Ku pamięci – żałoba po stracie ojca na wyjątkowej wystawie. Rozmawiamy z Marianną Stuhr
Autor: Agnieszka Sielańczyk
07-05-2025


Wystawa malarstwa Marianny Stuhr, prezentowana w Pałacu Krzysztofory w Krakowie, zbiega się z pierwszą rocznicą śmierci Jerzego Stuhra, znakomitego aktora, reżysera, intelektualisty.
Marianna, córka Jerzego, w ostatnich miesiącach życia swojego ojca stworzyła cykl kilkunastu prac malarskich, nadając im wspólny tytuł KU PAMIĘCI. Wykonanie tej serii obrazów wiązało się z osobistymi doświadczeniami i trudną sytuacją rodzinną artystki. Poszukując ujścia dla swoich intymnych przeżyć, pogłębionych bólem utraty kontaktu intelektualnego z ojcem, zanurzyła się w proces poznawania pojęć i zjawisk z dziedziny neurobiologii.

W cyklu KU PAMIĘCI zinterpretowała Pani procesy neurobiologiczne w języku sztuki malarskiej. Co sprawiło, że neurobiologia stała się dla Pani twórczą inspiracją i jak wyglądał proces tłumaczenia tej naukowej dziedziny na język wizualny?
Punktem wyjścia do podjęcia pracy nad tym cyklem była drastycznie pogarszająca się kondycja mentalna mojego taty. Pomijając cały aspekt emocjonalny zaistniałej sytuacji, temat neurobiologii i zasady na jakich funkcjonuje ludzki umysł zawsze wydawały mi się fascynujące. Teraz nadarzył się bardzo konkretny powód, by podjąć wyzwanie artystyczne pracy nad własnymi wyobrażeniami, przedstawieniami i poszukiwaniami w obrębie tych tematów. Z okresu studiów wyniosłam potrzebę posiadania pewnej, chociażby symbolicznej nadbudowy merytorycznej do powstałych prac malarskich. Stąd też wzięło się moje zwrócenie ku materiałom naukowym, w których odnalezione reprodukcje obrazów mikrorspokowych, czy animacje ukazujące chociażby działanie najmniejszych elementów naszych ciał, jak neurony tworzące synapsy, mające kolosalne znaczenie dla naszych funkcji kognitywnych, okazały się niewyczerpanym źródłem inspiracji twórczej.
Malowane przeze mnie obrazy to czasami dosłowne przeskalowane przedstawienia takich podpatrzonych elementów, innym razem to moje luźne wyobrażenia, przykładowo, na temat wyglądu kreowanej myśli. No bo przecież myśli są niematerialne, jak zatem spróbować opisać ich wygląd językiem malarskim? Możemy uczynić to jedynie przez własną interpretację źródeł naukowych.
W opisie wystawy pojawia się zdanie o „prawdzie” jako fundamentalnym wyznaczniku jakości sztuki, który był ważny dla Pani ojca. Jak rozumie Pani tę wartość w kontekście własnej twórczości i jak przejawia się ona w prezentowanym cyklu?
Zarówno w rodzinnych dyskusjach, a także w pracowni prof. Wejmana na krakowskiej ASP, gdzie pobrałam większą część swojej artystycznej edukacji, często przewijał się temat autentyczności i uzurpacji działań artystycznych oraz bardzo mała tolerancja to stosowania w pracy twórczej różnych „tricków”, które jedynie pozornie czynią dzieło atrakcyjnym. Na poziomie studiów bardzo łatwo jest wybrać ścieżkę łatwych zabiegów, często podpatrzonych u innych artystów, belfrów czy kolegów z roku i nie chodzi mi tutaj o podkradanie tematów, czy kopiowanie, a raczej o pewne zabiegi formalne czy warsztatowe, które przyczyniają sią do atrakcyjności dzieła. To trochę jak ślizganie się po powierzchni, bo im dalej w las, tym głębiej trzeba schodzić, dokopywać się do wspomnianej prawdy poprzez pogłębione studia nad wybranym zagadnieniem, czy też zagłębianie się wgłąb siebie w poszukiwaniu odpowiedzi na często niewygodne tematy, innym razem wystarczy impuls, a wyznacznikiem jakości autentyczności jest dążenie do warsztatowej perfekcji, którą artysta osiąga poprzez ogromną ilość pracy i czasu poświęconej danemu dziełu. Kontekstów i powodów, dla których artysta sięga po przysłowiowy pędzel, a także środków jakimi to uczyni może być niewyczerpanie wiele, ale wyznacznikiem jakości dzieła będzie zawsze autentyczność jego intencji ujawnianych w procesie twórczym.

Opisuje Pani, że obserwacja komórek nerwowych pod mikroskopem ujawniła „niezwykłą tajemnicę i piękno natury na jej najbardziej molekularnym poziomie”. Jak ta mikro-perspektywa wpłynęła na Pani postrzeganie relacji międzyludzkich, zwłaszcza w kontekście doświadczenia straty?
Doświadczeniu odchodzenia bliskiej osoby często towarzyszy olbrzymie rozchwianie emocjonalne. Praca nad tym cyklem pozwoliła mi dystansować się od bardzo trudnej emocjonalnie rzeczywistości w najtrudniejszych momentach. Porywała mnie dosłownie w inny wymiar, w którym było wycieszcie, ukojenie i skupienie. I to jest niesamowite, bo to była właściwie forma skupienia się na właśnie na ojcu, na jego i naszym cierpieniu, ale w jakimś zupełnie innym, piękniejszym wymiarze. Pamiętam, jak powstał obraz zatytułowany „Delirium”. To miało miejsce mniej więcej w tygodniu poprzedzającym śmierć taty, kiedy to wpadałam do mojej pracowni na parę chwil, chaotycznie próbując ogarniać międzyczasie codzienne życie, rodzinę i sprawunki, a już za chwilę ponownie siedząc w samolocie do Krakowa. Nawet nie wiem dokładnie, kiedy i jak to się wydarzyło, bo sporych rozmiarów obraz namalował się praktycznie sam, w błyskawicznym czasie. Tato miewał już w zasadzie tylko przebłyski świadomości popadając w tzw splątanie szpitalne, a ja odreagowując emocje związane z czuwaniem przy nim, malowałam wyrzutami emocji, które same układały się w dynamiczną kompozycję kolorowych kształtów. Było to działanie automatyczne, spowodowane pracą na głębokich emocjach i przyzwoleniem na nie, jakie sama sobie dałam, a nie przemyślanym, wyważonym i zaplanowanym zamiarem twórczym.
W swojej pracy łączy Pani klasyczne techniki malarskie z eksperymentami. Które środki formalne okazały się najlepsze do wyrażenia ulotności pamięci i jej zaniku?
Pomimo, że pracą artystyczną zajmuję się od mniej więcej od dwóch dekad, maluję stosunkowo od niedawna. Każdy obraz to dla mnie nowa lekcja i odkrywanie coraz to nowych rozwiązań technologicznych. Na studiach i bezpośrednio po ich ukończeniu uprawiałam sztukę figuratywną, z czasem co raz bardziej oddalając się od niej w kierunku abstrakcji. To właśnie w niej odnajduję swobodę i lekkość działania. To mój język wypowiedzi, w którym opowiadanie „w przenośni” łączę z dosłownymi wyobrażeniami synaps, siatki neuronowej czy samych neuronów.
Mówi Pani o malarstwie jako o „akcie medytacji”. Czy praca nad cyklem "KU PAMIĘCI" miała dla Pani wymiar terapeutyczny? W jakim stopniu sztuka pomogła Pani przepracować trudne doświadczenie żałoby?
Uważam, że jest mi dany wielki przywilej umiłowania mojej pracy zawodowej. Proces twórczy, któremu oddaję się codziennie działa na mnie wyciszająco i tonizująco. W pracy rozmyślam, marzę, przeżywam, słucham i obserwuję. Jestem zarazem twórcą, ale także pierwszym krytykiem powołanych do istnienia obrazów, Codziennie uczę się dystansu i cierpliwości. Czasami towarzyszy temu głębokie poruszenie, innym razem ekscytacja, a jeszcze kiedy indziej znużenie i zmęczenie. Zauważam, że dzięki bacznej obserwacji tego, jak mi jest z tymi wszystkim stanami, uzyskuję równowagę wewnętrzną porównywalną z efektem jaki osiągamy podczas medytacji.
Pamiętam dokładnie moment, w którym uświadomiłam sobie, że aby pomóc uporać się sobie samej z emocjami związanymi z odchodzeniem mojego taty, muszę o tym opowiedzieć w mojej twórczości. Bardzo bałam się dosłowności i pretensjonalności, zwłaszcza że czułam, że mój tato mógłby bardzo źle zareagować na fakt, że powstające prace są zainspirowane jego pogarszającym się stanem mentalnym. Tato do samego końca wypierał swój stan, nie przyjmując do wiadomości, że odchodzi. Na pomoc przyszła mi ukochana forma abstrakcji, pod płaszczem której można wyrażać najgłębsze emocje bez epatowania dosłownością.

Poprzez sztukę odnalazła Pani więź z ojcem – artystą teatru. Jak postrzega Pani dialog między różnymi dziedzinami sztuki w swojej twórczości i czy świadomie nawiązuje Pani do teatralnego dziedzictwa rodzinnego?
Wszelkie rodzaje mariaży międzydyscyplinarnych postrzegam bardzo pozytywnie. Zawsze chętnie biorę udział w projektach, które łączą ze sobą różne dziedziny działań kreatywnych. Jestem zdania, że działają one stymulująco i poszerzają horyzonty twórcze poprzez wymianę ludzkiej energii i doświadczeń. Na co dzień pracuję w samotności i kiedy raz za czas nadarza się okazja, by podjąć współpracę z innym twórcą lub w zespole, chętnie na to przystaję.
Zdecydowanie bliżej mi do romansu z architekturą i designem, aniżeli z teatrem. Nigdy świadomie nie odwoływałam się w mojej twórczości do dziedzictwa rodzinnego związanego ze sceną, nie było ku temu konkretnej okazji. Kiedyś zobaczyłam w Internecie zdjęcie, które zrobiło na mnie piorunujące wrażenie. Przedstawia ono gigantycznych rozmiarów kurtynę sceniczną w Operze Wiedeńskiej autorstwa jednego z moich ulubionych artystów Cy Twombly. Genialne połączenie abstrakcyjnej ekspresji z klasycznym operowym wnętrzem. Taka forma dialogu pomiędzy malarstwem, a teatrem byłaby dla mnie fascynującym wyzwaniem.
Otwarcie wystawy malarstwa Marianny Stuhr pod tytułem „Ku pamięci”
5 lipca 2025 r., Pałac Krzysztofory, Rynek Główny 35 w Krakowie
MARIANNA STUHR – artystka wizualna specjalizująca się w malarstwie i rysunku. Jej prace charakteryzują się subtelnością, finezją i wyrafinowanymi poszukiwaniami formalnymi. Korzysta z klasycznych technik malarskich, takich jak olej, akryl i akwarela, ale także eksperymentuje z różnymi technikami graficznymi. Ceniona za ekspresyjną i symboliczną sztukę. Jej malarstwo dotyka strefy ludzkich emocji, relacji i egzystencjalnych dociekań. Tworzy także zupełnie abstrakcyjne formy i kompozycje. Dla artystki malowanie staje się aktem medytacji, a samo malarstwo przybiera formę narracji i interpretacji tego indywidualnego uczucia.
Polecane

8 filmów, na które warto wybrać się do kina w maju
![Mroczna reinterpretacja baśni o Kopciuszku zachwyca i obrzydza. Ten film pokochają fani „Substancji” [RECENZJA]](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/68188488d6bc561109c22b73/siostra.jpeg)
Mroczna reinterpretacja baśni o Kopciuszku zachwyca i obrzydza. Ten film pokochają fani „Substancji” [RECENZJA]

10 aktywistek, które warto obserwować na Instagramie

Krwawa gra o przetrwanie jeszcze zaledwie kilka dni na Netfliksie. „Jest znacznie lepsza niż Krzyk”

Manicure, pedicure – jak paznokieć stał się awangardą ciała

Billie Eilish: fenomen muzyki i stylu. Już w czerwcu wystąpi w Krakowie w ramach Hit Me Hard and Soft Tour
Polecane

8 filmów, na które warto wybrać się do kina w maju
![Mroczna reinterpretacja baśni o Kopciuszku zachwyca i obrzydza. Ten film pokochają fani „Substancji” [RECENZJA]](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/68188488d6bc561109c22b73/siostra.jpeg)
Mroczna reinterpretacja baśni o Kopciuszku zachwyca i obrzydza. Ten film pokochają fani „Substancji” [RECENZJA]

10 aktywistek, które warto obserwować na Instagramie

Krwawa gra o przetrwanie jeszcze zaledwie kilka dni na Netfliksie. „Jest znacznie lepsza niż Krzyk”

Manicure, pedicure – jak paznokieć stał się awangardą ciała


