Pomysł po raz pierwszy pojawił się w Kwinana, mieście znajdującym się na przedmieściach Perth, w zachodniej Australii. Idea jest prosta. System filtrujący wodę w rzekach polega na zainstalowaniu siatek, które wyłapują wszelkie śmieci, plastikowe butelki, reklamówki, oraz inne odpady. W przeciwnym razie, takie rzeczy szybko znalazłyby się w Bałtyku i miałyby jeszcze bardziej niszczący efekt na znajdujące się w morzu ekosystemy i gatunki rybne.
„– „Sieci są zamontowane przy ujściu dwóch rur odpływowych, które znajdują się pomiędzy okolicami rezydencyjnymi i naturalnymi. To umożliwia sieciom wyłapanie znaczącej części zanieczyszczeń przenoszonych wodą sztormową z lokalnych dróg, zanim te zanieczyszczenia zostaną uwolnione i skażą środowisko naturalne na dolnym końcu obszaru wylotowego. Takie rozwiązane zapewnia ochronę dla znajdujących się w okolicy siedlisk przyrodniczych i zmniejsza ryzyko złapania dzikich zwierząt w zamontowane sieci”, tak opisał mechanizm Carol Adams, burmistrz Kwinana.
Obecnie rozwiązanie wdrążono w rejonie Srebrników, ale jeśli sprawdzi się tam, ma pojawić się także w innych miejscach w Gdańsku. Koszt inwestycji wyniósł dwa tysiące złotych. To bardzo niewiele, biorąc pod uwagę, że rozwiązanie jest bardzo skuteczne. – „Podobne worki są w stanie miesięcznie zebrać około 100 kilogramów śmieci” – wyjaśniła Agnieszka Kowalkiewicz, działaczka w spółce zajmującej się eksploatacją obszarów wodnych, Gdańskie Wody.
„– „My miesięcznie, ze wszystkich cieków, którymi się opiekujemy, zbieramy 200 kilogramów pływających między innymi puszek, butelek i opakowań po jedzeniu. Mamy nadzieję, że to rozwiązanie sprawdzi się także w Gdańsku”, wyjaśniła Agnieszka Kowalkiewicz.
Pomysł, zapoczątkowany w Australii latem 2018 roku, uzyskał rozgłos gdy napisano o nim na Facebooku.
Rosnąca świadomość niszczącego wpływu zanieczyszczenia na środowisko spowodowała, że łatwe do wdrożenia rozwiązane szybko zyskało zainteresowanie. Oby inne polskie miasta wzięły z Gdańska przykład i poszły jego śladami.