Advertisement

"Wszyscy wiedzieli, co się dzieje". Morrisey uznał, że ofiara Kevina Spacey'a sama jest sobie winna

21-11-2017
"Wszyscy wiedzieli, co się dzieje". Morrisey uznał, że ofiara Kevina Spacey'a sama jest sobie winna
Znany z kontrowersyjnych wypowiedzi muzyk nie zawiódł i tym razem.

Przeczytaj takze

W wywiadzie udzielonym niemieckiemu serwisowi Spiegel Online, Morrissey podzielił się swoją opinią na temat lawiny skandali związanych z niedawnymi oskarżeniami o molestowanie i wykorzystywanie seksualne w Hollywood. Akcja #MeToo wywołała globalne poruszenie i zachęciła ofiary przestępstw seksualnych na całym świecie do imiennego wskazywania swoich oprawców. Zapytany o to Morrissey odpowiedział, że "do pewnego stopnia wierzył poszkodowanym", ale cała sprawa obróciła się w swojego rodzaju "grę".
"Nagle wszyscy są winni. Każdy, kto kiedykolwiek powiedział drugiej osobie ‘Podobasz mi się’ jest teraz oskarżany o molestowanie. W takich sprawach trzeba określać właściwe relacje. Jeżeli nie mogę powiedzieć komuś, że mi się podoba, to skąd ta osoba ma to wiedzieć? Oczywiście, istnieją skrajne sytuacje, gwałt jest obrzydliwy, każdy fizyczny atak jest odpychający. Ale musimy spojrzeć na to obiektywnie. Inaczej każda osoba na tej planecie jest winna. Nie możemy z góry zadecydować, co jest dozwolone, a co nie. Bo wtedy wszyscy będziemy w pułapce. Niektórzy ludzie są w kwestii romansu bardzo dziwni. Nie wiedzą co mają robić i przez to ich zachowanie jest agresywne".
Muzyk miał również stanąć obronie Kevina Spacey’a. Morrissey uznał ofiarę za naiwną i winną swojego zachowania.
"Kevin Spacey miał 26 lat, chłopiec 14. Gdzie byli wówczas jego rodzice? Niektórzy zastanawiają się, dlaczego chłopak nie pomyślał, co może się stać. Nie wiem jak wy, ale ja w młodości nigdy nie byłem w tego typu sytuacji. Nigdy. Zawsze wiedziałem, co może się stać. Będąc w czyjejś sypialni musisz mieć świadomość do czego to wszystko może prowadzić. Dlatego ta historia nie brzmi dla mnie zbyt wiarygodnie. Wydaje mi się, że Spacey został niepotrzebnie zaatakowany".
Jeżeli chodzi o Harveya Weinsteina, Morrissey powiedział, że jego działania są tylko częścią trwającego cyklu, w którym "prawie wszyscy są winni sypiania z nieletnimi".
"Ludzie doskonale wiedzą co się dzieje. I grają w to. Po wszystkim czują, że im się nie podoba albo są zażenowani. A później obracają sytuację i mówią: byłem zaatakowany, byłem zaskoczony, zostałem zaciągnięty do pokoju. Ale gdyby wszystko poszło dobrze, gdyby zapewniło im wielką karierę, nie rozmawialibyśmy na ten temat. Nienawidzę gwałtu. Nienawidzę ataków. Nienawidzę jakichkolwiek seksualnych sytuacji, które są na kimś wymuszone. Ale w wielu przypadkach, biorąc pod uwagę okoliczności zdarzenia, można pomyśleć, że osoba określona mianem ofiary jest jedynie rozczarowana. W historii muzyki, w historii rock’n’rolla byli muzycy, którzy sypiali ze swoimi fanami. Jeżeli spojrzy się na historię, prawie każdy jest winny sypiania z nieletnimi".
Stereogum, który udostępnił tekst jako jeden z pierwszych informuje, że wywiad został przełożony z niemieckiego przy użyciu Google Translate, dlatego niektóre wypowiedzi mogły zostać niepoprawnie przetłumaczone.
Przedstawiciel piosenkarza nie udzielił komentarza w tej sprawie, za to udzieliła go Shirley Manson. Wokalistka zespołu Garbage jednoznacznie podsumowała wypowiedź Morriseya: "coś mu się chyba pojebało".
Morrisey wypuścił niedawno swój jedenasty album "Low in High School".
tłum Julia Grzybczyk
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement