Głosuję, bo mam do tego prawo. Biorąc pod uwagę obraz historyczny i przykłady innych miejsc na świecie, wolne wybory oraz dostęp do nich wszystkich obywateli nie jest sprawą oczywistą, zwłaszcza w kontekście kobiet. Móc głosować to znaczy mieć wybór.
Polityczna gra, która zazwyczaj towarzyszy wyborom i starciom politycznym. Do naszych uszu przedziera się jedynie niewielka garść informacji, a te, które są naprawdę istotne, przyćmiewają afery, skandale i posiłkowanie się wytartymi sloganami zamiast racjonalną argumentacją. Pomimo moich jasnych przekonań, mam wrażenie, że styl gry po obu stronach często jest podobny, ubrany jedynie w inne „opakowanie”.
Chciałabym transparentności i merytoryczności. Dialogu, rozmowy, kultury rozmowy oraz szerszej perspektywy na problem. Braku kompleksów polityków i ich wyborców oraz walki o „wystarczy” zamiast o „więcej”. Wolności dla głosu, przekonań i poglądów, orientacji seksualnych, ale i wiary. Szacunku i empatii, poczucia wspólnoty, zrozumienia swoich odmienności, odpowiedzialności za słabszych i starszych, ale też klimat, naturę, zwierzęta.
Dlaczego warto głosować nawet pomimo braku swojego kandydata w II turze?
Ponownie - ponieważ mamy do tego prawo. Mamy też wpływ na zmianę obrazu sceny politycznej, a więc losów Polski. Wydaje mi się, że to całkiem sporo.