansowana, nie jest wolna od niedoskonałości.
Witryny takie jak Cheaterbuster i CheatEye oferują wyszukiwanie twarzy i możliwość sprawdzenia, kiedy profil był ostatnio aktywny i gdzie się pojawia, choć funkcje te nie zostały niezależnie zweryfikowane. Narzędzia te rozprzestrzeniają się poprzez programy partnerskie i wirusowy marketing w mediach społecznościowych, napędzając rejestracje użytkowników, którzy w przeciwnym razie unikaliby tak inwazyjnej technologii. Paradoks jest prosty: aplikacje randkowe wprowadzają weryfikację biometryczną w imię bezpieczeństwa, jednocześnie tworząc repozytoria danych, które – w przypadku wycieku lub legalnego dostępu – mogą zasilić ten sam ekosystem nadzoru, któremu rzekomo się sprzeciwiają.

Polska perspektywa

W Polsce Tinder i inne największe portale randkowe są zarejestrowane w USA, więc ewentualna polska regulacja nie miałaby skutków prawnych dla firm działających w innych jurysdykcjach. Rozwiązaniem byłyby regulacje na poziomie europejskim, podobne do wprowadzonego przez Unię Europejską Aktu o rynkach cyfrowych – choć jak zauważają eksperci prawni, wszelkie zmiany w UE są wprowadzane po długich i żmudnych procedurach.
Polski kodeks karny nie ma szczegółowych przepisów określających poszczególne rodzaje wyłudzeń – jest tylko jedna kategoria: przestępstwa komputerowe. Bez wątpienia Polska powinna wprowadzić dokładniej opisane kategorie oszustw. Anna Kwaśnik zauważa również, że w USA romantycznymi oszustami zajmuje się nie tylko Federalna Komisja Handlu, ale także FBI, istnieją też specjalne formularze do zgłaszania takich przestępstw, a w Polsce takich dokumentów nie ma.
Face verification nie położy kresu catfishingowi. To nie jest magiczna kula, która rozwiąże wszystkie problemy aplikacji randkowych. To raczej kolejna warstwa w nieskończonej grze w kotka i myszkę między oszustami a platformami, która przy okazji przesuwa granicę tego, co uważamy za akceptowalny poziom inwigilacji w imię bezpieczeństwa.
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement